Wprowadzenia kontroli na granicach chce też Austria. "To problem przede wszystkim niemiecki, bo większość imigrantów chce dostać się do Niemiec, to dla nich eldorado, ziemia obiecana" - mówił profesor Legutko w Radiu Kraków. Jego zdaniem dotychczasowe stanowisko Niemiec w sprawie imigrantów to był błąd i teraz przyznają to otwarcie.

Komisja Europejska chce, by Polska przyjęła 11,5 tysiąca uchodźców. "To dzikie bezprawie" - mówił profesor Legutko w porannej rozmowie Radia Kraków. "Komisji Europejskiej nie wolno narzucać kwot, nie można godzić się na taki precedens" - dodawał.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z europosłem PiS, Ryszardem Legutko.

 

Wprowadzenie kontroli granicznej przez Niemców to przyznanie się do błędnej polityki imigracyjnej czy próba szantażu?

- To przyznanie się do błędnej polityki. To był błąd Angeli Merkel. Trudno sobie wyobrazić, że tak twardy polityk może popełnić taki błąd. Teraz zostało to przyznane. Wszystkie działania rządu niemieckiego i Komisji Europejskiej były nieroztropne.

 

Krzysztof Szczerski mówił, że Niemcy uszczelniają granice, bo uchodźcy nie rozlewają się po Europie w sposób naturalny...

- Nie rozlewają się naturalnie. Oni chcą do Niemiec. To jest ziemia obiecana. Nawet ci, którzy pojawiają się w innych krajach na chwilę, jadą do Niemiec. To dla nich eldorado. To problem niemiecki. Stąd była ta solidarna retoryka. Niemcy wiedzieli, że tego nie skonsumują.

 

Jakie mogą być tego konsekwencje? Granice chcą też uszczelniać Czesi. Jeszcze kilka tygodni i uchodźcy będą w Polsce, bo uchodźcy zmienią szlak?

- Może tak być. To równia pochyła. Granice UE, wbrew traktatowi, nie zostały uszczelnione. Dlatego jest problem z imigrantami. Reakcja państw jest taka, że one zaczyniają je uszczelniać. Nasz rząd też powinien to zrobić. Jest nieporozumienie. Co innego to uchodźcy a co innego imigranci. W traktacie jest powiedziane, że w kwestii imigrantów, władzę stanowi rząd. Unia nie ma nic do gadania. To suwerenna decyzja państwa. Czy nasz rząd postąpi roztropnie? Może dziś się czegoś dowiemy.

 

Dziś szefowie MSW będą rozmawiać. Powinniśmy wzmocnić granice czy wysłać tam wojsko?

- Granica powinna być uszczelniona. Nie wiem jak, to nie moja działka. Służby i resorty wiedzą, co robić. Nie może być niekontrolowanego przypływu imigrantów. Co innego jest prawo azylowe a co innego imigranci ekonomiczni. My jesteśmy w dwuznacznej sytuacji. Od lat mówi się o Polakach z Kazachstanu. Pamiętam wypowiedzi rządu, którzy mówili, że nie mają pieniędzy. Nagle o nich zapomniano. Nagle nasz rząd mówi, że jak musimy, to przyjmiemy uchodźców. To, co się dzieje w Niemczech, powinno być otrzeźwieniem dla naszego rządu. Politycy mają do czynienia z twardą materią. Ta materia to realny problem tysięcy ludzi. Co z nimi zrobić? Jak zapewnić im pracę i asymilację? To realne problemy. Nie można dać się ponieść sentymentom czy opinii. Dobrą opinią jest wybrukowane piekło polityczne.

 

Jakie rozwiązanie byłoby dla nas najlepsze? Nasz rząd mówi: nie dla imigrantów ekonomicznych i nie dla kwot, bo to nam ubliża.

- Tak. To jest dobre. Imigranci ekonomiczni tak, ale w sensownym zakresie. Nie byliśmy w stanie ściągnąć Polaków z Kazachstanu. Nie wierzę, że nasze państwo jest zdolne wchłonąć kilkanaście tysięcy ludzi z zupełnie innego świata, bez związków z Polską. Nie wierzę w to. Polityka azylowa, ochrona dla uchodźców, ale z imigrantami ekonomicznymi trzeba postępować twardo.

 

A kwoty?

- Kwoty są niekonstytucyjne. Rząd powinien stawiać sprawę twardo. Komisji Europejskiej nie wolno narzucać kwot. To bezprawie.

 

Jakiego stanowiska oczekuje pan od Kościoła? Z jednej strony parafia mariacka chce przyjąć rodziny uchodźców. Z drugiej strony pracownik Caritas pisze: „stop islamizacji”.

- Między jednym a drugim nie ma różnicy. Kościół musi wyrażać stanowisko miękkie. Jest miłosierdzie, pomagamy rodzinom. To jest ten sygnał z Watykanu. Większość tych emigrantów to młodzi ludzie, którzy szukają szczęścia. Pomoc rodzinom jest zgodna z tradycją Kościoła. Najbardziej prześladowaną grupą tam są chrześcijanie. Musi być strategia pomocy dla nich, także przez sprowadzanie do Polski rodzin chrześcijańskich.

 

Mieliśmy demonstracje przeciwko i za imigrantami. Liderów opinii nie było tam widać. O czym to świadczy?

- To problem tak kontrowersyjny, że nie chcą się wychylać. Polacy niechętnie podchodzą do tej fali narzucanych nam przybyszów. Polityk nie chce jednoznacznie się z tym identyfikować. Jak chodzi o opór przeciwko imigracji z krajów arabskich, to jest to rzecz tak zakłamana i tak zniewolona polityczną poprawnością, że drobne słowo wyrażające wątpliwość spowoduje obelgi. Politycy zapewne woleli nie ryzykować. Słusznie.

 

Wolą pewnie rytualną przepychankę PO- PiS. Tam jest bezpieczniej?

- Po części tak. Wszystko zależy od decyzji rządu. Jak ona będzie błędna, to sytuacja stanie się bardziej gorąca, także na ulicach.