Na temat wydarzeń w Bochni Jacek Bańka rozmawiał z Tomaszem Stodolnym z portalu bochnianin.pl.
Wydarzenia w Bochni jak w dramacie polityczno-obyczajowym
Kilka tygodni temu mówiliśmy o sytuacji nowej burmistrz Bochni, a także o jej wystąpieniu na sesji Rady Miasta, podczas której przyznała się, że ma problemy finansowe, ale także, że była ofiarą przemocy domowej. Ku zdziwieniu, myślę, chyba wszystkich mieszkańców Bochni głos ostatnio zabrał mężczyzna, który tej przemocy się dopuścił.
W Bochni na oczach opinii publicznej od kilku tygodni obserwujemy wydarzenia, które spokojnie nadałyby się na scenariusz filmu, dramatu polityczno-obyczajowego. Będzie bardzo ciekawie, choć niekoniecznie wesoło, bo cała sytuacja jest w sumie bardzo smutna i to na wielu płaszczyznach.
W styczniu bochnianin.pl opublikował informację o tym, że nowa burmistrz Bochni, Magdalena Łacna, zmaga się z finansowymi problemami związanymi z jej byłą działalnością gospodarczą. Długi są duże, bo sięgają prawie miliona złotych i konsekwencją tej trudnej sytuacji finansowej jest to, że burmistrz Bochni złożyła wniosek o upadłość konsumencką.
Już sam ten fakt jest rzeczą raczej niespotykaną, no ale to dopiero początek. W oświadczeniu wydanym kilka godzin po publikacji w portalu Magdalena Łacna potwierdziła tę informację i wyjaśniając, dodała, że do jej kłopotów finansowych miały przyczynić się działania jej byłego partnera, który w praktyce zarządzał jej działalnością. Myślę, że w tamtym momencie wielu mieszkańców dostało podwójnie zaskakującą informację.
Po pierwsze tę o długach, a po drugie zwrot o byłym partnerze. Ten zwrot oznaczał, że coś złego stało się lub dzieje się w życiu prywatnym pani burmistrz. Na dodatek krótko potem, na sesji Rady Miasta burmistrz publicznie przyznała, że przeciwko jej byłemu partnerowi są zgłoszone sprawy w prokuraturze dotyczące przemocy domowej i stalkingu.
Wątek prywatny wymaga rozwinięcia. Po pierwsze sami bohaterowie tej opowieści wywlekają szczegóły na wierzch, a po drugie ma to znaczenie dla wątku politycznego, który w tej historii również się pojawi.
Sprawą upadłości konsumenckiej burmistrz Bochni zainteresowała się też Gazeta Wyborcza. Opisała to w obszernym artykule dwa tygodnie temu. W tamtej publikacji po raz pierwszy publicznie pojawiły się nowe wątki, chociaż od pewnego czasu w drugim obiegu gdzieś tutaj o nich już plotkowano. Przede wszystkim w tamtym materiale Magdalena Łacna po raz pierwszy publicznie dość szczegółowo opowiedziała o tym, że jest ofiarą, czy stała się ofiarą przemocy domowej ze strony byłego już partnera. Łacna twierdzi, że jej partner nie poradził sobie z jej sukcesem zawodowym, co z czasem przerodziło się w chorobliwą zazdrość.
Wspomina, że kulminacja konfliktu miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku, kiedy ona musiała uciekać z domu. Sprawa została zgłoszona na policję. Partner został zatrzymany na 48 godzin w areszcie. Prokuratura postawiła mu zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad partnerką. Otrzymał zakaz zbliżania się do Łacnej. W styczniu akt oskarżenia przeciwko niemu prokuratura skierowała do sądu.
We wtorek, w tym tygodniu mieliśmy kolejną, bardzo zaskakującą odsłonę tej historii. Otóż były partner, pan Grzegorz Laskowski zwołał konferencję prasową, na której przez ponad godzinę opowiadał swoją wersję wydarzeń.
Kim jest Grzegorz Laskowski?
To przedziwna sytuacja, że osoba prywatna zwołuje konferencję.
Tak, jest to przedsiębiorca, nawet niespecjalnie znany w Bochni, ponieważ jest to osoba napływowa. Charakter jego pracy był taki, że pracował w Polsce i na świecie, więc oczywiście miał tu jakichś znajomych, ale to nie jest człowiek stąd. Pan Grzegorz zaprzeczył jakimkolwiek aktom przemocy czy nękania, bardzo szczegółowo opisywał życie prywatne i relację z Magdaleną Łacną.
