Zapis rozmowy Małgorzaty Niecieckiej-Mac z prezydentem ds. kultury w Krakowie, Andrzejem Kuligiem.

 

Kraków wrze po informacji, że Filip Berkowicz nie będzie już organizował festiwalu Sacrum Profanum.

- Parę salonów tak, ale to przesada, że Kraków wrze. Ludzie mają więcej problemów – jak zorganizować święta, żeby starczyło do pierwszego. Problem jednego festiwalu nie zajmuje wszystkim myślenia.

 

To brzmi, jakby kultura schodziła na drugi plan.

- Kultura ma oburzać i pobudzać ludzi do myślenia. Ja staram się do tego doprowadzać.

 

Zastawia pan na siebie pułapkę. Pewnie wiele osób będzie niezadowolonych z takich decyzji, które będą w Krakowie zachodzić.

- Przyjmuję to z pokorą.

 

Dlaczego Filip Berkowicz nie będzie prowadził festiwalu Sacrum Profanum?

- Uznałem, że to kwestia, którą należy poddać dyskusji. Skończyły się czasy dyktatorów gustu i smaku.

 

Kto był takim dyktatorem?

- Mówię generalnie. W związku z tym odbiorcy kultury mają prawo zadać sobie pytanie, czy to jest ten kierunek, czy w tym kierunku należy iść, czy coś trzeba poprawić. Dla mnie pożądaną sytuacją będzie, jak będzie wspaniały festiwal i wszyscy będą zachwyceni i tylko ja i organizatorzy będziemy niezadowoleni, bo będziemy myśleli, żeby za rok zrobić to lepiej.

 

Filip Berkowicz robił to za mało dobrze?

- Dyrektor Berkowicz był dyrektorem od roku 2009. Czyli jeśli umiem dobrze liczyć, przez 16 lat (Berkowicz pracuje od 6 lat - przyp. red.). Stanowiska dyrektorów artystycznych nie są stanowiskami dożywotnimi. One powinny być kadencyjne, choćby przez ten efekt ożywczy. Niedawno doszło do zmiany dyrektora Warszawskiej Jesieni i nie zauważyłem listów protestacyjnych. Jak ktoś mówi, że Kraków jest zaściankowy, to w tym przypadku można powiedzieć, że to się potwierdza. Salony na ulicach prowadzących do Rynku, które uważają, że wyznaczają gust krakowian, po raz kolejny dowodzą tego, że wszystko ma być ułożone tak, jak one sobie życzą.

 

Było nawet takie hasło festiwalu Art Boom, że w kawiarniach rodzą się rewolucje. Co z festiwalem Art Boom?

- On powinien dostać nowy impuls. To musi być przemyślane.

 

Będzie zmiana?

- Tak. To jasno mówię. Festiwal Art Boom zostanie przekazany z Krakowskiego Biura Festiwalowego do galerii Bunkier Sztuki. Jest tam znakomity dyrektor. To miejsce, gdzie takie przedsięwzięcie powinno zostać zorganizowane. Jestem zdania, że powinno to, być miejsce też na sztukę krakowską. Jak popatrzymy na grafikę polską, to jej serce bije w Krakowie. Byłoby wskazane, żeby miejsce dla tej grafiki było bardziej eksponowane w jednostkach miejskich. Środowisko polskich artystów mieszkające w Krakowie jest niemniej godne, żeby ich reprezentować, jak środowiska innych miast.

 

Co z Janem Klatą?

- Na szczęście to jednostka narodowa. Nie muszę się tym zajmować. Co do wartości artystycznych poszczególnych przedsięwzięć, nie będę się wypowiadał. Do tego każdy ma prawo. Każdy obywatel może wyrażać zachwyt czy oburzenie.

 

Kiedy dojdzie do spotkania pana i nowego ministra kultury?

- Zależy mi na tym spotkaniu. Mamy kilka ważnych przedsięwzięć, które wiążą się z ważną datą w historii – rokiem 1918. Niedługo będzie 100-lecie odzyskania niepodległości. Kraków był pierwszym miastem, które odzyskało niepodległość. Instytucje, które powinny promieniować na cały kraj, powinny powstać w Krakowie.

 

Nowe muzeum?

- Słowo muzeum nie jest najlepsze. Mamy zobowiązania międzynarodowe związane z tym, że jesteśmy miastem literatury UNESCO. Takie centrum literatury powinno powstać w Krakowie. Było tu wielu mistrzów słowa, dwóch noblistów, na Wawelu mamy pochowanych dwóch wieszczów. Kraków zasługuje na taką instytucję.

 

Przed Krakowem Światowe Dni Młodzieży. Krakowska kultura zyska na tym czy straci?

- Krakowska kultura powinna się jak najlepiej zaprezentować podczas ŚDM. Młodzi ludzie przyjeżdżający do każdego miasta przedstawiają szeroką ofertę kulturalną. My to planujemy. Będzie otwarcie naszych muzeów. Chcemy, żeby instytucje kultury jak teatry czy domy kultury miały swoją ofertę. Dyrektor wydziału kultury i dziedzictwa narodowego skierowała pismo do dyrektorów teatrów. To martwy sezon w teatrach. Niestety ta inicjatywa została odebrana jako próba ustawiania repertuaru. Nie o to chodzi.

 

Sacrum Profanum, Art Boom. Jakie festiwale jeszcze ulegną modyfikacji?

- Pracujemy nad tym. Dokonujemy przeglądu inicjatyw. Wiele kwestii będzie zależało od decyzji budżetowych Rady Miasta. Budżet będzie uchwalony w połowie grudnia. Po tym terminie się spotkamy i pokażemy założenia.

 

Trudno się było z panem spotkać, nie znalazł pan także czasu na udział w uroczystej premierze filmu „Czerwony Pająk”.

- Nie unikam dziennikarzy, nie boję się rozmów. Wczoraj miałem szereg spotkań. Na Radzie Miasta referowałem kwestię budowy pomnika Armii Krajowej. Potem miałem spotkanie z mieszkańcami domu pomocy społecznej.

 

Pan stara się połączył politykę kulturalną i społeczną. Może kultura traci w takim zestawie?

- Staram się radzić. Krakowska kultura radziła sobie bez znaczenia na prezydenta ds. kultury.

 

Przyzwyczaił się pan, że jest pan porównywany z Magdaleną Sroką, która pełniła to stanowisko przed panem?

- Nie śmiałbym się porównywać. To wzór nie do doścignięcia.

 

Mają państwo ze sobą kontakt? Radzi się pan pani Sroki?

- Sympatyczną rozmowę odbyliśmy wczoraj.

 

Na jaki temat?

- Tajemnica korespondencji.

 

Na przełomie roku KBF podobno oficjalnie poinformuje o dalszych zmianach w krakowskiej kulturze?

- Potwierdzam to. Jestem motorem tych zmian.

 

Kierujący festiwalami w Krakowie będą drżeć do stycznia?

- Nie powinni drżeć. Ja podniosłem kwestię zastanowienia się nad festiwalami. Nie moja wina, że dotychczasowy dyrektor zareagował alergicznie na moją propozycję.