Polacy będą mieli trzy miesiące na wybór - subkonto w ZUS-ie czy OFE. Brak wyboru w tym czasie oznacza przeniesienie środków emerytalnych do ZUS. OFE to zbyt duże ryzyko, ZUS to pewna stabilizacja - mówiła na naszej antenie posłanka Achinger. Jej zdaniem trzy miesiące na wybór ZUS czy OFE to wystarczający czas. Jak tłumaczyła posłanka Achinger, zmiany w systemie emerytalnym były konieczne żeby zniwelować duży deficyt budżetowy. Ale chodzi nie tylko o dziurę budżetową, musimy się też przygotować z finansami publicznymi na przyjęcie ostatnich dużych środków z Unii Europejskiej - mówił posłanka Achinger w Radiu Kraków.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Elżbietą Achinger, posłanką PO.
Pani wybierze ZUS czy OFE?
- ZUS
Dlaczego?
- Myślę, że w mojej sytuacji ta opcja daje mi szanse na stabilizację. OFE to ryzyko, szczególnie w obecnej sytuacji. ZUS to stabilizacja. Ja pozostanę w naszej instytucji.
Mało kto dobrze się orientuje o co chodzi. Może zasadny jest głos Jarosława Kaczyńskiego, żeby wydłużyć czas na decyzję do sześciu miesięcy i żeby rozpocząć kampanię informacyjną?
- Na pewno zgadzam się z tym, że potrzeba kampanii informacyjnej. Już rozpoczęliśmy informacje. Trzy miesiące to wystarczający czas, pod warunkiem, że poinformujemy Polaków wszelkimi kanałami. Posłowie będą mieli ważne zadanie, żeby pokazać różnicę. Trzy miesiące to nie jest mało.
Różne są opinie i komentarze. Krytycy podkreślają, że ta decyzja poprawi sytuację teraz, ale wzrośnie dług publiczny. „Po nas choćby potop”? Można tak powiedzieć?
- Nie. Nie możemy tak powiedzieć. Dług publiczny obciąża nas wszystkich. Reformy sprzed lat nie były złe, ale nie zostały dokończone. To spowodowało ogromy dług publiczny. Zaraz mamy konsumpcje pieniędzy unijnych. Musimy się przygotować. To nie jest działanie dla oddłużenia, to działanie proinwestycyjne.
Część ekonomistów mówi, że to decyzja szkodliwa dla gospodarki. Dodatkowo z giełdy już wyparowały 52 miliardy.
- Giełda tak reaguje. W dłuższym czasie się to zniweluje. Wśród specjalistów są ci za i przeciw. Ja jestem przekonana. Dyskutowaliśmy nad tym. Materiały były przekonujące.
Najwyższy czas także na rozmowę. Tymczasem rośnie niezadowolenie rodziców z rządowego programu „Przedszkole za złotówkę”. Znikają dodatkowe zajęcia. Pani rozmawia o tym z mieszkańcami Wieliczki?
- Jeszcze nie. U nas dopiero się zaczęły zajęcia. Trochę już wiem na ten temat i przygotowuje materiał. Chcę rozmawiać. Nie wiem czy to tak jest, że zajęcia znikną. To kwestia organizacji. „Przedszkole za złotówkę” to efekt polityki prorodzinnej. To trzeba przeanalizować.
To wyrównywanie szans wygląda tak naprawdę jak równanie w dół.
- Nie powiedziałabym tak. Uważam, że poszerzenie możliwości przebywania dzieci w przedszkolu wyjdzie nam na dobre. Problemy trzeba rozwiązać.
Nie myśli pani, że zamiast wyrównywać to takie rozwiązanie jeszcze bardziej rozwarstwi społeczeństwo? Zamożniejsi rodzice będą wybierali dodatkowo płatne zajęcia lub poszukają przedszkoli niepublicznych?
- Takie możliwości zawsze są. Tak jest w demokracji. Tym bogatszym będzie łatwiej. Warto się spotkać i rozmawiać.
Wicepremier Piechociński mówi o pomyśle likwidacji niektórych resortów jak sportu czy skarbu. Co pani na to?
- Słyszałam różne komentarze. Jeśli chodzi o ministerstwo skarbu to likwidacja jest następstwem, tego, że niedługo nie będzie prywatyzacji. Obawiałabym się takich ruchów. To nie wychodzi na dobre. Trzeba to przeanalizować. Sądzę, że premier tego jeszcze z nikim nie konsultował. Musimy poczekać. Ministerstwo sportu jest niezbędne. Chcemy stawiać na sport i rozwój.
Dlatego się to tak nie podoba posłowi Rasiowi.
- No myślę. To przewodniczący komisji sportu.
W przyszłym tygodniu zarząd PO ma podjąć decyzję w sprawie Jarosława Gowina, z którym pani współpracuje. Jakie są nastroje w PO?
- To decyzja nie zależy ode mnie. Dobrze by było jakby został. On jest dobrym czynnikiem. Część kolegów uważa, że szkodzi PO. W moim przeświadczeniu to konstruktywna krytyka. Gowin chce, żeby było lepiej. Decyzja należy do gremium partyjnego. Liczyłam, że panowie się spotkają i porozmawiają.
Gdyby został wyrzucony to pani będzie próbowała się zawiesić?
- Nie. Uważam, że plan PO jest aktualny. Warto poświęcać swoje siły. Ja się identyfikuję z tą partią, ale warto ją także zmieniać.
Tej dyskusji towarzyszy tło związane z samorządem. Są rozważania czy Jarosław Gowin powinien wystartować na prezydenta Krakowa, czy powinien budować nową siłę w małopolskim sejmiku. Jarosław Gowin to byłby dobry kandydat na prezydenta?
- Uważam, że potencjał pana Gowina jest tak duży, że powinien wystartować w wyborach na prezydenta Krakowa. To byłaby godna kandydatura. Powinny być zmiany w Krakowie. Każdy ocenia lata prezydenta Majchrowskiego po swojemu.
Mimo że Gowin podkreśla, że nie ma doświadczenia samorządowego?
- Tak, ale pan prezydent Majchrowski też nie miał jak przychodził. Ciężko powiedzieć czy to plus czy minus. Ważny jest plan na miasto i ludzie, których się wokół siebie zgromadzi.
Myśli pani o sobie?
- Nie sądzę. Są lepsi i bardziej doświadczeni.