Czy to prawda, że w Polsce są sądy prywatne? 

Oczywiście, że są. Gdy nie wykonamy swoich obowiązków cywilistycznych, to prowadzi summa summarum do sporów między nami, więc prywatnie będziemy chcieli ten spór rozwiązać. Niekoniecznie musimy iść do sądu państwowego, żeby tam żalić się i ewentualnie skarżyć na swoich partnerów. Możemy to załatwić we własnym gronie. Mało tego, możemy to załatwić szybciej, cicho – ponieważ to postępowanie jest niejawne...
Mówi się, że sądy polubowne, czyli sądy arbitrażowe - to jest synonim - są sądami dla gentelmenów. Najlepiej by było, gdyby tych dżentelmenów było bardzo wielu, wtedy to sądownictwo prywatne byłoby zaangażowane w rozwiązywanie jak największej ilości sporów. Nie doprowadzałoby to do sytuacji, w której dzisiaj sądy, sądy państwowe, te sądy, o których słyszymy codziennie, są „zawalane” rzekomo nadmierną ilością spraw. One rzeczywiście są „zawalane”, ale mogłyby być odciążone, gdybyśmy mieli świadomość, że możemy swoje sprawy „załatwić prywatnie” między sobą, poprzez powołanie prywatnego sądu, prywatnych sędziów, którzy będą rozstrzygali na bazie naszego zaufania - nasze problemy.

 

Te sądy prywatne nie są popularne w Polsce. Dlaczego ludzie nie chodzą do sądów polubownych?

Ludzie o tym nie wiedzą. Nie wiedzą, że sprawę pracowniczą można rozstrzygnąć przed sądem polubownym, aczkolwiek nie można się umówić o sąd polubowny na etapie zawierania umowy o pracę. Można umówić się na sąd polubowny po zakończeniu pracy, ale trzeba po pierwsze o tym wiedzieć, że tak można, a po drugie utarło się, że najbardziej rozpowszechniony ten typ rozstrzygnięć występuje w stosunkach między przedsiębiorcami, a zwłaszcza w sprawach handlowych, a zwłaszcza w międzynarodowych sprawach handlowych.

 

To też może jest ważne, ponieważ jeśli mamy w Polsce przedsiębiorcę zagranicznego, to on może powołać arbitra ze swojego kraju.

To jest fantastyczna decyzja, która się wiąże również z decyzją o języku, a więc z możliwością wypowiedzenia się w takim języku, w taki sposób, z tą ekspresją, która jest związana z językiem ojczystym. A więc za każdym razem chodzi o komfort stron, komfort, który przejawia się również w wyborze języka sporu, również w wyborze prawa. Strony, jeżeli są cudzoziemcami, mogą wybrać prawo, które im najbardziej odpowiada. Oczywiście robi się to zwykle na etapie zawierania umowy.

 

Jak w praktyce wygląda taki sąd polubowny i czy różni się od sądu państwowego?

Różni się zasadniczo. Sędziowie – arbitrzy - wstają zza stołu prezydialnego, podchodzą do stron, witają się z każdym, na stołach jest kawa, herbata, ciastka. Strony nie stają przed sądem wypowiadając jakiekolwiek kwestie, czy to merytoryczne, czy formalne. Spór odbywa się w ten sposób, że zarówno arbitrzy jak i strony siedzą, nie ma żadnych sztucznych wymogów dotyczących formy.

 

 

Zobacz także:

- październikowy cykl "Z prawem na ty" dotyczący prawa rodzinnego
- listopadowy cykl "Z prawem na ty" dotyczący prawa spadkowego
- grudniowy cykl "Z prawem na ty" dotyczący praw konsumenta
- styczniowy cykl "Z prawem na ty" dotyczący praw pacjenta i lekarza
- lutowy cykl "Z prawem na ty" dotyczący prawa pracy
- marcowy i kwietniowy cykl "Z prawem na ty" dotyczący podatków