Szymon Kowalski z archiwum Muzeum Auschwitz przypuszcza, że lista prawdopodobnie była w obozie w styczniu 1945 roku, kiedy Niemcy likwidowali obozową dokumentację.

- W czasie ewakuacji i likwidacji obozu przed barakami, w których były kancelarie obozowe, SS-mani nakazywali rozpalenie ognisk i palenie dokumentów. Jak widać nie zostały spalone całkowicie - wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków Szymon Kowalski. - Ktoś musiał odnaleźć ten dokument i zabrać do Łodzi jako swego rodzaju pamiątkę.

Dokument jest niezwykle cenny dla historyków. Szacuje się, że w zbiorach muzeum jest tylko około 3 - 5 procent dokumentacji, jaką stworzyli Niemcy podczas funkcjonowania obozu. Reszta została zniszczona.

- Dla nas każdy oryginalny dokument jest bezcenny - dodaje Kowalski.

Historycy ustalili, że z listy 15 nazwisk - osiem osób zginęło w obozie. Dwie doczekały wyzwolenia. Losy kolejnych pięciu osób nie są znane.

Karta z Auschwitz. Fot. P. Sawicki

 

 

(Marek Mędela/ew)