Grypa w każdym roku o tej porze daje o sobie znać z podobną siłą. Jak zapewnia dr Hanna Czajka, specjalista chorób zakaźnych - ta, którą mamy teraz - raczej nie jest bardziej zjadliwa. I jak dodaje, wpływ na zachorowania ma na pewno klimat. Ale nadchodzące mrozy raczej wirusa grypy nie zabiją. Wpływ na liczbę zachorowań mają bardziej nagłe skoki i spadki temperatur.

"Raz mamy prawie wiosnę, a po chwili znów minusowe temperatury. To powoduje, że nasz organizm się ochładza, potem jest mu za ciepło. Mamy większą wrażliwość na temperatury. To na pewno nie wpływa korzystnie na naszą odporność" - ocenia dr Czajka.

Rację swojemu przedmówcy przyznaje Jacek Żak z małopolskiego sanepidu. Największy bo, aż prawie czterokrotny wzrost zachorowań na grypę był w ostatnim tygodniu stycznia. I to wtedy mieliśmy zmienne temperatury - jednego dnia było "na plusie", a kolejnego o wiele chłodniej. "W tym okresie dochodzi do największego wzrostu zachorowań. Nie różnimy się jakoś w tym trendzie od innych województw. Liczba przypadków zachorowań przekroczyła już 39 tysięcy" - wylicza Jacek Żak i dodaje, że ostatnio liczba zachorowań spada, ale to wcale nie oznacza, że sezon na grypę się skończył.

Jak nie dopuścić do siebie wirusa grypy? Sposobów jest wiele, w tym sporo tych metod domowych. Ale jak podkreśla dr Anna Dudek, lekarz rodzinny w krakowskim szpitalu św. Ludwika w Krakowie najlepiej się zaszczepić. A zdecydowanie bezpiecznej mogą się czuć Ci, którzy dodatkowo zdrowo się odżywiają i prowadzą aktywny tryb życia. "Szczepionka chroni nas przed infekcjami wirusowymi w 50%. Osoby, które są aktywne, na pewno mają mniejszą szansę na zachorowanie" - mówi dr Dudek.

Jeszcze pewniej mogą czuć się ci, którzy grypę w tym sezonie już zwalczyli. Choć jak przyznaje dr Hanna Czajka jeśli mają pecha, też mogą zachorować. "Trudno powiedzieć, czy wytworzyła się taka odporność, by powstrzymała kolejnego wirusa. Grypa jest w ogóle ciężką chorobą, po której często jesteśmy wystawieni na inne wirusy krążące wokół nas" - twierdzi specjalista chorób zakaźnych. 

Lekarze zwracają też uwagę na grypowe powikłania, bo te są najbardziej dotkliwe dla naszego organizmu.

 

 

(Tomasz Bździkot/ew)