Polega ona na dokładnej diagnostyce i obserwacji ciała kobiety, jej stylu życia, czy poziomu stresu. O tej metodzie głośno stało się niedawno – dzięki niej w ciążę miała zajść aktorka Małgorzata Kożuchowska, która natychmiast stała się darmową reklamą walki z in vitro. Czy naprotechnologia to rzeczywiście metoda alternatywna dla in vitro, a może stanowi jedynie wsparcie dla tych par, których płodność jest uleczalna? 

O problemie niepłodności i metodach walki z nią trzeba rozmawiać, bo według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia dotyka ona już jednej czwartej par na świecie. Gośćmi programu "Przed hejnałem" byli: lek. med. Anna Misztal-Dwojak, ginekolog, położnik, konsultant NaProTECHNOLOGY oraz dr n. med. Bartosz Chrostowski, ginekolog, położnik, Centrum Medycyny Rozrodu ARTVIMED.

 

Goście programu

 

Sylwia Paszkowska: Pierwsze zasadnicze pytanie - czy naprotechnologia i in vitro słusznie są ze sobą konfrontowane?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Nie, są to dwie metody, które są na zupełnie różnych biegunach. Jedno jest plusem, drugie minusem. Nie są to zatem alternatywy.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Nie możemy konfrontować tych dwóch metod. Z mojego punktu widzenia dlatego, że dotyczą innych grup pacjentów. In vitro jest metodą wysoko specjalistyczną dla tych, u których inne metody zawiodły i która ma mocno udokumentowaną naukowo skuteczność, a w przypadku naprotechnologii trudno mówić o skuteczności przy trudniejszych przypadkach.

 

Sylwia Paszkowska: Porównałby pan naprotechnologię do dobrych praktyk lekarskich?

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Do poradnictwa. To nie jest stricte metoda leczenia niepłodności. Nigdzie na świecie nie jest za taką uznawana.

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Nie zgodzę się. Diagnozujemy i leczymy: farmakologicznie i operacyjnie.

 

Sylwia Paszkowska: Na czym polega naprotechnologia? Pierwszy etap to obserwacja, ale czy badacie też czynnik męski? Ile to trwa?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Mniej więcej od miesiąca do sześciu miesięcy - to jest diagnostyka pacjentki, w tym czasie jest też diagnozowany mężczyzna. Próbujemy doprowadzić cykle kobiety do optymalnego stanu, by nawet przy problemach mężczyzny umożliwić zajście w ciążę.

 

Sylwia Paszkowska: A co ze schorzeniem takim jak endometrioza? Pan dr Chrostowski mówił, że ten problem dotyczy ponad połowy przypadków par, które mają problemy z niepłodnością i trafiają do klinik oferujących zabiegi in vitro.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: U połowy występuje pewien stopień endometriozy. Pary czasem zgłaszają się z czynnikiem męskim, a okazuje się, że oprócz tego także kobieta jest obciążona endometriozą, co znacznie utrudnia leczenie. Ja chciałbym zapytać pani doktor, czym naprotechnologia różni się od ginekologii operacyjnej - to przecież normalna ginekologia, a nie naprotechnologia?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Naprotechnologia to nie jest najnowocześniejsza metoda, to schemat diagnostyki leczenia.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Ale to po prostu ginekologa.

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Tak.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: To dlaczego tak to nazywamy? Czemu to ubierać w dodatkową nazwę pod hasłem "naprotechnologia"?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Każdy z nas, konsultantów, jest lekarzem, dlaczego mamy się odżegnywać od tego, co robimy?

 

Sylwia Paszkowska: Jakie błędy najczęściej popełniają lekarze, do których trafiają pacjenci z problemami z zajściem w ciążę?

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Tych błędów jest coraz mniej. 5-10 lat temu głównym błędem było to, że pacjenci przez wiele miesięcy byli leczeni bez stymulacji, a nawet bez podstawowej diagnostyki i dopiero na własną rękę szukali kontaktu ze specjalistami. Nadal zdarza się jednak, że monitoruje się przez długi czas pacjentkę, która ma prawidłowe cykle albo leczy się Bromergonem, a to już historia medycyny.

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Ja zauważam zbyt duży pośpiech i brak dodiagnozowania pacjentki. W naprotechnologii ważna jest cierpliwość, ale część par nastawiona jest na efekt, chce mieć dziecko natychmiast, nie wchodząc głębiej w to, co dzieje się w organizmie kobiety.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Takie pary potrzebują porady psychologicznej. Ja chciałbym powiedzieć o jeszcze jednym błędzie, jakim jest zbyt agresywne postępowanie chirurgiczne, zwłaszcza w endometriozie. Po takim agresywnym leczeniu pacjentki mają niską rezerwę jajnikową, więc szanse na uzyskanie prawidłowej komórki jest małe.

