Trenerka i biegaczka narciarska nie tylko była starterem, ale i też pokonała pięciokilometrową trasę.

"Dzisiaj była to więc dla mnie prawdziwa rywalizacja, bo na własne życzenie sprowadziłam sobie swoją najsilniejszą zawodniczkę Magdalenę Kobielusz (SSR LZS Sokół Szczyrk) i myślałam, że Madzia ze mną wygra, ale jeszcze tym razem udało mi się obronić. My z biegów ulicznych nie słyniemy, więc jestem bardzo zadowolona, że żadna kobieta nam dziś nie dorównała" - cieszyła się Kowalczyk, która od kilkunastu lat pomaga chorym na mukowiscydozę (zwłóknienie torbielowate).

"Trafiłam do Rabki i zobaczyłam, jak oni codziennie walczą. Tym większe zrobiło to na mnie wrażenie, że wśród chorych największa liczba to dzieci. Wtedy właśnie podjęłam decyzję, że muszę coś zrobić" - podkreśliła.

Biegi w Zakopanem to nie jest jedyna forma współpracy z Polskim Towarzystwem Walki z Mukowiscydozą (PTWzM). Były np. aukcje charytatywne, na które multimedalistka igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata przekazywała m.in. samochód marki BMW i sztabkę złota.

"Ale to właśnie ten bieg w Zakopanem powoduje największą radość, bo i chorzy i my zdrowi stajemy na starcie i walczymy o wspólną sprawę, czyli to, żeby wszyscy usłyszeli o tej chorobie. To niesamowite, że dziś pobiegło ponad 50 +mukoludków+, bo przecież dla nich to oznacza długie, żmudne przygotowania i wielki wysiłek. Oni żyją tym biegiem przez wiele miesięcy, cieszą się na niego i właśnie dlatego my go organizujemy" - podkreśliła Kowalczyk.

W biegu udział wzięła m.in. Grażyna Wit. "Wspaniała idea, ponieważ uświadamia zdrowym, że obok nas są ludzie, dla których każdy oddech to walka. My powinniśmy ich wspierać, ale i też umieć cieszyć się każdą chwilą zdrowego życia" - zauważyła mieszkanka Sopotu.

Waldemar Majek, prezes Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą uważa, że aktywność fizyczna jest dla chorych doskonałą formą terapii. "Oni codziennie oprócz inhalacji leków muszą przejść fizjoterapię oddechową, a bieganie to nie tylko taka terapia, ale i nabieranie odporności, której tak bardzo w tej strasznej chorobie brakuje. To także zaprzeczenie stereotypowi, że mukowiscydoza od razu przykuwa do łóżka - wręcz przeciwnie - tata aktywność jest szansą na wydłużenie życia".

W Polsce niewiele chorych osób dożywa 30 lat. "Dlatego robimy wszystko, aby dogonić świat, gdzie ten czas jest o 10, a nawet 15 lat dłuższy" - dodał prezes.

Oprócz Kowalczyk w pomoc PTWzM włączył się też Andrzej Bargiel, który jako pierwszy w historii zjechał na nartach z K2, drugiego co do wysokości szczytu świata. "W styczniu ubiegłego roku wziął np. udział w otwarciu ośrodka leczenia mukowiscydozy w szpitalu w Dziekanowie Leśnym" - przypomniał Majek.

Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą powstało w 1987 r. z inicjatywy rodziców chorych oraz lekarzy, czyli osób, które codziennie wspólnie walczą o zdrowie i życie chorych.

Zwłóknienie torbielowate jest uwarunkowane genetycznie i nieuleczalne. W Polsce choruje na nie około półtora tysiąca osób, głównie dzieci. Podstawowym objawem jest produkcja przez organizm niezwykle gęstego, lepkiego śluzu, który zatyka płuca i prowadzi do zagrażających życiu, opornych na wiele leków infekcji oraz utrudnia lub wręcz uniemożliwia prawidłową pracę m.in. trzustki, co powoduje zaburzenia trawienia, trudności we wchłanianiu tłuszczów i białka.

Organizacja ma siedzibę w Rabce-Zdroju, przy Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc, który jest największym ośrodkiem leczenia mukowiscydozy w kraju. PTWzM pomaga w zakupie leków i odżywek, organizuje domową rehabilitację, warsztaty i szkolenia dla opiekunów i chorych, prowadzi wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego, a także pomaga opłacić wyjazdy na transplantacje płuc w ośrodkach zagranicznych.

PAP/AD