Tego można się było spodziewać. Polska sztafeta kobieca w biegach narciarskich startująca pod nieobecność Justyny Kowalczyk na dystansie 4 x 5 kilometrów w Lillehammer zajęła jedenaste miejsce, ale występ należy ocenić jako niezły. Zwyciężyły - bezapelacyjnie - faworyzowane Norweżki startujące w najmocniejszym składzie. I o ile jeszcze po pierwszej zmianie Heidi Weng nie wypracowała zbyt wielkiej przewagi, to gdy na trasie pojawiła się Therese Johaug to zabawa się skończyła. Kristin Stoermer Steira i Marit Bjoergen doprowadziły Norwegię do mety na pierwszym miejscu z ponad 1,5 minutową przewagą nad Finlandią.

Reprezentacja Polski ukończyła bieg na jedenastej pozycji. Kornelia Kubińska na pierwszej zmianie starała się trzymać tempo czołówki, w końcówce swojego odcinka zaczęła jednak tracić dystans i Polki spadły na szesnaste miejsce. Na drugim odcinku Paulina Maciuszek odzyskała pięć lokat , na trzeciej zmianie jeszcze o dwa miejsca awansowała Sylwia Jaśkowiec biegnąca w bardzo dobrym tempie. Tego dobrego miejsca nie udało się jednak "dowieźć" do mety Agnieszce Szymańczak, ale i tak - gdyby nie uwzględniać wyników rezerowych sztafet /Norwegia wystawiła w sumie aż 4 ekipy/ - Polki zajęłyby ósme miejsce.
Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w dniach 14-15 grudnia w szwajcarskim Davos.

Marek Solecki/RK