Wyśmiał twierdzenia o swojej rzekomej chorobliwej zazdrości, natomiast, potwierdził, że gdy we wrześniu zeszłego roku burmistrz jechała na forum ekonomiczne do Karpacza, on ukrył w jej walizce urządzenie podsłuchowe, bo chciał dowiedzieć się, czy burmistrzyni go zdradzała.
Tu dochodzimy do miejsca, w którym te prywatne historie łączą się z polityką. Otóż burmistrz Bochni do Karpacza pojechała z sekretarzem miasta Tomaszem Urynowiczem oraz szefem Platformy Obywatelskiej na bocheńszczyźnie Krzysztofem Nowakiem. Zamontowany przez Laskowskiego podsłuch nagrywał ich rozmowy, a rozmawiali między innymi o polityce. Na konferencji prasowej Laskowski nie przedstawił dziennikarzom tych nagrań, dużo natomiast opowiadał, co na nich jest.
Powstawało wrażenie, że może konfabulować albo pewne rzeczy ubarwiać. Twierdził, że te nagrania dowodzą politycznych ustawek i korupcji politycznej, że mówi się tam o rzeczach, które w następnych tygodniach się rzeczywiście materializowały. Grzegorz Laskowski złożył te nagrania w prokuraturze razem z zawiadomieniem o przestępstwie przy obsadzaniu stanowisk w Urzędzie Miasta.
Jakie będą konsekwencje polityczne?
Czyli tego miałoby dotyczyć to przekroczenie przepisów?
Tak. Z tego, co mówił na konferencji pan Laskowski, wynika, że głównie chodzi o konkurs na sekretarza miasta. Sekretarzem został pan Tomasz Urynowicz. Natomiast w publikacji Gazety Wyborczej Krzysztof Nowak przekonywał, że owszem, na wyjeździe do Karpacza rozmawiano o tzw. kuchni politycznej, natomiast zapewnił, że tam nie ma nic niezgodnego z prawem. O tym samym zapewnia zresztą Magdalena Łacna. Tę bardzo nietypową konferencję prasową można obejrzeć na stronie na bochnianin.pl.
Jakie mogą być konsekwencje polityczne tych wydarzeń? Są jakieś dowody na korupcję polityczną, na ustawki przy wyborze osób na konkretne stanowiska.
Nie wiem, bo tych nagrań nie znam. Natomiast chciałbym powiedzieć, jak to jest odbierane w mieście. Mieszkańcy przyglądają się temu, myślę, z szeroko otwartymi oczami i z opadniętą szczęką, z niedowierzaniem kręcąc głową. Nie mam wątpliwości, że to jest na pewno sprawa bolesna dla obu stron. Po drugie, mnożące się zawiadomienia do prokuratury. Wspomniałem, że pan Laskowski ma sprawę o przemoc i nękanie, ale on podobno złożył wniosek odwrotny, bo on twierdzi z kolei, że jego była partnerka zostawiła go bez środków do życia, bez dachu nad głową itd. Zgłosił też do prokuratury te polityczne ustawki.
Burmistrz z kolei zgłosiła kolejne sprawy. Po pierwsze, o nielegalne podsłuchiwanie, o fałszywe oskarżanie. Nie mam wątpliwości, że po tej wtorkowej konferencji prasowej posypią się kolejne pozwy dotyczące zniesławienia.
W tle rozgrywa się bardzo ostry i eskalujący wewnętrzny konflikt w Platformie Obywatelskiej i trudno jest się oprzeć wrażeniu, że sięga się w nim o coraz brutalniejsze metody.
Samorządowe życie w Bochni przez ostatnie miesiące no zdominowały plotki, wydarzenia, komentarze związane z prywatnym życiem pani burmistrz, a nie dyskusje o tym, jak rozwijać miasto i co w nim zmieniać. Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca to właśnie to może rodzić największą frustrację, bo po wyborach Bochnia miała się zmienić, miała przyspieszyć. A póki co grzęźniemy w coraz większym bagnie, które raczej nas spowalnia.
Co gorsza, te wszystkie doniesienia do prokuratury oznaczają przecież, że to wszystko będzie nam towarzyszyć jeszcze przez jakiś czas, kładąc się cieniem na samorządzie, wszystkich podejmowanych tutaj działaniach. O stratach wizerunkowych nie tylko głównych bohaterów tej historii, ale całego miasta nawet nie ma już co wspominać.