Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas wtorkowej konferencji prasowej pytany był m.in. o to, od czego zależy liczba przekazywanych szczepionek do poszczególnych szpitali oraz o to, że akcja szczepień na COVID-19 idzie wolno.

"Mamy za sobą, czy jeszcze w zasadzie trwający, okres świąteczny i poświąteczny, to jest okres urlopowy, w szpitalach również. (...) Ale nie mniej jednak ta nasza akcja szczepień rozpędza się" - odpowiedział minister zdrowia.

Jak dodał, poniedziałek był pod tym względem "rekordowy". "I myślę, że te kolejne dni, które będziemy obserwowali, będą te rekordy podwyższały. Wczoraj zostało zaszczepionych 35 tysięcy osób blisko. Ogólna liczba szczepień przeprowadzonych w kraju, czyli podania pierwszej dawki, będąc precyzyjnym, wyniosła już 85 tysięcy. To na tle Europy stawia nas naprawdę na wysokim miejscu" - podkreślił.

Jak dodał, w krajach takich, jak Hiszpania, Francja czy Niemcy "tempo szczepień w przeliczeniu na obywateli (...) jest zdecydowanie niższe".

Odnosząc się do pytania o dostawy szczepionek do poszczególnych szpitali, Niedzielski powiedział, że działa "to w taki sposób standardowy". "Czyli szpitale składają zamówienia w specjalnym dedykowanym systemie, które potem są realizowane przez Agencję Rezerw Materiałowych. Oczywiście te zamówienia nie są zawsze realizowane z dnia na dzień, ale generalnie w zdecydowanej większości (...) one są realizowane w czasie i oczywiście w ramach dostępnej puli, którą posiada Agencja Rezerw Materiałowych" - tłumaczył.

Podkreślił, że należy zdawać sobie sprawę z tego, że dostawy szczepionek "nie są w stanie na raz zaspokoić tego całego zapotrzebowania".

W Polsce 27 grudnia rozpoczęły się szczepienia przeciw COVID-19 preparatem konsorcjum firm Pfizer i BioNTech. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia (np. lekarze, pielęgniarki i farmaceuci), pracownicy DPS-ów i MOPS-ów oraz personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, w tym w stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe i nauczyciele.

W trakcie kontroli nie znaleźliśmy żadnej umowy, deklaracji czy informacji mówiącej o przeprowadzeniu akcji promocyjnej przez Warszawski Uniwersytet Medyczny - powiedział we wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski. Będziemy chcieli zbadać ten wątek oddzielną kontrolą - dodał.

Szef resortu zdrowia był pytany na wtorkowej konferencji prasowej, czy są w dotychczasowych ustaleniach jakieś ślady, zdjęcia czy materiały po akcji promocyjnej, która miała być prowadzona przez Warszawski Uniwersytet Medyczny.

"Jeżeli chodzi o kwestie promocji, to jest to jedno z kłamstw, które krąży w przestrzeni publicznej, i trzeba to powiedzieć wyraźnie i jednoznacznie" - odpowiedział Niedzielski. Jak zapewnił, "w trakcie kontroli nie znaleźliśmy śladu żadnej umowy, żadnej deklaracji, żadnej w ogóle informacji, która by mówiła o przeprowadzeniu takiej akcji promocyjnej". "Ale rzeczywiście ponieważ z informacji medialnych wynika, że do szczepień zapraszało centrum promocji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego będziemy chcieli zbadać ten wątek oddzielną kontrolą" - podkreślił minister zdrowia.

W poniedziałek w jednostkach związanych z WUM rozpoczęła się szczegółowa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia. Miała ona związek z informacjami, że na WUM zaszczepiono poza kolejnością wynikającą z Narodowej Strategii Szczepień znane osoby. O zaszczepieniu informował w ostatnich dniach m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Zaszczepieni zostali też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn i Wiktor Zborowski, satyryk Krzysztof Materna, dyrektor programowy TVN Edward Miszczak oraz aktor, piosenkarz Michał Bajor. Pełna lista 18 osób zaszczepionych poza kolejnością nie została upubliczniona.

WUM poinformował w ubiegłym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które - niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny - otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

Prezes ARM Michał Kuczmierowski dementował, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek, niezależna od etapu zerowego obejmującego personel medyczny, "tym bardziej specjalnej puli dla celebrytów".

Jak informował rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong, w związku ze sprawą została też powołana wewnętrzna komisja. Prof. Gaciong podkreślał ponadto, że akcji szczepień nie prowadzi WUM, a wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, której WUM jest właścicielem.

Po południu w poniedziałek rzeczniczka WUM Marta Wojtach poinformowała, że komisja powołana przez rektora WUM wykazała liczne nieprawidłowości w organizacji szczepień przez Centrum Medyczne WUM Sp. z o.o.

