Zapis rozmowy Jacka Bańki z wojewodą Józefem Pilchem:

Papież Franciszek zmienił dziś rano plany i odwiedził w szpitalu kard. Macharskiego. Jak pan osobiście przyjął ten gest?

Gest bardzo piękny, bo przecież papież Franciszek od lat zna się osobiście z kardynałem Macharskim. Kardynał jest obecnie bardzo słaby, odwiedzenie go i pokazanie, że jest z nim papież, to jest coś cudownego .

 

Spotkanie wyczekiwane, bo już się o nim wcześniej mówiło, no i ważne dla krakowian...

I dla wszystkich Polaków, bo papież Franciszek pokazał, że kardynał Macharski był blisko ojca św. Jana Pawła II. On go witał w Krakowie i uczestniczył przy tym, jak Karol Wojtyła został Papieżem. Więc ta wizyta to jest uhonorowanie i bardzo piękny gest dodania otuchy, żeby kardynał Macharski wstał i był z nami.

 

Ta zmiana dotyczy także podróży do Częstochowy – nie drogą lotniczą, ale samochodem. Czy wiadomo, skąd ta decyzja?

Ze względu na pogodę nie mogą latać helikoptery, stąd szybka decyzja BOR-u; zamykamy drogi i używamy transportu drogowego. To jedyna przyczyna, w innym przypadku papież Franciszek na pewno do Częstochowy by poleciał. Być może się rozpogodzi i z powrotem papież użyje transportu lotniczego, ale decyzję znów podejmie BOR na miejscu – czy papież wraca samochodem, czy helikopterem. Wszystko zależy od pogody.

 

Pojawiły się głosy, ze tę zmianę wymogły kwestie bezpieczeństwa...

Nie, to wyłącznie pogoda, przede wszystkim zamglenia, których pojawiło się sporo.

 

To pierwsze zmiany w czasie wizyty papieża Franciszka w naszym kraju.

Ależ nie, my o nich wiedzieli wcześniej. To był jeden z wariantów: w momencie, gdy nie będzie pogody, papież Franciszek pojedzie samochodem. Tak samo jeśli jutro nie będzie pogody, papież do Oświęcimia również przemieści się samochodem, a jeśli pogoda dopisze, Franciszek poleci helikopterem.

 

A czy są przewidziane jakieś inne warianty związane z dzisiejszym pobytem w Krakowie, przekazaniem kluczy do miasta, podróżą tramwajem na Błonia?

Nie, tu wszystko jest pięknie przygotowane: papież Franciszek przyjmie te klucze, wsiądzie do tramwaju z niepełnosprawnymi dziećmi i pojedzie na Błonia, gdzie wszyscy się zgromadzimy na spotkanie z nim. Będą tłumy, ale my jesteśmy przygotowani na ich przyjęcie. Bardzo się na to spotkanie cieszymy. Zresztą już od rana widać grupy, które zjeżdżają na Błonia, to bardzo dobrze, że robią to nie naraz, ale sukcesywnie. Gorzej będzie z wyjściem, tu będziemy musieli użyć kilku wariantów, ale na to również jesteśmy przygotowani. Wszyscy na pewno spokojnie dotrą do swoich gmin i powiatów, w których nocują. Będzie dobrze.

 

No to skoro o tłumach, to wczoraj wicewojewoda Gawron mówił, że widać dynamiczny przyrost napływu pielgrzymów w związku z bardzo pozytywnymi przekazami płynącymi z naszego kraju.

To również dzięki wam, dziennikarzom – poprzez swoje media informujecie, jak jest fajnie. Pokazują to również młodzi pielgrzymi: jak wspaniale się bawią. Łączność między wami a pielgrzymami jest tak dobra, że cała Europa, cały świat patrzy i mówi: warto tu przyjechać! I stąd ten spontaniczny, wielki napływ, którego zresztą się spodziewaliśmy, że tych spontanicznych będzie o wiele więcej. Cieszymy się i zapraszamy! Papież będzie jeszcze dziś, jutro, pojutrze, przybywajcie, bądźcie z nami, wszystkich was tu ugościmy.

 

A wiadomo ilu tych pielgrzymów jest obecnie?

Krążą różne wersje, ale oficjalnie jeszcze nie wiemy. Konkrety pojawią się po dzisiejszym spotkaniu na Błoniach. Natomiast w wersji komitetu organizacyjnego jest około pół miliona osób. Spodziewamy się, że na dzisiejsze spotkanie przybędzie ich jeszcze więcej, a na spotkanie w Brzegach będzie ich powyżej miliona. Ale tak jak mówię, dopiero gdy skupimy pielgrzymów w jednym miejscu, np. dziś na Błoniach, będzie można dokładnie policzyć, ile ich jest. A że jest ich mnóstwo, to widać wszędzie: jedni wchodzą, drudzy wychodzą, w tramwajach, autobusach, wszędzie śpiew, wszędzie radość, to się tak udziela, że i nam się lepiej pracuje.

