Obecnie w T-mobile Ekstraklasie ustawienia z trójką środkowych obrońców próbuje  dwóch szkoleniowców. Robert Podoliński w Cracovii i Józef Dankowski (Robert Warzycha?) w Górniku Zabrze. Skupię się jednak na tym pierwszym. Podoliński do Cracovii przeszedł przed sezonem z Dolcanu Ząbki, gdzie tego ustawienia już próbował, nawet z niezłym skutkiem. Różnica jest jedna. W pierwszej lidze grają nieco słabsze zespoły niż w ekstraklasie.


W Pasach nowy trener zastał określony materiał ludzki, który (jak pokazuje zeszłoroczna tabela) najwyższych lotów nie jest. Doszło do kilku zmian, ale sam szkielet bardzo się nie zmienił. Do gry w preferowanym przez siebie systemie, Podoliński potrzebuje trzech solidnych środkowych obrońców. Tymczasem w Cracovii takich nie ma. Co więcej, jedynym przedsezonowym wzmocnieniem obrony krakowskiej drużyny miał być Bartosz Rymaniak, który przyszedł ze zdegradowanego do 1. Ligi Zagłębia Lubin.


Efekt jest taki, że Pasy mecz w mecz tracą gole. Wyjątkiem jest jedynie starcie we Wrocławiu, gdzie był bezbramkowy remis. W ostatnim meczu, z przeciętnym Piastem Gliwice, Cracovia otrzymała bagaż czterech goli, z którym musiała potem wracać do Krakowa.


Trener Podoliński jednak nic w grze nie zmienia, mimo że obrońcy popełniają masę błędów, które kończą się albo stuprocentowymi sytuacjami dla rywala albo lądują w siatce bramki Krzysztofa Pilarza.


Przed Cracovią mecz derbowy. Wisła jest na fali, na stadion wrócili kibice a zespół gra dobrą piłkę, co potwierdza pozycja w tabeli. Dodatkowo w formacji ofensywnej Białej Gwiazdy gra Semir Stilić, Paweł Brożek czy Łukasz Garguła. Są to piłkarze o kilka klas lepsi niż Kamil Wilczek, Gerard Badia czy Ruben Jurado, którzy w ubiegłą sobotę rozstrzelali Pasy. Zatem jeśli nic się nie zmieni to Pasy przed własnymi kibicami mogą zostać upokorzone. Jedyna ich nadzieja w ambicji i mobilizacji na ten szczególny mecz.