Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z Konradem Berkowiczem, kandydatem Konfederacji do Parlamentu Europejskiego.
Już 11 milionów razy wyświetlono w internecie film „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich. Skąd tak olbrzymie zainteresowanie opinii społecznej tą sprawą?
- To poważna sprawa, ale dotyczy spraw, które nie są same w sobie newsem. To stały element do komentowania. Chętnie to skomentuję, ale po eurokampanii. Są ważne sprawy związane z UE. Unia odbiera Polsce suwerenność. Partia rządząca głosowała przeciwko ACTA2. Mimo tego w Polsce będzie ACTA2, bo inne kraje zagłosowały za. My nie decydujemy o tym, czy jest w Polsce cenzura internetu. Odpowiedzialnym za to jest PiS. Traktat Lizboński został podpisany i był negocjowany przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Konfederacja Korwin, Liroy, Braun, Narodowcy idzie w tych wyborach po to, żeby bronić naszej suwerenności w UE.
Nie sposób uciec od tematu. Wie pan, że wiele krajowych tematów przewija się w eurokampanii. Teraz czołowe ugrupowania mówią o swoich pomysłach zmian w prawie, jeśli chodzi o pedofilię. Od wyroków więzienia po 30 lat, do dożywotniego zakazu kontaktowania się z dziećmi. Jak w tę dyskusję zamierza się wpisać Konfederacja? Zamierza w ogóle?
- Ja nie uciekam od tego tematu. Za 1,5 tygodnia chętnie przyjdę i o tym porozmawiam. W tej kampanii TVP w ogóle nas nie zaprasza. Ostatnio w programie Studio Polska, gdzie ponoć zaprasza się wszystkich, wyrzucono przed programem działacza Konfederacji. Tłumaczono, że szef publicystyki powiedział, że nie wolno zapraszać i dopuszczać do głosu przedstawicieli Konfederacji. Nasz poseł Jakub Kulesza zgłaszał się przez 1,5 godziny, nie dostał głosu w tym programie. Przez te 1,5 tygodnia przy każdym występie w mediach chcę powiedzieć, po co idziemy w tych wyborach. Nie przez przypadek teraz powstał ten film i był protest nauczycieli. PO i PiS robią wszystko, żeby nie rozmawiać o UE, która odbiera nam suwerenność. Te partie chcą rozmawiać o sprawach ogólnych, jak sprawa Kościoła. Sprawa UE nie jest obu partiom na rękę. PO jest otwarcie za pozbawieniem suwerenności. PiS mówi, że obecność w UE ma być wpisana do konstytucji, co uniemożliwiłoby nam twarde negocjacje warunków.
Przypomnę tylko, że jest pan na antenie Radia Kraków, jest pan tutaj zaproszony...
- Tak, bo prawo wyborcze zobowiązuje media, żeby nas czasem zaprosić. Tam, gdzie nie ma obowiązku, nie jesteśmy zapraszani.
Wczoraj w Radiu Gdańsk gościł Janusz Korwin-Mikke. On powiedział słowa, które zaczynają się odbijać szerokim echem. „Zdecydowanie wolę, jak pedofil poklepie mi córkę po pupie, niż jak córka pójdzie na lekcje wychowania seksualnego. Po tych lekcjach dziewczyny przestają umieć kochać”.
- Oczywiście. Z dwóch złych rzeczy jeszcze gorsze jest to, do czego zobowiązał się prezydent Trzaskowski w Warszawie. Podpisując kartę LGBT+ zobowiązał się do wprowadzenia przymusowej edukacji seksualnej, w ramach której wbrew woli rodzica, dzieci mają być systemowo od najmłodszych lat uczone przyjemności z masturbacji. To jest napisane wprost. Z dwóch strasznych rzeczy – poklepanie po pupie przez pedofila i systemowe od najmłodszych lat zmuszanie dzieci wbrew woli rodziców, żeby obcy człowiek uczył dzieci przyjemności z masturbacji - jest to znacznie gorsze niż pojedynczy przypadek, o którym mówił Janusz Korwin-Mikke. To forsuje UE. Unia jest za ideologią LGBT, za ideologią gender, która mówi, że nie ma dwóch płci, ale kilkadziesiąt. W Szwecji już są eksperymentalne przedszkola, w których wychowuje się dzieci tak, że mówi się "ono", ubiera się w uniseksowe ubrania, żeby dziecko samo wybrało sobie płeć. To chore pomysły, z którymi trzeba walczyć.
W tej wypowiedzi Janusz Korwin-Mikke mówi o lekcjach wychowania seksualnego. Nie dostrzega pan różnicy między promocją LGBT i lekcjami wychowania seksualnego, gdzie dzieci będą uczone o złym dotyku, zagrożeniach i o tym jak obronić się przed pedofilem?
- Dokładnie tak tłumaczy się kartę LGBT+. Ona wprowadza edukację seksualną, która ma być prowadzona zgodnie z raportem WHO. W tym raporcie – poza tym, że uczy się dzieci, jak sobie radzić z pedofilią – zmusza się szkoły, żeby realizowały akty pedofilii. Sytuacja, w której obcy mężczyzna w szkole mówi mojemu dziecku o masturbacji i uczy je technik masturbacji, jest aktem pedofilii. Taka edukacja seksualna jest niedopuszczalna.
