Dmitrij Kitajenko
Niezbyt często w Krakowie goszczą zagraniczne orkiestry - zazwyczaj są to soliści, czy dyrygenci - tym razem dostaliśmy trzy w jednym. Chorwacką orkiestrę poprowadził maestro Dmitrij Kitajenko - znakomity dyrygent występujący z najwybitniejszymi orkiestrami europejskimi. Swoja karierę zaczął od wygrania pierwszego konkursu im.Herberta von Karajana i do tego właśnie mistrza jest porównywany ze względu na niezwykłą oszczędność i precyzję ruchów.

Drugą gwiazdą wieczoru była chorwacka wiolonczelistka Monika Leskovar, która przedstawiła słuchaczom swoją znakomitą wizję koncertu Es-dur Szostakowicza. Ten koncert jest dla solisty dużym wyzwaniem - partia wiolonczeli zdecydowanie dominuje w nim nad orkiestrą, wymaga od artysty zarówno niezwykłej muzykalności, jak i umiejętności wirtuozowskich - z tych dwóch ról Monika Leskovar wywiązała się bez zarzutu.

W programie koncertu nie mogło zabraknąć utworu chorwackiego - Boris Papandopulo w swoim Hommage a Sorkocevic nawiązuje do twórczości tego XVIII-wiecznego kompozytora, ale słychać w nim także echa klasycystycznego okresu Strawińskiego doprawionych szczyptą folkloru. Pełnię swych umiejętności orkiestra z Zagrzebia pokazała jednak w monumentalnej Symfonii Manfred Piotra Czajkowskiego. Maestro Kitajenko stworzył w tym dziele z wielkiej orkiestry zespół arcymuzykalnych solistów. Symfonia oparta na mistycznym poemacie Byrona, jest dziełem programowym, choć - jak niektórzy twierdzą - nie ilustracyjnym. Czyżby? Czy nikt naprawdę nie widział w drugiej części symfonii wróżki z tęczowymi skrzydełkami latającej między muzykami i dotykającej czarodziejską różdżką instrumentów ?

Za kilka miesięcy Chorwacja znajdzie się w Unii Europejskiej.Pierwszy raz pojechałam do tego kraju tuż po wojnie, jechałam przez spalone miejscowości, patrząc na poorane pociskami domy wyglądające z wyrwanymi okiennicami - jak oślepłe, zniszczone winnice i ogrody, w których nie śpiewał żaden ptak. Kilka lat później mknęłam równą jak stół autostradą nad morze, gdzie w każdej miejscowości czekali gościnni, uśmiechnięci ludzie. Wracałam tam, za każdym razem wynajmując dom,czy apartament o takim standardzie, jak we Włoszech,czy Hiszpanii.

Filharmonicy z Zagrzebia grają z taką samą pasją z jaką ich rodacy odbudowali swój kraj. Ale to już całkiem inna historia...


Beata Penderecka