Sytuacją zaskoczony był powiatowy lekarz weterynarii w Tarnowie Paweł Wałaszek. Jak dodaje, to pierwszy taki przypadek od dziesięciu lat. "Te zwierzęta zaatakują tylko z dwóch powodów. Po pierwsze, kiedy nie mają wyjścia, kiedy są osaczone. Jak każde zwierzę, kuna może wpaść w szał, jest agresywna i nie zwróci uwagi na to, kogo atakuje. Po drugie, to zwierzę może też chronić swojego gniazda" - mówi.

Pogryziona kobieta trafiła do szpitala. Grasującą kunę złapali strażnicy miejscy. Po przeprowadzeniu badań przez laboratorium medyczne w Krakowie okazało się, że kuna nie była chora na wściekliznę.