Nie uważa pan, że kompromitujące jest mówienie o tym przez jednego z liderów pańskiego obozu politycznego, że woli jak pedofil poklepie mu córkę po pupie? W kontekście informacji, które przynosi film Sekielskich, taka wypowiedź musi wiele osób szokować.
- Jest odwrotnie. Byłoby szokujące... Pan wolałby, żeby pedofil uczył przez kilka lat masturbacji pańskie dziecko, czy wolałby, żeby poklepał po pupie? Każdy normalny człowiek wolałby to pierwsze. Obie opcje są oczywiście straszne. Jak kogoś to szokuje, to znaczy, że ma problem ze stosunkiem do swoich dzieci. Żaden normalny ojciec nie zgodziłby się na kilka lat uczenia swojego dziecka masturbacji przez obcego człowieka w szkole.
Zorganizowali państwo marsz Stop 477 w Warszawie. Sprawa dotyczy restytucji mienia pożydowskiego i ustawy amerykańskiego Kongresu. Tymczasem polski rząd odwołał wczoraj spotkanie z przedstawicielami izraelskiego rządu. Jak czytaliśmy w komunikacie MSZ, w ostatniej chwili zmieniono skład delegacji, co miałoby sugerować, że rozmowy miałyby koncentrować się na kwestii restytucji mienia. Co dalej będzie się działo z tą sprawą?
- Cieszę się, że pan powiedział, że my zorganizowaliśmy ten marsz. TVP przedstawiła to jako marsz PiS. Pokazano tłumy i wmontowano wypowiedź premiera Morawieckiego.
Nie chciałbym, żeby ta audycja była recenzją programów TVP...
- Rozumiem, że pan by chciał, żeby było jak w mediach publicznych. Ja chcę jednak powiedzieć, że nasz marsz na temat roszczeń żydowskich spowodował, że PiS odwołał rozmowy ze stroną izraelską. Przynajmniej oficjalnie. Wieczorem okazało się, że delegacja Izraela przyjechała i były nieoficjalne spotkania. PiS odkłada sprawę roszczeń na czas powyborczy. Oni wiedzą, że ludzie widzą, że chcą sprzedać Polskę środowiskom żydowskim.
Jarosław Kaczyński mówi, że jakiekolwiek żądania wobec Polski nie mają żadnej podstawy.
- Mówi o żądaniach wojennych, nie roszczeniach majątkowych i majątku bezspadkowym. To manipulacja. Niedługo Izrael osiągnie swoje i będziemy płacić za Holokaust, przyznając, że jesteśmy za niego winni.
Pan w tym momencie nie podbija poważnego problemu, który wymaga dyskusji, na wyższy poziom, podlewając to wszystko sosem antysemityzmu?
- Dlaczego mówimy o antysemityzmie? Ważniejszy jest antypolonizm. Rozmawiałem z pracownikiem muzeum w Oświęcimiu. Żydzi przyjeżdżają do Polski i patrzą na Polaków jakby chcieli pożerać ich żydowskie dzieci. Żydzi są uczeni w Izraelu w szkołach, że Polacy to straszliwi antysemici, współwinni Holokaustowi. Gdy Adrian Klarenbach w TVP powiedział słusznie, że wśród Żydów też byli ludzie, którzy donieśli na Żydów i to nie znaczy, ze Żydzi są antyżydowscy, to zaproszony Żyd powiedział, że to się nie mieści w „żadna rubryka”. To, że Polacy ryzykowali swoje życie, żeby ratować Żydów, nie ma znaczenia. Niemcy przestali wypłacać odszkodowania, więc teraz się szuka nowego dawcy, zmieniając oprawcę i sugerując, że Polacy są współwinni Holokaustowi. To oczywisty skandal.
Jak ocenia pan szanse inicjatywy, która stoi u źródeł raportu posła Mularczyka, o bilansie polskich strat wojennych? W wywiadach mówił już, że nawet ponad bilion dolarów może wynosić ta kwota.
- Nie znam tego raportu. Dla mnie jest oczywiste, że Polska nie ma nic wspólnego z tym, że ktokolwiek z Żydów stracił majątki w czasie wojny.
Mówię o tym, czego Polska by się mogła domagać od Niemiec.
- A to inna sprawa. Pytanie, dlaczego rozmawiamy o roszczeniach żydowskich, nie ewentualnych polskich? To by było bardziej sensowne.
W mediach społecznościowych mówi pan, że cenzura nie pozwoliła na powieszenie pańskiego bilbordu w Krakowie. Co to za cenzura?
- Po prostu firmy się boją. One mają miejsca bilbordowe w Krakowie i boją się wieszać nasz bilbord cytujący Różę Thun. Ona powiedziała „to głupie gadanie o suwerenności”. To cytat. Róża Thun należy do grupy Spinelliego w Parlamencie Europejskim. Spinelli to był komunista, którego wyrzucono z partii komunistycznej za lewicowe odchylenie. On napisał dokument, w którym powiedział, że państwa suwerenne w Europie powinny być zlikwidowane. Ostatnio Komisja Europejska odwołała się do tego traktatu jako do swojej podstawy ideowej. Unia mówi, że trzeba zlikwidować suwerenne państwa narodowe. Angela Merkel powiedziała, że państwa UE muszą być gotowe, by oddać swoją suwerenność.