 

A jak pan w związku z tym ocenia funkcjonowanie Krakowa? Sporo było dyskusji na ten temat jeszcze przed ŚDM, były obawy, że będą korki, że nie wiadomo, o której trzeba będzie wyjechać do pracy, że nie wytrzyma komunikacja miejsca... Jaka jest pana ocena?

Ja bardzo dziękuję krakowianom. Wszyscy zrozumieli sytuację, przesiedli się na komunikację miejską, a nawet spacerują. Spotkałem pewną panią, która mówi mi: „miałam jechać autem, ale je zostawiłam i idę piechotą, bo chcę być wśród młodych ludzi. Idę do pracy, a po drodze wszędzie jest uśmiech, machają do nas rękami, bawią się z nami, atmosfera jest bardzo fajna”. Komunikacja działa i na zewnątrz, przy dojazdach do Krakowa i w samym Krakowie. Dziękuję Krakowianom za wspaniałą gościnność, za to, że nikt nie narzeka, każdy chce być przy papieżu, przy tych młodych ludziach i widzieć, jak oni się cudownie bawią. Krakowianie są cudowni!

 

Ale sporo tych krakowian uciekło przed problemami.

To niech żałują. Ci, którzy zostali, opowiedzą im, ja było wspaniale. Sam pan widzi jaki wszędzie jest entuzjazm. Nawet u was w studio i w innych redakcjach. Wszyscy się cieszą, bawią razem z młodzieżą, która nadaje niesamowity ton.

 

Wczoraj w ósemce słyszałem pielgrzymów z Meksyku, z Austrii, Belgii, Niemiec, którzy mówili, że na każdym kroku widać policję: na ulicach, w sieci fast foodów, w galeriach handlowych. Czy to tak miało wyglądać? Chodzi o efekt skali?

Już wcześniej o tym rozmawialiśmy: tam gdzie się pojawi pielgrzym, będzie też ochrona, policjanci, Ochotnicza Straż Pożarna i służby medyczne. Jak na razie wszystko idzie z godnie z planem, działamy intensywnie, nawet policja się uśmiecha, chociaż pracuje bardzo ciężko. Drobne zasłabnięcia, udzielanie pomocy medycznej, nawet numer 112 dziwnie milczy, choć cały czas pracuje. Oby tak było do niedzieli, a nawet do poniedziałku, bo w poniedziałek będzie w Krakowie jeszcze sto tysięcy młodych ludzi. Mam nadzieję, że w poniedziałek powiemy sobie: było dobrze.

 

W poniedziałek umawiamy się więc na pierwsze podsumowanie. Dziś na koniec proszę pana jeszcze o osobistą refleksję, co pana najbardziej ujęło w gestach i słowach papieża Franciszka?

Wiele wspaniałych rzeczy. Ja po raz pierwszy uczestniczyłem w powitaniu papieża Franciszka i dla mnie to niesamowite przeżycie - na lotnisku, kiedy podszedłem przywitać się z nim. To wspaniały człowiek, bije od niego determinacja, którą poczułem gdy podszedłem, uścisnąłem dłoń i pocałowałem pierścień. Zapamiętam to do końca życia i bardzo dziękuję pani premier, że postawiła mnie na tym urzędzie, dzięki czemu mogłem tego doświadczyć. Dziękuję moim koleżankom i kolegom partyjny, dziękuję naszym kochanym ministrom za wsparcie – ministrowi zdrowia, ministrowi MSWiA. Dopiero później do mnie dotarło, że ja witałem się z ojcem świętym! Chce się pracować pomimo zmęczenia i tak będzie do poniedziałku. Potem pewnie te emocje opadną.

 

Wszyscy się cieszymy, ale przecież papież Franciszek mówi o bardzo poważnych sprawach: na pokładzie samolotu o tym, że mamy wojnę, o przełamywaniu lęku przed uchodźcami...

A czy zauważył pan, jak ta młodzie pokazuje, że jesteśmy wszyscy razem? Wczoraj, gdy spotkałem się z nimi na rynku, byli Irakijczycy bawili się z Amerykanami, Portugalczykami, Włochami i Francuzami. To jest symbol, który pokazuje, że wszyscy jesteśmy razem. Nie chcemy żadnych wojen, terroryzmu. Wspaniały gest pokazujący, że świat jest razem. Kochajmy się, bawmy się, módlmy się, a terroryzmu ta młodzież nie akceptuje.

 

Wszyscy to dostrzegamy.

Bo my też jesteśmy pielgrzymami wędrującymi wokół pielgrzymów. Zapraszam wszystkich jeszcze raz. Przyjeżdżajcie, jeśli tylko macie możliwości, czekamy na was, będzie cudownie.