Jak się okazało, za oknem w chwili oddania strzałów był Janusz K., ps. "Bokserek", który wcześniej podejrzewany był o udział w gangu "Marchewy" i o próbę wniesienia broni do samolotu.

Krakowscy śledczy od razu brali pod uwagę porachunki gangsterskie. Analizowano monitoring, przeprowadzono badania DNA, przesłuchano świadków, przeprowadzono nawet eksperyment procesowy. Wszystko jednak na nic. Nie ustalono podejrzanych, nikogo nie zatrzymano. Sprawca. który chciał zabić jednego z pacjentów szpitala jest na wolności.

 

 

 

(Karol Surówka/ko)