 

Sylwia Paszkowska: Najczęściej słyszymy, że wrogiem płodności jest czas.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Tak, dlatego u pacjentek po 35. roku życia o niepłodności mówi się już po sześciu miesiącach.

 

Sylwia Paszkowska: Co jeśli trafiają do pani pary, którym nie zostało dużo czasu? Zdarzyło się pani powiedzieć "poddaję się"?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Zajmuję się naprotechnologią krótko, dopiero rok, więc nie zdarzyło mi się to do tej pory.

 

Sylwia Paszkowska: A czy powiedziałaby pani komuś, że w jego przypadku jedynym rozwiązaniem jest już tylko in vitro?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Nie, bo my nie bierzemy tej metody pod uwagę.

 

Sylwia Paszkowska: Zwolennicy naprotechnologii mówią o 80% skuteczności tej metody. Jeśli porównamy te dane z in vitro, która ma 30-40% skuteczność, to wydawałoby się, że naprotechnologia jest korzystniejszym i skuteczniejszym wyborem.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Nie można porównywać tych danych, bo dane o skuteczności in vitro pochodzą z wielu tysięcy badań klinicznych, to dane w pełni udowodnione, a 80% skuteczność naprotechnologii to deklaracja. W żadnym szanującym się piśmie medycznym nie znajdziemy informacji o skuteczności naprotechnologii. Jeśli chodzi o 30-40% skuteczność in vitro, to mówimy o jednym cyklu leczenia, a po trzech transferach to już jest 50-60% skuteczność.

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Z danych Ministra Zdrowia Wielkiej Brytanii wynika, że w ramach technik wspomaganego rozrodu wytworzono 3 mln 800 tys. zarodków, z czego uzyskano 122 tys. żywych urodzeń. Oznacza to więc 3,4% skuteczności in vitro.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: To manipulowanie faktami, bo z tych 3 mln 800 zarodków, które powstał nie wszystkie nadawały się do transferu, część z nich obumarło z przyczyn naturalnych, więc tu należałoby podać, ile zarodków zostało transferowanych.

 

Sylwia Paszkowska: Przeciwnicy in vitro mówią o niszczeniu zarodków. Czy niszczy się dziś żywe zarodki?

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Ktokolwiek tak mówi, to kłamie. Chętnie spotkam się w sądzie.

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Skąd pan doktor wie, że zarodki obumierają z przyczyn naturalnych?

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Bo mamy odpowiednie metody, by to badać.

 

Sylwia Paszkowska: A co z pacjentami onkologicznymi? Co naprotechnologia może im zaproponować?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Myślę, że mogą korzystać po prostu z metod medycyny, ginekologii i położnictwa dopuszczonych etycznie.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Ale te metody nie są skuteczne.

 

Sylwia Paszkowska: Jakie to metody?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: To repozycja jajników.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Ale ona nie zmieni nic wobec chemioterapii. Ja nie jest przeciw zabezpieczaniu płodności, ale dlaczego odbierać szanse zbankowania zarodków?

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Widzieliśmy również nadzieję w bankowaniu komórek jajowych.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: Ale to metody eksperymentalne, a mrożenie zarodków jest skuteczne i bezpieczne, co więcej, dzięki funkcjonującemu jeszcze programowi rządowemu, możemy pacjentom pomagać za darmo, a od czerwca nie będzie tej możliwości.

 

Sylwia Paszkowska: Na koniec powiem tylko, i tu chyba zgodzimy się wszyscy, że rodzicielstwo to jedno z najpiękniejszych praw człowieka.

 

Lek. med. Anna Misztal-Dwojak: Absolutnie, ale pada pytanie, czy dążenie do tego celu powinno być dążeniem za wszelką cenę, czasem i po trupach. Przygotowałam sobie cytat odkrywcy DNA, który zwrócił się do ojca metody in vitro: "Igrasz sobie z człowiekiem. To, co robisz, to czyste ludobójstwo". Nie mówiliśmy dziś o tym, ile zarodków mrożonych i odmrażanych ulega uszkodzeniu i to nie jest naturalny proces, to sztuczny proces.

 

Dr n. med. Bartosz Chrostowski: 90% zarodków przeżywa, a te które nie przeżywają, uważamy za nieprawidłowe, to nie są zarodki, które dałyby żywe urodzenia.