Prezes Krzysztof Rodak przekonywał w czwartek radnych, że spalarnia odpadów nie powstanie, jeśli nie zostanie zażegnany konflikt między udziałowcami spółki, czyli miastem Tarnowem oraz Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jak już informowaliśmy w Radiu Kraków, miasto dla podratowania swojego budżetu chciało wypłaty 4 milionów z zysków swojej spółki. To by oznaczało konieczność wypłaty kolejnych 5 milionów złotych pozostałym akcjonariuszom i zdaniem prezesa MPEC poważnie osłabiłoby montaż finansowy budowy tarnowskiej instalacji. NFOŚIGW zaskarżył decyzję o wypłacie dywidendy do sądu i ten zatrzymał wypłatę środków. Zdaniem prezydenta Tarnowa wypłata dywidendy nie powinna być jednak problemem dla planów budowy spalarni odpadów. Sprawa ma także drugie dno.

Jak zwrócił uwagę prezydent Roman Ciepiela, MPEC nie ma wciąż decyzji środowiskowej dla budowy inwestycji przy swojej elektrociepłowni na Piaskówce. Jest ona skarżona do kolejnych sądów przez Towarzystwo Ekologiczne. Aktualnie sprawą zajmuje się Naczelny Sąd Administracyjny. Prezydent Roman Ciepiela podczas trzygodzinnej dyskusji o spalarni odpadów na sesji rady miejskiej powiedział, że w decyzji środowiskowej popełniono błędy, choć jak zastrzegł, tę sprawę rozstrzygnie sąd.

- To, że nie ma prawomocnej decyzji środowiskowej, oznacza, że nie można rozpocząć przygotowań do faktycznej realizacji - przekonywał prezydent Roman Ciepiela.

Krzysztof Rodak odpowiadał jednak radnym, że to nie prawda. Jak mówił, przetargi na budowę spalarni odpadów w Białymstoku i Krakowie, które już powstały, były organizowane w momencie, w których nie było ważnych decyzji środowiskowych dla tych inwestycji. Dodał, że Naczelny Sąd Administracyjny powinien rozpatrzyć skargę w sprawie tarnowskiej spalarni odpadów w drugim kwartale tego roku.

Prezes Rodak żalił się radnym, że po raz pierwszy podczas 30-letniej pracy w MPEC-u dobry projekt spółki nie ma wsparcia samorządu w swoich działaniach. - Od lat zarząd MPEC zabiega o budowę spalarni. A wychodzi na to, że brak realizacji tego obiektu to wina zarządu spółki. Ja już w różnych matrixach istniałem, ale to mi się po prostu w głowie nie mieści. Zarzuca mi się uprawianie polityki, proszę państwa to jest jakiś Matrix. Nic z tego nie wiem. Jestem skołowany i nie wiem, o co tak naprawdę chodzi. Czy chcemy tej spalarni, czy nie? Dzisiaj oczekujemy na decyzje prezydenta miasta Tarnowa w zakresie porozumienia z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

W niedawnej rozmowie z Radiem Kraków, wiceprezes NFOŚiGW Dominik Bąk przyznał, że "nawet potencjalne osłabienie tego projektu poprzez wypłatę dywidendy w tym momencie nie jest potrzebne". Ale jednocześnie dodał, że "do Narodowego Funduszu nie docierają żadne sygnały, żeby ten projekt był zagrożony".

Budowa spalarni śmieci na Piaskówce stanęła pod znakiem zapytania

Prezydent Roman Ciepiela przekonywał, że był i jest zwolennikiem budowy spalarni odpadów, ale jak zaznaczył, trzeba być bardzo ostrożnym w tej kwestii. Przypominał, że rząd zrezygnował z narzucania liczby i lokalizacji spalarni. Teraz będzie mogło ich powstać dużo więcej i będzie o tym decydował rynek. To zdaniem prezydenta oznacza, że teoretycznie oprócz spalarni szykowanej przez MPEC w mieście i regionie mogłoby powstać więcej tego typu inwestycji np. w Grupie Azoty, która w przeszłości planowała taką inwestycję. Dlatego zdaniem prezydenta Tarnowa trzeba bardzo dobrze przemyśleć inwestycję, żeby była konkurencyjna. Według Romana Ciepieli, założenia MPEC, że spalarnia miałaby kosztować ponad 200 milionów złotych, są niepokojące, bo jak wskazał, podobne inwestycje powstają za dużo mniejsze kwoty.

