Anatomia estetycznego eksperymentu
Wszystkie wymienione rasy należą do grupy psów brachycefalicznych – czyli takich, które wskutek sztucznej selekcji genetycznej mają nienaturalnie skróconą twarzoczaszkę. To cecha, którą wielu ludzi błędnie interpretuje jako „słodką” – wysokie czoło, duże oczy, płaska kufa i wysunięty język przypominają bowiem cechy niemowląt i pluszowych zabawek. Problem w tym, że za tym wyglądem kryją się poważne zaburzenia zdrowotne.
Pies, który się dusi
Zwierzęta tych ras mają znacznie spłycone oczodoły (co prowadzi do wytrzeszczu oczu), niedorozwinięte zatoki czołowe (u mopsów – całkowity ich brak) oraz deformacje górnych dróg oddechowych. Już od pierwszego roku życia pojawiają się symptomy: zapaść tchawicy, zwężenie nozdrzy, niedorozwój krtani, a także deformacje szczęki i żuchwy, skutkujące niewłaściwym ustawieniem zębów. Charakterystyczne charczenie i sapanie, często uznawane przez właścicieli za „zabawne”, to w rzeczywistości objaw duszenia się.
Dodatkowo psy te cierpią na chroniczne stany zapalne gardła, przerost migdałków, problemy z kręgosłupem, a także makroglozję – powiększony język, który musi stale wystawać z pyska. To nie uroczy „uśmiech”. To wołanie o pomoc.
Holenderski przykład: zakaz hodowli i handlu
W Holandii już pięć lat temu wprowadzono zakaz hodowli dwunastu ras brachycefalicznych spośród 25 uznanych oficjalnie. To krok w kierunku zmniejszenia cierpienia zwierząt i ograniczenia patologii hodowlanej.
W Polsce takie rozwiązania jeszcze nie obowiązują, choć wielu weterynarzy – również w Krakowie – popiera zakaz hodowli i handlu tymi rasami. Dla nich to codzienność: leczenie, operacje, a nierzadko eutanazja psów, które nigdy nie powinny były się urodzić.
Etyka kontra tradycja
Obrońcy hodowli ras brachycefalicznych często powołują się na wolność wyboru – twierdząc, że to właściciel powinien decydować, czy chce mieć psa tej rasy. Ale czy wolność wyboru powinna obejmować prawo do świadomego rozmnażania zwierząt, które cierpią od pierwszych miesięcy życia aż do śmierci?
Archeologiczne ślady pokazują, że już starożytni Rzymianie manipulowali hodowlą psów. Dziś jednak dysponujemy nie tylko wiedzą, ale i moralną odpowiedzialnością. Wiemy, jakie konsekwencje niosą „estetyczne eksperymenty”. Czas przestać udawać, że wszystko jest w porządku.
Apel: nie kupuj „żywej zabawki”
Zamiast napędzać popyt, który generuje podaż, warto zastanowić się nad alternatywami. Psy powinny być naszymi towarzyszami, a nie ofiarami naszych kaprysów. Jeśli kochasz zwierzęta – nie wybieraj tych, które zostały genetycznie zaprojektowane do cierpienia.
To nie moda. To tragedia na czterech łapach.