Potwierdziły się tragiczne przypuszczenia. Szanse mężczyzn na przeżycie malały z każdym dniem. Naczelnik TOPR-u ocenił nawet, że są minimalne. Nie wiadomo jednak, co z drugim mężczyzną. Ratownicy, którzy pracują pod ziemią na razie go nie odszukali.

Akcja poszukiwawczo-ratunkowa była prowadzona mimo burzy. Kilku ratowników zdecydowało się zostać pod ziemią i kontynuować poszukiwania. Nie ma na razie informacji, czy ratownicy, którzy pracują pod ziemią, spędzą w jaskini całą noc.

Od soboty w Jaskini Wielkiej Śnieżnej nieprzerwanie trwa akcja poszukiwawcza dwóch grotołazów. Członkowie jednego z wrocławskich speleoklubów podczas eksploracji nieznanych dotąd korytarzy tej największej i najgłębszej tatrzańskiej jaskini w tzw. Przemkowych Partiach zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza. Czwórka ich towarzyszy zdołała wyjść z jaskini i zawiadomiła ratowników TOPR.

Ratownicy TOPR wspomagani przez swoich słowackich kolegów z Horskiej Zachrannej Służby nieprzerwanie od soboty drążyli kawałek po kawałku ciasny korytarz używając ładunków wybuchowych. Jak mówił naczelnik TOPR Jan Krzysztof, poszukiwania w takich ekstremalnych warunkach nadzwyczaj trudne i skomplikowane.

W czwartek rano nastąpił w rejonie w jaskini samoczynny obryw skalny zrywając m.in. liny poręczowe. Ekipa ratowników musiała odtworzyć zniszczenia, a następnie dalej drążyła przejście.

W czwartek w wieczorem ratownicy natrafili na ciało jednego z poszukiwanych grotołazów. Naczelnik TOPR zwracał uwagę podczas prowadzonej akcji, że szanse przeżycia grotołazów w tak ekstremalnych warunkach są niewielkie. W jaskini panuje stała temperatura około 4 stopni Celsjusza.

 

Teresa Gut/PAP/jgk