Z wniosków Komisji wynika, że szczepienia były zorganizowane pod presją czasu w okresie świąteczno-noworocznym, choć planowo CM WUM przygotowywało się do ich rozpoczęcia 4 stycznia br., zgodnie z pierwotnymi ustaleniami z NFZ. Jednak - jak podano w komunikacie - już 29 grudnia 2020 r. CM WUM otrzymało 75 pierwszych dawek, a 30 grudnia 2020 r. kolejnych 375 dawek, które ze względu na to, że zostały dostarczone rozmrożone, należało zużyć do końca roku.

"W związku z tym zdecydowano się zaproponować szczepienia dodatkowym osobom. Wynikało to z obawy, że nie uda się wykorzystać w pełni wszystkich dawek szczepionki w okresie świąteczno-noworocznym" - wyjaśniła rzeczniczka.

Jednocześnie komisja stwierdziła, że CM WUM "nie dopełniło w należyty sposób akcji informacyjnej w społeczności WUM, wśród pracowników szpitali klinicznych, pracowników administracyjnych i studentów WUM". "Komisja jednoznacznie stwierdza, że w Centrum Medycznym WUM miała miejsce zła organizacja akcji szczepień. Komisja stwierdza ponadto fakt braku należytego doboru osób, którym zaproponowano i wykonano szczepienia" - przekazano w komunikacie.

Wieczorem poinformowano, że w poniedziałek dr n. med. Ewa Trzepla została odwołana przez Radę Nadzorczą spółki Centrum Medyczne WUM ze stanowiska prezesa zarządu.

Sprawa szczepień poza kolejnością ma wymiar etyczny; jestem zbulwersowany zachowaniem nie tylko organizatora, ale też osób, które publicznie mówią, że są zaskoczone tym, że ich szczepienie odbyło się poza kolejnością, to postawa wyparcia - powiedział szef MZ Adam Niedzielski.

Niedzielski podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej, że sprawa szczepień poza kolejnością ma również wymiar etyczny "związany z promowaniem postawy nieuzasadnionego preferowania osób, wyznaczania grup uprzywilejowanych niezgodnie z pewną umową społeczną".

Minister zdrowia mówił, że jest zbulwersowany zachowaniem nie tylko organizatora szczepień poza kolejnością, ale również osób, które publicznie deklarowały, iż są zaskoczone tym, że ich szczepienie odbyło się poza kolejnością. Niedzielski podkreślił, że dyskusje na temat kolejności szczepień prowadzone były już od ponad miesiąca i wydaje się, że dla wszystkich było oczywiste, że najpierw będzie zaszczepiona grupa "0", czyli osób najbardziej narażonych na kontakt z koronawirusem i niosących na sobie ciężar walki z pandemią.

"I wykazywanie zaskoczenia tym, że to nie była moja kolej, że być może to ja powinien być (zaszczepiony) jest naprawdę tutaj postawą wyparcia, która zresztą pojawia się w wielu wypowiedziach osób publicznych, które właśnie starają się rozliczyć ze swojego szczepienia bądź z odpowiedzialności za szczepienie" - powiedział Niedzielski.

Kontrola NFZ w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym w sprawie szczepień osób spoza grupy zero powinna się zakończyć do końca tygodnia - powiedział we wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski.

Minister zdrowia Adam Niedzielski tłumaczył, dlaczego złamanie zasad programu szczepień przy okazji szczepienia osób spoza grupy zero w WUM przeprowadzono celowo.

"To było celowe złamanie zasad narodowego programu szczepień, ponieważ ta organizacja szczepienia osób spoza właściwej grupy była przeprowadzona z dużym wyprzedzeniem. To nie była sytuacja nagła, gdzie były osoby zaproszone, w związku z tym te wszystkie tłumaczenia, z jakimi mamy do czynienia w przestrzeni publicznej, są po prostu nieprawdziwe" - wyjaśniał Niedzielski.

Zwracał uwagę, że lista osób oczekujących na szczepienie w WUM liczy 10 tys. osób. "Oznacza to, że przez ten zabieg podmiany kolejności i wstawienia do listy, która została przysłana do rejestracji na szczepienie, bardzo duża grupa osób nie ma dostępu do szczepień" - przekonywał.

Minister dodał, że kontrola NFZ powinna zweryfikować jeszcze kilka wątków. Między innymi, czy personel w WUM był rzeczywiście odpytywany i czy była mu przedstawiona możliwość szczepienia. "Domyślamy się, że tak nie było, ale z rzetelności pracy kontrolnej" - mówił Niedzielski.

Kontrolerzy będą też chcieli zweryfikować, czy dopisanie osób do listy szczepień zostało dokonane na poziomie przedmiotu szczepiącego, Centrum Klinicznego WUM czy samego Uniwersytetu. Celem, jak dodał, jest zakończenie kontroli NFZ w WUM do końca tygodnia, choć niewykluczone jest, że później będą badane dodatkowe wątki.

 

PAP/bp