Krzysztof Rodak odpowiadał, że to rynek zdecyduje, ile będzie kosztowała taka inwestycje, a jej budżet jest ostrożnościowy i nastawiony na jak największe wykorzystanie środków z pożyczki oraz dotacji.

To tak naprawdę nie tyle spalarnia odpadów, ale instalacja do produkcji energii oraz ciepła dzięki spalaniu odpadów, których nie da się już posegregować. Prezes MPEC przekonuje, że dzięki tej inwestycji galopujące w górę ceny utylizacji śmieci będą niższe, a ceny prądu i ciepła zostaną ustabilizowane.

Inną sprawą jest to, że spółka bardzo potrzebuje takiej inwestycji przy swojej elektrociepłowni na Piaskówce, ponieważ musi rezygnować ze spalania węgla i produkować "zieloną energię".

 

Drugie dno

Sprawa ma jednak drugie dno. Statut MPEC został tak skonstruowany, że jeśli spalarnia odpadów nie znajdzie się na ministerialnej liście do końca 2020, to Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z automatu wyjdzie ze spółki. I trzeba będzie mu wypłacić 37 milionów złotych za akcje. Co ciekawe, mimo rezygnacji rządu z listy spalarni, zapis w statucie jest aktualny i NFOŚiGW ma wyjść ze spółki 30 czerwca, co według prezesa Krzysztofa Rodaka przekreśli plany budowy spalarni odpadów. Dlatego chce, żeby miasto doprowadziło do zmiany statutu spółki.

Prezydentowi Romanowi Ciepieli się jednak do tego nie śpieszy. Przynajmniej nie na aktualnych warunkach, w których NFOŚiGW pokrywa 39 procent akcji spółki kwotą 37 milionów złotych, podczas gdy jak mówił prezydent, biorąc pod uwagę wartość spółki, równie dobrze te akcje mogą być warte 59 milionów złotych. Krzysztof Rodak podkreślał, że wcale tak nie musi być, bo nie jest to większości pakiet akcji spółki.

Drugą istotną kwestią jest fakt, że po wyjściu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z MPEC, miasto Tarnów odzyska pełną kontrolę nad spółką. W tej chwili, mimo większościowego pakietu akcji, ma jedynie 3 na 7 członków Rady Nadzorczej własnej spółki. A to w praktyce oznacza, że samodzielnie nie może zdecydować o kluczowych inwestycjach ani też o obsadzie prezesa zarządu spółki. Dlatego prezes Krzysztof Rodak poszedł na otwartą wojnę z prezydentem Tarnowa w sprawie wypłaty dywidendy.

Dlatego również, jak zwróciła uwagę radna Grażyna Barwacz, wyjście NFOŚiGW ze spółki z punktu widzenia interesu miasta wcale nie byłoby takie złe, pod warunkiem, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie wycofałby się jednocześnie z pożyczki na budowę spalarni odpadów w kwocie 145 milionów złotych oraz 20-milionowej dotacji. Z niedawnej wypowiedzi wiceprezesa Bąka wynika, że na razie nie ma takiego zagrożenia.

Tyle, że zdaniem prezesa MPEC Krzysztofa Rodaka, po wyjściu NFOŚiGW i konieczności wypłaty 37 milionów złotych, spółki nie będzie już stać na budowy spalarni odpadów, choć prezydent Roman Ciepiela jest innego zdania. Trwa, pierwszy tak wyraźny i publicznie rozgrywany, konflikt prezydenta z prezesem spółki podległej miastu.

 

 

Bartek Maziarz/jgk


Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.