W ostatnich latach w Nowym Sączu kilkakrotnie powracał pomysł odbudowy zamku, w którym - jak mówią źródła - Władysław Jagiełło opracowywał plany bitwy pod Grunwaldem, a Jan III Sobieski spotykał się z ukochaną Marysieńką wracając spod Wiednia. Dziś zapomniano nie tylko o planach odbudowy, ale nawet o niewielkiej pozostałości dawnej warowni.

Tymczasem służby konserwatorskie alarmują – Baszta Kowalska, czyli jedyny ocalały fragment zamku jest w opłakanym stanie. W 2011 r. miasto zobowiązało się do renowacji ruin. Do tej pory nic zostało zrobione, a na murach pojawiają się nowe pęknięcia.

- Dalsze odwlekanie prac grozi zawaleniem - ostrzega Krystyna Menio, kierownik sądeckiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie. Dlatego zwróciliśmy się do prezydenta Nowego Sącza o jak najszybsze rozpoczęcie remontu- dodaje Krystyna Menio.

Z tym jednak może być problem, bo na remont nie ma pieniędzy. Koszt prac, jakie trzeba wykonać w pozostałościach sądeckiego zamku by zabezpieczyć je przed całkowita ruiną sięga 170 tysięcy złotych. Jerzy Gwiżdż, zastępca prezydenta Nowego Sącza poinformował nas, że w tym roku na "bieżące utrzymanie" zabytku w budżecie miasta znalazło się jedynie 40 tysięcy złotych.

Bartosz Niemiec/aw