W tym tygodniu z lotniska w Balicach deportowano 17 osób. Tylko w ubiegłym roku Urząd Wojewódzki wydał ponad 1400 odmów pozwolenia na pobyt w Polsce. Ponad 430 osobom takie pozwolenia cofnięto. Kim były te osoby?
- Od początku rząd premiera Tuska mocno stawia na bezpieczeństwo, także na weryfikację tego, kto i po co do Polski przyjeżdża. Jak osoby nie mają prawa pobytu w Polsce, ewentualnie nie są w stanie przekonać naszych służb, że chcą tu pracować i przestrzegać zasad, prawa wjazdu nie otrzymają. Urząd jest restrykcyjny. Jak ktoś nie umie się u nas zachować, musi Polskę opuścić. To konsekwencja, o której od początku mówimy.
W sumie ponad 1800 osób, biorąc pod uwagę te zeszłoroczne statystyki. To były osoby niebezpieczne?
- Nie wszystkie te osoby to niebezpieczni przestępcy. To były osoby, które też nie dopełniły formalności albo polskie służby miały wątpliwości, czy te osoby powinny się u nas znaleźć. Jak takie wątpliwości są, te osoby nie są wpuszczane.
W jaki sposób państwo to weryfikują? To jest również pytanie w kontekście tej strzelaniny, do której doszło kilka tygodni temu nocą na ulicach Krakowa, kiedy do policjantów strzelał Gruzin.
- Nie jest tajemnicą, że nasz wydział ds. cudzoziemców jest najlepszym takim wydziałem w Polsce. Jesteśmy najskuteczniejsi, działamy najsprawniej. Z drugiej strony Polska ma swoje służby. Nie można na bazarze już kupić wizy. Teraz się do tego przykładamy. Podkreślę rolę Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Oni mają wielką rolę na każdym etapie.
Ostatnia deportacja otwiera całą serię deportacji także z Balic?
- Lotnisko w Balicach jest strategiczne dla bezpieczeństwa naszego kraju. 8 baza lotnictwa odgrywa ważną rolę. Ten konkretny lot to 17 obywateli Gruzji. To nie ostatnia taka akcja, nie tylko z lotniska w Balicach. Czy te wszystkie osoby zostały zatrzymane w Małopolsce? Nie. One były w różnych miejscach Polski. Obsługę tego lotu zapewniał akurat nasz port lotniczy. Nie mówi się oczywiście o tym wcześniej. Takie problemy się rozwiązuje.
Będzie kolejna taka akcja? Mają państwo na oku również cudzoziemców, którzy przebywają na terenie Małopolski? Oni dołączą do kolejnej deportacji?
- Mogę potwierdzić. Mówił o tym premier Tusk, premier Kosiniak, minister Siemoniak. Nikt, kto stwarza zagrożenie dla Polaków, nie będzie bezkarny i nie będzie tu przebywał.
Spytkowice dostały 20 milionów złotych na likwidację składowiska niebezpiecznych odpadów, ale takich miejsc w Małopolsce jest dziewięć. Gdzie dokładnie? Co jest na tych wysypiskach? Które z nich jest najbardziej niebezpieczne?
- Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska na zlecenie ministerstwa prowadzą monitoring składowisk odpadów niebezpiecznych. W Małopolsce mamy ich 9 w 7 samorządach. Najgroźniejsze jest w gminie Spytkowice. Są też inne: Chełmek, Miechów. Pierwszy raz od dawna nie traktujemy problemu niebezpiecznych odpadów jak gorącego kartofla. Polska bierze odpowiedzialność, rząd wyszedł z propozycją. Są środki - 200 milionów z rezerwy budżetu państwa trafia do samorządów, żeby to rozwiązać. Ponad 20 ton odpadów niebezpiecznych w Spytkowicach zniknie.
Jeszcze jest jednak 8 innych niebezpiecznych wysypisk. Jakby samorządy się na to zdecydowały, to dostałyby zwrot, ale 20 mln przy budżetach małych gmin, to jest spory wydatek. To jest niemożliwe wręcz.
