Jeśli ktoś myślał, że linie Kraków-Tarnów i Kraków-Katowice to ostatnie inwestycje kolejowe w Małopolsce, to PLK spieszy donieść, że nie. Udało się pozyskać pieniądze z Unii Europejskiej na następne projekty, przede wszystkim na terenie Krakowa. Kolejarze będą teraz pracowali na rzecz Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej. W planach jest modernizacja odcinka z Krakowa Głównego do Płaszowa, a także budowa łącznicy Zabłocie-Krzemionki. Nie stanie się to jednak wcześniej, niż w przyszłym roku.

Kraków placem budowy

Najważniejszą i największą inwestycją będzie dobudowanie drugiej pary torów na trasie z Dworca Głównego do Płaszowa. Pozornie nic wielkiego, ale efektem będą spore zmiany w krajobrazie Krakowa. "Ta inwestycja oznacza, że będziemy musieli zbudować nowy most na Wiśle, tuż obok istniejącego mostu Powstańców Śląskich, a także drugi, również bliźniaczy wiadukt przy Hali Targowej. Do tego na całym odcinku od ulicy Kopernika do Grzegórzek zlikwidujemy nasypy i zastąpimy je estakadami. To naprawdę poprawi estetykę miasta. Nie tylko wszystkie te obiekty będa odnowione, ale też przestrzeń pod nimi będzie otwarta. Będzie można tam zorganizować parkingi, drogi rowerowe, trasy do spacerów, skrzyżowania i dodatkowe przejazdy dla samochodów, co tylko Kraków sobie zażyczy" - mówi w rozmowie z Radiem Kraków Włodzimierz Żmuda z PLK.

Wizualizacja mostu na Wiśle

Dla ruchu kolejowego najważniejsze będzie zaś to, że Szybka Kolej Aglomeracyjna będzie mogła jeździć na tym odcinku swoim własnym szlakiem. "Nie będzie poruszała się wspólnie z pociągami dalekobieżnymi, dzięki czemu jedni drugich nie będą blokować i też nie będzie ograniczeń w liczbie kursów. Ta inwestycja jest konieczna, bo kiedy Szybka Kolej ruszy pełną parą i pociągi będą kursowały na przykład do Wieliczki czy Tarnowa co 15 minut, wszystkie zwyczajnie się nie pomieszczą" - tłumaczy Żmuda.

Wizualizacja wiaduktu

Inwestycja szybko jednak nie ruszy, bo na razie trwają prace nad projektem. Budowa zacznie się najwcześniej w 2017 roku i potrwa około 3 lat.

Zabłocie-Krzemionki z problemami

Drugą ważną inwestycją będzie łącznica kolejowa Zabłocie-Krzemionki, która ma skrócić czas przejazdu z Krakowa do Zakopanego o jakieś 20 minut. Budowa miała ruszyć w tym roku, ale prawdopodobnie się to nie uda. "Są problemy z wyłonieniem wykonawcy robót. To jest przetarg dwustopniowy. czyli najpierw spośród firm, które się zgłosiły, wybieramy najlepsze, najbardziej doświadczone i dopiero w drugim etapie wyłaniamy właściwego wykonawcę. To jednak powoduje, że jest więcej okazji do odwołań. No i właśnie mamy już cztery skargi i każda jest rozpatrywana przez Krajową Izbę Odwoławczą. To opóźnia cały proces. Równocześnie zdobywamy pozwolenie na budowę" - mówi Włodzimierz Żmuda.

PLK w tym przypadku nie podaje terminu rozpoczęcia prac. Jednak prędzej będzie to przyszły rok niż obecny. Budowa ma potrwać dwa lata, więc w najlepszym razie łącznica będzie gotowa w 2018 roku.

Ruszyła za to budowa innej łącznicy - w Suchej Beskidzkiej. Pozwoli to skrócić przejazd z Krakowa do Zakopanego o około 20 minut. "W tej chwili pociągi na tej trasie muszą w trzech miejscach zmieniać kierunek jazdy. Teraz skasujemy jedną taką zmianę" - mówi Marcin Machocki z PLK. Budowa ma potrwać rok. W sumie niewiele to pomoże, bo podróż do Zakopanego wciąż będzie trwała ponad 3 godziny. Aby podróż naprawdę się skróciła, potrzebna będzie jeszcze trzecia łącznica, w Chabówce.

Na remont calej linii Kraków-Zakopane trzeba będzie jeszcze poczekać jeszcze długo. Projekt jest na unijnej liście rezerwowej i na razie nie będzie realizowany.

PLK bije się w piersi

Plany są ambitne, ale zapewne wszyscy, pomni tego, co do tej pory się dzieje, zapytają czy... wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie będzie gigantycznych opóźnień, których świadkami podróżni są obecnie. "Tym razem przygotowujemy inwestycje w inny sposób. Sami opracowujemy projekt, sami pozyskujemy wszystkie pozwolenia i decyzje administracyjne. Dopiero potem wyłaniamy wykonawcę, który wchodzi z pracami na gotowy teren" - zapewnia Włodzimierz Żmuda.

"Poprzednio prace były zlecane w trybie 'zaprojektuj i wybuduj'. Firmy musiały za nas zdobywać pozwolenia i nie zawsze sobie z tym radziły. Zdarzało się, że prace już trwały, a nie było pozwolenia czy uzgodnień na jedno skrzyżowanie czy jeden wiadukt. Budowa stawała w miejscu, a wszyscy się irytowali. Teraz chcemy uniknąć takich sytuacji. Poprzednie lata wiele nas nauczyły" - dodaje Żmuda.

Czyli PLK samo przyznaje, że wiele rzeczy było nie tak.

Kraków-Katowice właściwie od nowa

Najbardziej pechową inwestycją jest remont trasy Kraków-Katowice. Brak porozumienia z samorządami, z właścicielami gruntów i upadek firm budowlanych spowodował, że właściwie wszystko trzeba zaczynać od nowa. Trwa nowy przetarg na pierwszy odcinek z Krakowa do Mydlnik. Prace powinny ruszyć jeszcze w tym roku. Wkrótce ruszą natomiast poszukiwania wykonawcy na drugi fragment, z Mydlnik do Krzeszowic. Cała trasa, według PLK, będzie gotowa najwcześniej w 2018 roku. Czyli jakieś cztery lata później, niż planowano.

 

 

 

(Maciej Skowronek/ko)

Obserwuj autora na Twitterze: