Zdjęcie ilustracyjne/fot. Pexeles.
Grupy paramilitarne jako narzędzie destabilizacji
Rzeczkowski wskazuje, że radykalnie prawicowe grupy jak Kamraci, Ruch Obrony Granic Bąkiewicza czy „zielone ludziki” Brauna mają na celu osłabienie państwa poprzez sianie dezinformacji i wywoływanie poczucia zagrożenia. To próba delegitymizacji obecnej władzy i służb państwowych.
Sztuczne zagrożenia i manipulacja opinią publiczną
Narracja o zachodniej inwazji i migracyjnym kryzysie jest według gościa sztucznie kreowana – zarówno w mediach, jak i w przestrzeni internetowej – przez zmanipulowane wpisy i nagrania. Ma to odciągnąć uwagę od realnych zagrożeń ze strony wschodniej.
Inspiracje globalne i model MAGA
Zjawiska te nie są odosobnione - wpisują się w międzynarodową falę radykalizacji prawicy (USA, Europa). Ich celem jest podważenie liberalnej demokracji i legitymizacja nowego typu autorytarnych rządów, które bazują na lękach społecznych.
Rosyjskie interesy i analogie z Ukrainą
Działania destabilizujące wewnętrzne struktury państw NATO wpisują się - zdaniem Rzeczkowskiego - w długofalową strategię Rosji, która obawia się rewolucji demokratycznej i ekspansji zachodnich wartości.
Potrzeba stanowczości państwa
Rozwiązaniem nie jest pobłażanie czy bierność. Państwo musi działać zgodnie z prawem, ale zdecydowanie: monitorować, ścigać przestępstwa, kontrolować manifestacje, reagować na manipulacje. Pobłażliwość tylko wzmacnia narrację o „represjach reżimu”.
Posłuchaj rozmowy Jacka Bańki z Grzegorzem Rzeczkowskim.
Gra w destabilizację państwa
Grupy paramilitarne są dziś zapleczem najbardziej radykalnych prawicowych polityków – Kamraci, Ruch Obrony Granic Roberta Bąkiewicza i ostatnio „zielone ludziki” Grzegorza Brauna. Jakie są intencje tych radykałów?
- Destabilizowanie kraju. Pokazanie, że Polska nie jest rządzona właściwie, że zagrażają nam różne, oczywiście wydumane, niebezpieczeństwa, na przykład rzekoma fala emigrantów. To jest oczywiście kłamstwo, manipulacja i dezinformacja. Próbuje się stworzyć wrażenie, że państwo jest niemalże w przededniu jakiejś inwazji, ale nie ze wschodu, tylko z zachodu, co też jest warte odnotowania. Idzie przekaz, że rządzący nie odpowiadają adekwatnie na te zagrożenia i że oczywiście nie nadają się do rządzenia, trzeba tę władzę zmienić.
To bardzo niebezpieczna gra, która prowadzi do zdestabilizowania państwa, ale ma także wiele innych niebezpiecznych konsekwencji. Na przykład podkopanie zaufania do instytucji państwa, także tych, których zadaniem jest ochrona naszych granic i kraju (wojsko, straż graniczna, policja). A do tego podzielenie nas, skłócenie z sojusznikami, osłabienie pozycji w Europie, czy też w strukturach militarnych (NATO). Mam nadzieję, że już widać, że są one ograniczone przez odpowiednie służby.
I mam też nadzieję, że ta aktywność zakończy się dzięki stanowczej postawie służb. Nie można pozwalać na to, żeby powstawały jakieś grupy paramilitarne i organizacje, które próbują ominąć służby państwa. Nie ma absolutnie żadnego zagrożenia, które uzasadniałoby jakąkolwiek społeczną mobilizację, tworzenie milicji, czy innej instytucji o takim charakterze. Jest to bardzo groźne, bardzo niebezpieczne i powinno być zdławione w zarodku jak najszybciej.
Sztucznie tworzone poczucie zagrożenia
Działalność tego typu grup paramilitarnych jest odbiciem nastrojów społecznych. Co to mówi o nastrojach społecznych? Widzimy, że ich działalność spotyka się z przyzwoleniem nie tylko części polityków, ale także obywateli.
- Nie zgodzę się z tym. Oczywiście są nastroje antyimigranckie, czy antyukraińskie, ale jak widzimy w reportażach czy doniesieniach medialnych z zachodniej granicy, mieszkańcy tamtych terenów nie czują się zagrożeni, bo też nie ma hord ludzi, którzy chcieliby najechać Polskę. To jest sztucznie tworzone poczucie zagrożenia, również w przestrzeni informacyjnej, medialnej, poprzez generowanie tysięcy zmanipulowanych wpisów, zmanipulowanych klipów wideo, które mają rzekomo pokazywać w jakim zagrożeniu Polska się znalazła.
I oczywiście część opinii publicznej odpowiada na to pozytywnie w tym sensie, że czuje ten lęk i go wyraża. A przecież nie ma absolutnie żadnych podstaw w faktach, które by uzasadniały tworzenie takiej atmosfery. To jest też odciąganie uwagi od granicy wschodniej, na której wciąż trwa wojna hybrydowa z Rosją i Białorusią, właśnie z wykorzystaniem ściąganych do Białorusi imigrantów.