- Wójt Spytkowic zasługuje na uznanie. On wziął ten ciężar na siebie. Podkreślę pomoc samorządowców. Poseł Marek Sowa – parlamentarzysta i były samorządowiec. On się zaangażował. Cieszę się, bo to pewien drogowskaz. Ten program pilotażowy przyczyni się, że w kolejnych latach to też będzie realizowane. Pierwszy raz od lat nie mówimy, ale robimy. Tak działa nasz rząd.
Rada Powiatu Nowotarskiego wycofała się z rezolucji, która miała być jakąś odpowiedzią na wychowanie zdrowotne. Nowy przedmiot ma wejść jako nieobowiązkowy do szkoły 1 września. W tej wycofanej rezolucji napisano: "Nie zgadzamy się, żeby przedstawiać dzieciom różne modele rodzin oraz występujące w nich patologie, typu separacja, rozwód, wejście małżonków w inne związki". Skąd się wzięła ta refleksja, że to trzeba wycofać?
- Dzięki Bogu ta refleksja przyszła. Jak ktoś tak ocenia innego człowieka, nie znając jego życia, jest to przerażające. Jako katolik powiem, że te osoby są potem zwykle w pierwszym rzędzie w kościele. Używanie słowa „patologia” w kontekście drugiego człowieka jest nie do przyjęcia. Gdyby się z tej rezolucji nie wycofano, ja bym ją i tak uchylił. Nie dam zgody na to. Nie minęło kilka dni i Nowy Targ dostał wielkie środki z KPO na program Maluch Plus. Jakby ta rezolucja funkcjonowała, przyznanie tych środków nie byłoby możliwe. Przez takie zachowania przez dwa lata nie szły do Polski środki z KPO. Grupa posłów się uparła i forsowała swoje pomysły. Cieszę się z tego rozsądku.
Rozsądek, nie refleksja? Liczą się pieniądze?
- Oczywiście wolałbym, żeby pomysłodawca przeprosił, ale przynajmniej zdrowy rozsądek zadziałał.
Do 2029 roku prawie miliard złotych ma trafić na tworzenie miejsc opieki dzieci do lat trzech, żłobki, kluby malucha. Gdzie są dzisiaj największe białe plamy? To są duże miasta, mniejsze miejscowości? Dostały Nowy Targ , Wadowice, wspomniane Spytkowice.
- To złożony temat. Wicewojewoda Ela Achinger to monitoruje. Program w ministerstwie został tak napisany, że pieniądze trafiają tam, gdzie są potrzebne, gdzie rodzice potrzebują wsparcia. Tu nie ma polityki. Tam potencjalnie demografia nam wskazuje, że to będzie potrzebne. Z samego naboru ponad 95 milionów trafi. 80% to środki unijne. To 1800 nowych miejsc opieki. To prawdziwa polityka prorodzinna naszego rządu.
Na Słowacji jest pryszczyca. Czy to w jakiś sposób zagraża również i nam?
- Dziś w nocy dostaliśmy taką informację. Sprawnie zadziałała komunikacja. Na terenie Słowacji są ogniska pryszczycy. To choroba mocno zjadliwa u zwierząt kopytnych. W kontakcie z głównym lekarzem weterynarii zwołujemy posiedzenie zespołu zarządzania kryzysowego w godzinach dopołudniowych. Teraz nie ma powodu do paniki, ale musimy reagować, działać, poinformować ludzi. Trzeba ograniczyć do maksimum możliwość przedostania się tej choroby do Polski.
Jak jest ona niebezpieczna? Pan jest specjalistą, jeśli chodzi o zwierzęta.
- To jest niebezpieczne dla zwierząt. Jest to choroba dosyć zjadliwa. Atakuje bydło i trzodę chlewną. Musimy zrobić wszystko, żeby choroba się nie rozprzestrzeniła. Straty ekonomiczne mogłyby być duże. Musimy ochronić rolników. Powodu do paniki nie ma.