- Dodatkowo zleciliśmy administracji skarbowej przeprowadzenie kontroli w spółce. Oni mogą dokonać przeszukania, zapoznania się z dokumentacją, niezależnie od woli osób, które tę spółkę reprezentują. Nie wyobrażam sobie sytaucji, że komuś się wydaje, że korzystając z publicznego majątku, nie podlega kontroli. Szczególnie gdy płyną liczne, krytyczne głosy związane ze sposobem realizacji świadczeń - mówi Kwiatkowski.

 

 

Dyrektor Delegatury NIK w Krakowie Jolanta Stawska opisywała, że doszło do jednego spotkania pracownika NIK z przedstawicielem zarządu spółki, która prowadzi szpital.

Podczas drugiego spotkania kontroler miał się zapoznać z dokumentami, o które prosił szpital podczas pierwszego spotkania. Zamiast dokumentów otrzymał od członka zarządu spółki pismo, w którym kwestionował on podstawy prawne do prowadzenia kontroli przez NIK.

"Uważamy, że podjęliśmy współpracę z Najwyższą Izbą Kontroli i jesteśmy otwarci na działania NIK" – powiedziała PAP rzeczniczka prasowa olkuskiego szpitala Marta Pióro.

"Odmawiając przedłożenia dokumentów uniemożliwiono faktyczne prowadzenie czynności kontrolnych" – powiedział prezes NIK. Jak dodaje, to pierwsza taka sytuacja w ciągu jego pięcioletniej kadencji. Za uniemożliwienie kontroli NIK-u grozi kara grzywny, a nawet do 3 lat więzienia.

 

(Tomasz Bździkot/PAP/ko)