Kośmider komentował też protest Prawa i Sprawiedliwosci, które zrezygnowało z fotela zastepcy przewodniczącego. "To efekt polityki miłości prezydenta Majchrowskiego, który mówił o współpracy ze wszystkimi i PiS musiał sie jakoś w tej sytuacji znaleźć - znalazł się właśnie w ten sposób." - mówił szef rady miasta. "W każdym razie fotel na wiceprzewodniczącego z PiS czeka" - zadeklarował Kośmider.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z przewodniczącym krakowskiej rady miasta, Bogusławem Kośmiderem.

Wytrzymacie ze sobą te 4 lata w klubie PO?

- Spokojnie wytrzymamy.

 

Szefem rady miasta miał być Dominik Jaśkowiec. Kilku radnych PO się sprzeciwiło, dołączył do tego prezydent i mamy układ: pan dwa lata i Dominik Jaśkowiec 2 lata.

- On będzie. Tego układu dotrzymamy.

 

Spokojnie w klubie?

- Spokojnie.

 

Za 2 lata będzie ponowne głosowanie, w którym wygra Dominik Jaśkowiec?

- Musi tak być. Takie są zapisy statutowe. Ja zrezygnuje, klub zarekomenduje jego i to przegłosujemy.

 

Ten podział to wynik wewnętrznej gry w klubie PO czy można to racjonalnie wyjaśnić?

- Różne można mieć wyjaśnienia. Racjonalnie jest tak, że się dogadaliśmy, żeby ci, którzy mają ochotę i możliwości, podzielili to. To były też uzgodnienia z prezydentem. Takie rozwiązanie nas zadowala i pozwala zarządzać radą. Po 2 latach pan Jaśkowiec da nowy impuls. Bardzo dobrze.

 

To będzie moment po wyborach parlamentarnych. Nie wiadomo jak będzie wyglądała scena polityczna.

- Oczywiście. Za rok są wybory i one wiele zmienią. Zmienią strukturę polityczną, pewnie jacyś radni wejdą do parlamentu. Będzie nowa jakość. Dopóki jednak Dominik będzie chciał startować to ma prawo, ja się zachowam honorowo.

 

Jak pan przyjmuje gest radnych PiS, którzy zrezygnowali ze stanowiska wiceprzewodniczącego dla Marka Lasoty?

- Przyjmuję to symbolicznie. W sejmiku zdarzyła się podobna sytuacja. Tam wygrał PiS, ale PO z PSL miała większość. Przewodniczący jest z PSL, dwóch wiceprzewodniczących jest z PO a jeden z PiS. Tam nie było tarć. To co się dzieje w mieście jest efektem polityki miłości, którą zaproponował prezydent. PiS tak się w tym odnalazł.

 

Czyli prezydent zaproponował wielka koalicję i trzeba było odpowiedzieć kontrargumentem?

- Dokładnie. Sytuacja w mieście i województwie jest podobna. Tam nie było tarć a tu są. Fotel czeka na wiceprzewodniczącego z PiS. Myślę, że się dogadamy.

 

Tyle, że radni PiS mówią, że mają najwięcej mandatów, im zaufali krakowianie. Oni twierdzą, że jakby mieli dwa stanowiska w prezydium to byłoby to odbicie sytuacji w mieście.

- Tak samo było w sejmiku. Tam 17 mandatów ma PiS a rządzi koalicja PO – PSL. Jest podobnie, ale tylko tu jest awantura. Tarcie w Krakowie bierze się stąd, że prezydent zaproponował szeroką koalicję, której PiS nie mógł udźwignąć.

 

Fotel czeka?

- Tak. On czeka na przedstawiciela PiS.

 

Podobno krakowska PO już rozmawiała z prezydentem o ewentualnej zmianie na stanowisku dwóch zastępców prezydenta. Chodzi o Magdalenę Srokę i Tadeusza Matusza.

- Dopóki prezydent nie ogłosi zmian, nikt nie powinien tych spraw ruszać. Sprawy dotyczące funkcjonowania urzędu są w dyspozycji prezydenta. On podejmuje decyzje. Nic nie będziemy o tym mówić.

 

Skąd te targi? Pan nie najlepiej ocenia pracę tych osób?

- Nie. Dużo ostatnio jest medialnych faktów. Kto miałby być wiceprezydentem a kto nie. Nawet o mnie mówiono. To są medialne fakty, które z rzeczywistością mają mały związek.

 

Jak pytaliśmy prezydenta to mówił, że ewentualne zmiany są możliwe. Te zmiany to które stanowisko?

- Ja zawsze w takich rozmowach zachowuję powściągliwość. To dotyczy spraw prezydenta.

 

Na pewno pan ocenia pracę zastępców.

- Ocena pracy moja to jest co innego niż ocena prezydenta. Pan Matusz zrobił ogromną pracę jak chodzi o uspokojenie sytuacji w szkołach i przy inwestycjach. Chwała mu za to. Dość mocno wdrożył działania dotyczące oceny szkół i EWD. To jest plus. Jak chodzi o panią Srokę to ona mocno się przysłużyła do dobrego funkcjonowania wielu instytucji kultury. To czasem było kontrowersyjne, ale taka jest kultura. Ja pozytywnie oceniam tych wiceprezydentów.

 

Podczas wczorajszego wystąpienia mówił pan, że Kraków potrzebuje barometru opinii. O co by pan zapytał krakowian?

- Są dwie kwestie. Barometr opinii funkcjonuje w kilku miastach. Zawsze na dwóch poziomach: systematycznym – raz w roku badana jest opinia kilku tysięcy osób w ocenie wielu dziedzin miasta. Dzięki temu widzimy dynamikę. Druga kwestia to bieżące rzeczy, jak strefa czy ZIO. Jakbyśmy mieli takie badania, które by pokazały opinie mieszkańców to mielibyśmy większą wiedzę czego oczekują mieszkańcy. Trzeba mieć oczy. To jest barometr.

 

ZIO to przeszłość. Rozpoczyna pan pracę jako szef rady miasta i o co dzisiaj pytamy?

- Myślę, że o wszystkich rzeczach w Krakowie. Gdybym myślał o bieżących sprawach to bym pytał o rozszerzenie strefy, transporcie publicznym, tereny zielone. Pytałbym z czego brać, żeby dać. Dzięki takiej informacji, nasze decyzje byłyby poparte większym oglądem sytuacji. W sondażach jest duży przegląd społeczny, mniejszy jest w konsultacjach. Warto spróbować.

 

To byłoby wiążące dla władz miasta?

- Sondaże nigdy nie są wiążące, ale pokazują kierunek. Jak coś jest w 90% nieakceptowane to nikt się nie porwie na to. Chcemy wprowadzić narzędzie, które usprawni informacje od mieszkańców do władz i odwrotnie. Jest internet i mamy też inne możliwości. Ta kadencja będzie otwarta.