Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z wojewodą małopolskim, Piotrem Ćwikiem.

 

Rząd wczoraj przyjął ustawę o Funduszu Dróg Samorządowych. Do 2028 roku co najmniej 36 miliardów, tylko w 2019 roku – 6 miliardów. Wiadomo już jaka część tej kwoty trafi w przyszłym roku do Małopolski?

- Trzeba zacząć od tego, że to największe w historii środki na remonty dróg samorządowych. W tym roku już był rekord - miliard 300 milionów. Premier obiecywał zwiększenie tej kwoty. Została zaproponowana kwota ponad 6 miliardów na rok następny. Czy wiemy jaka część z tego trafi do Małopolski? Na ten moment nie, ale wiemy jakie są potrzeby. W tym roku wydaliśmy już w ramach „adamczykówek” 57 milionów. Jeśli dodamy do tego 36 milionów, które wpłynęły z Funduszu Rozwoju i Konkurencyjności Regionów to mamy prawie 100 milionów złotych, które samorządy wykorzystały na remonty dróg. Do tego trzeba dodać rekordową kwotę 125 milionów na remonty dróg popowodziowych. To zostało przerobione przez samorządowców i wydane na drogi. Wiemy też jaka jest skala potrzeb. Program 36 milionów na drogi był za mały. Zgłaszaliśmy te potrzeby premierowi. Premier obiecał, że środki będą. Dziś jest konkret. 6 miliardów będzie dla województw, żeby mieszkańcy mogli się poruszać bezpiecznie i komfortowo.

 

Czyli te gminy, które zgłosiły takie potrzeby, ale pieniędzy dla nich w tym roku nie wystarczy, mogą liczyć w pierwszej kolejności na te fundusze w przyszłym roku?

- Terminy będą takie przygotowane, żeby składać wnioski. One były już złożone. To kwestia czynności technicznej. Gdy pojawi się ustawa, będziemy przygotowywać się do realizacji tego zadania. Mamy schemat. Warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Jeśli samorządowcy pozyskają środki na budowę dróg, muszą je wydać do końca roku budżetowego. Ten program otwiera perspektywę finansowania kilkuletniego. Będzie można spokojnie przygotować się do zadania, wydatkować środki i rozliczyć. Nie będzie trzeba myśleć, że przyjdzie grudzień i trzeba będzie rozliczyć zadanie. Jak tak się nie stanie to trzeba było zwrócić cała kwotę.

 

Jesteśmy bliżej odpowiedzi na pytanie o przyszłość terenu w Wesołej? Wczoraj Polski Holding Nieruchomości – spółka z przeważającym udziałem Skarbu Państwa - podpisał list intencyjny, w którym zadeklarowano chęć zakupu od Szpitala Uniwersyteckiego terenów, które lecznica zostawi w centrum Krakowa.

- Od miesięcy rozmawiamy na ten temat z szefostwem szpitala. Chodzi o przyszłość tych terenów i budowę nowego szpitala. Wczoraj podpisano list intencyjny. To pokłosie pisma, które wysłałem do Polskiego Holdingu, jako do jednego z wielu podmiotów, chcąc zainteresować ich tymi terenami. Można tam zrobić dobre i ciekawe rzeczy dla mieszkańców. Trwają rozmowy rządowe. Nie zapadła decyzja o dofinansowaniu wyposażenia. Może ta ścieżka będzie zrealizowana. Dobrze, że szpital prowadzi dwutorowe działania. Wczoraj podpisali list. Będzie koncepcja, która powie co i w jakim terminie może tam powstać.

 

Wspominał pan, że przejęciem tych terenów byłyby zainteresowane inne podmioty publiczne, jak Komenda Wojewódzka Policji czy Instytut Ekspertyz Sądowych. Zainteresowanie tym miejscem Polskiego Holdingu Nieruchomości oznacza, że ten podmiot by zagospodarował całą tę przestrzeń?

- To otwarta przestrzeń do rozmowy. Ważne jest dobre wykorzystanie tego miejsca dla krakowian. Wśród podmiotów zainteresowanych – w sumie jest ich 13 - jest 5 krakowskich uczelni, które chcą poszerzyć swoją bazę. Jeśli zgłasza się Instytut Ekspertyz Sadowych, który potrzebuje nowej siedziby, oni mają zapewnienie finansowania z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, jeśli chodzi o budowę swojej siedziby, bądź remontu budynku przy ulicy Kopernika.

 

Z tej prezentacji wynikało, dużą część tego terenu miałoby zając centrum kongresowo-konferencyjne. Mamy komentarze na gorąco w prasie. Często są krytyczne. Pytanie, czy Kraków potrzebuje takiego miejsca, skoro mamy ICE i Expo?

