Przed zawodami Małopolanka mocno narzekała na przygotowaną w Lillehammer trasę . Choć 10-kilometrowy bieg techniką klasyczną uznawany jest za jedną ze spacjalności Polki, do tej pory nie udało jej się wygrać biegu na dystansie w Norwegii, Na dodatek jeszcze na tydzień przed zawodami Kowalczyk, po wygranej w Kuusamo, mówiła, ze nie jest jeszcze w pełni gotowa biegać "dziesiątkę".

Jednak już pierwsze metry sobotniego biegu pokazały, że skromność naszej zawodniczki była nieco na wyrost. Na pierwszym międzyczasie miała już dwie sekundy przewagi nad Norweżką Therese Johaug. Bjoergen już wówczas traciła prawie cztery sekundy. Na drugim pomiarze czasu zawodniczka z Kasiny Wielkiej prowadziła już z ośmiosekundową przewagą, ale tym razem nad Szwedką Charlotte Kallą.

Gdy reprezentantki gospodarzy słabły, coraz mocniejsza była Kowalczyk. Ostatecznie na metę Małopolanka dotarła z czasem 24.59 minut, 12 sekund przed Kallą i aż 25 przed Bjoergen. Czwarta na mecie Johaug do Polki straciła aż 40 sekund.
Kowalczyk po raz pierwszy w karierze wygrała zawody na dystansie rozgrywane w Norwegii. Dzięki zwycięstwu nasza zawodniczka w klasyfikacji generalnej przesunęła się na trzecie miejsce. Prowadzi nadal Bjoergen, druga jest Charlotte Kalla.

Dziś w Lillehammer o punkty Pucharu Świata powalczą także polscy skoczkowie. Wczoraj w pierwszym w historii starcie w konkursie mieszanym Polacy zajęli ostatnie miejsce. Dziś powinno być znacznie lepiej. W kwalifikacjach do rozpoczynającego się o 17 konkursu na dużej skoczni, drugie miejsce zajął Kamil Stoch. Pozycji lidera klasyfikacji bronić będzie inny Polak - Krzysztof Biegun.

Krzysztof Dąbrowa