Służby państw zachodnich ostrzegają przed zdolnościami militarnymi Rosji; szkoda, że nasze nie robią tego z taką stanowczością. Niedawno Finlandia powiedziała, że przygotowuje się na działania militarne ze strony Rosji. Więc tam szukajmy zagrożenia, patrzmy w tamtym kierunku, a nie w kierunku zachodnim, gdzie tego zagrożenia nie ma.
Czy to może być odbicie jakichś szerszych światowych trendów? Choćby ruchu MAGA?
- Oczywiście. To część fali ekstremizmu, która rośnie od co najmniej 2015 roku. Radykalnie prawicowe aktywności i postawy, które obserwujemy nie tylko w Polsce i Stanach Zjednoczonych, ale też w Europie Zachodniej, mają za zadanie obalenie demokratycznego porządku w krajach Zachodu. Zniszczenie i co najmniej osłabienie liberalnej demokracji, ograniczenie naszych swobód obywatelskich. Używając takiej narracji próbuje się w nas zaszczepić lęki i strachy przed emigrantami, uchodźcami wojennymi, osobami nieheteronormatywnymi; można długo wymieniać. Te zagrożenia kreuje się po to, żeby udowodnić, iż obecny porządek demokratyczny nie radzi sobie z ich przeciwdziałaniem, nie odpowiada na potrzeby ludzi, więc trzeba zmienić ten porządek, wprowadzić nowy sposób myślenia o władzy, nową władzę.
Oczywiście pewne zagrożenia istnieją na świecie, ale to nie są problemy, które rozwiązuje się pstryknięciem palcami, tak jak próbują nam wmówić ekstremiści. Dlatego powinniśmy wygaszać emocje, wyłączać je w analizowaniu przekazów. Powinniśmy zacząć myśleć racjonalnie, patrzeć na dane. I badać to, co się rzeczywiście dzieje, a potem dostosowywać swoje reakcje do chłodnej właśnie analizy, a nie do tego, co nam podpowiadają nasze lęki. Na tych właśnie żerują ci, którzy tak naprawdę źle nam życzą.
Metoda generalizacji
Istnieją jakiekolwiek przesłanki, które mogłyby wskazywać na wschodnie inspiracje tego typu działań?
- Te wszystkie działania wpisują się w strategiczne cele Rosji, które realizuje wobec Zachodu. Putin najbardziej boi się liberalnej demokracji. Boi się, że liberalny Zachód i wartości, które reprezentuje, doprowadzą do kolejnej rewolucji. Trzeba więc liberalną demokrację zniszczyć, przynajmniej okiełznać. Ci, którzy na zachodzie to robią, nawet jeśli nie w porozumieniu z rosyjskimi służbami, realizują ten cel. Rosja rośnie w siłę. Dlaczego Putin zareagował z taką brutalnością po obaleniu Janukowycza? Przestraszył się, że rewolucja ukraińska rozleje się na Rosję. Dlatego tak nienawidzi Zachodu. Stąd właśnie w Polsce te samozwańcze ruchy. Grzegorz Braun destabilizuje państwo, niszczy wspólnotę państwową, niszczy nasze społeczeństwo i próbuje osłabić jego odporność na wschodnie wpływy.
Jak w takim razie powinno zareagować państwo?
- Państwo powinno reagować stanowczo i w granicach prawa. Jakiekolwiek pobłażanie, myślenie, że to się samo jakoś załatwi, samo się wyciszy, jest zapędzaniem się w ślepą uliczkę. Jeśli dochodzi do łamania prawa, sprawa jest oczywista - należy kierować wnioski do prokuratury, zatrzymywać osoby odpowiedzialne. Jeśli nie dochodzi do łamania prawa, należy tę aktywność monitorować. Samo monitorowanie jest już ważne, legitymowanie, kontrolowanie tego, co dzieje się na manifestacjach, ale też co się mówi. Nie wolno temu pobłażać. A z drugiej strony nie można działać z naruszeniem prawa, ponieważ to wzmacnia wszystkie te środowiska. One bardzo chętnie stawiają siebie w roli ofiar, które cierpią za ojczyznę i Boga; przekaz jest taki, że są szkalowani i szykanowani przez autorytarny rzekomo reżim.
To jest też jedna z metod manipulacji i dezinformacji, którą te środowiska stosują. Warto też powiedzieć o metodzie, która nazywa się generalizacją - polega na tym, że pokazuje się poszczególne, pojedyncze wydarzenia i rozciąga je na całość. Używając generalizacji można jednym przypadkiem łamania prawa (powiedzmy, że chodzi o migranta) przekonywać, że tysiące migrantów dopuszczają się takich działań (a z drugiej strony przemilcza się przypadki przypisywanych imigrantom agresywnych działań obywateli polskich). Powinniśmy oczekiwać od instytucji i służb państwa reakcji stanowczej, zdecydowanej, ale kompetentnej i profesjonalnej.