- To dobre pytanie do włodarzy Krakowa. W całej tej rozmowie brakuje miasta i prezydenta. Prezydent pełni funkcje związane z nadzorem nad majątkiem Skarbu Państwa. Tu potrzebne jest zdanie miasta. Propozycje do tej pory nie padły. Nie widziałem takich informacji. To dobre pytanie o obecność miasta w procesie rozmowy o przyszłości ulicy Kopernika.

 

Nie powinno nas niepokoić stwierdzenie, które padło z ust wiceprezesa Polskiego Holdingu Nieruchomości Zbigniewa Kulewicza, który w rozmowie z naszą reporterką mówił, że chcą budować parkingi, obiekty hotelowe, ale nie wykluczają też mieszkaniówki. Cały czas w tle pobrzmiewa obawa, czy ta zabudowa nie będzie zbyt intensywna? Ten wielki atut dla miasta nie zostanie zmarnowany?

- Podpisując umowę sprzedaży, trzeba wiedzieć, co kupujący chce zrobić z terenami. Przy mieszkaniówce pojawią się hasła o betonowaniu Krakowa, jak przy budowie osiedla Mieszkania Plus na Klinach. BGK ma tam tereny. Mieszkaniówka na Kopernika to ostateczność. To centrum. Słyszymy głosy, że powinno tam być dużo terenów zielonych. Pamiętajmy o historii tej ulicy i instytucjach, które tam się mieszczą. To musi być dobrze przemyślane, żeby była korzyść dla wszystkich.

 

W ubiegłym tygodniu minął termin zgłaszania kandydatur w konkursie na małopolskiego konserwatora zabytków. Ile osób chce pełnić to stanowisko? Kiedy poznamy zwycięzcę?

- Z informacji z Ministerstwa Kultury wynika, że jest 6 zgłoszeń. Będą rozmowy w obecności minister Gawin. Po rozmowach i małym konkursie, zostanie wskazana osoba, która będzie wojewódzkim konserwatorem zabytków w Małopolsce. Mam nadzieję, że stanie się to z początkiem października.

 

Na tym etapie jakaś konsultacja ze strony Urzędu Wojewódzkiego jest przewidziana, czy ta decyzja jest w gestii Ministerstwa Kultury?

- Musimy pamiętać, że Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków podlega organizacyjnie i kadrowo wojewodzie, ale merytorycznie podlega pod Głównego Konserwatora Zabytków. Tutaj kompetencje ma pani minister.

 

Wrzesień to miesiąc walki z niedosłuchem. Problemy ze słuchem dotykają blisko miliona Polaków. Pan ma dzisiaj uczestniczyć w nietypowym wydarzeniu organizowanym przez Polski Związek Głuchych

- To pokłosie współpracy z panem prezesem Adamem Stromidło. W różnych momentach spotykamy się i rozmawiamy o działaniach związku. Dostałem zaproszenie do odwiedzenia ich siedziby. Dzisiaj odpowiadam. Będę tam obecny. Byłem na spotkaniu opłatkowym tam. Z szacunkiem podchodzę do środowisk, które pomagają. Prezes zawsze składa wiele pomysłów, żeby wspierać te środowiska.

 

Ma pan się poddać badaniu słuchu nawet.

- Słyszałem o tym, czyli ze słuchem nie jest najgorzej. Jestem gotowy. Trzeba zachęcać Małopolan do badań. Profilaktyka jest ważna. Można sobie wmawiać, że wszystko jest dobrze, ale w pędzie życia trzeba znaleźć moment na badania.

 

W niedzielę organizuje pan na Rynku piknik pod hasłem „Niepodległa Małopolska”. Czego możemy się spodziewać?

- To swoisty powrót do przeszłości. Na imprezę zapraszamy wszystkich Małopolan. Zaczynamy o 11.15 mszą świętą, o 12.15 będzie uroczyste rozpoczęcie przy Ratuszu. Impreza potrwa do 20.30. Będą pokazy grup rekonstrukcyjnych, będzie punkt werbunkowy, tradycyjna zagroda. Wiele atrakcji będzie. To wszystko w radosnej atmosferze. Zapraszamy wszystkich do spotkania na Rynku. Kończymy o 19.30 koncertem zespołu Brathanki. To ma być nasz wielki powrót do przeszłości, przypominający wydarzenia z roku 1918 i I wojnę światową, przypominający naszą drogę do niepodległości. To okazja do cieszenia się z wolności i niepodległości.