101-letnia pani Zofia mieszkała sama w domu w Wojniczu, od czasu do czasu doglądała ją opieka społeczna. O tym, że na pukanie do drzwi od kilkunastu godzin nikt nie odpowiada poinformowała policję sąsiadka kobiety.

Mundurowi po przyjeździe na miejsce usłyszeli dobiegające zza drzwi cichutkie jęki. Funkcjonariusze wyważyli drzwi. "Na podłodze leżała starsza pani. Była przytomna, ale tak wychłodzona, że nie mogła wydobyć z siebie głosu" – wyjaśnił PAP rzecznik tarnowskiej policji Paweł Klimek.

Seniorka trafiła do tarnowskiego szpitala, gdzie okazało się, że była w II fazie hipotermii – temperatura jej ciała nie przekraczała 30 stopni C.

Po kilkudniowej kuracji (kobietę odnaleziono 23 stycznia), m.in. kroplówce i zdrowej diecie, pani Zofia doszła do siebie. Czuje się dobrze. "Jest energiczna, bardzo elokwentna" – powiedział PAP rzecznik tarnowskiego szpitala Damian Mika.

Staruszka pozostanie w szpitalu do czas aż pracownicy socjalni znajdą dla niej dom opieki.

 

 

 

(PAP/ko)