To prawda, są problemy z niewystarczającą liczbą kontenerów. Stopniowo jednak brakujące pojemniki na odpady są dowożone. W części Krakowa mogą być też problemy z regularnością odbioru odpadów, wszystko przez protest firmy, która przegrała przetarg na wywóz nieczystości. Do jego rozpatrzenia funkcjonuje tam tylko tymczasowy, zastępczy odbiór śmieci przez MPO – mówił w Radiu Kraków Jacek Majchrowski.
Prezydent Majchrowski obiecał też, że opłaty za śmieci będą obniżone , ale nie aż tak bardzo jak to postuluje Prawo i Sprawiedliwość. Radni PiS chcą, by posegregowane odpady odbierać za symboliczną złotówkę.
Jak dodał prezydent Krakowa te kilka miesięcy poślizgu w obniżce cen za wywóz odpadów są potrzebne również dlatego, że wciąż kilka tysięcy krakowian nie złożyło deklaracji śmieciowych , wiele osób koryguje swoje wcześniejsze oświadczenia. Nie do końca wiadomo więc, ile pieniędzy spływać będzie co miesiąc do kasy miasta za odbiór odpadów.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.
Jak ze śmieciami u pana?
- Bardzo dobrze. Jedynym problemem było to, że pierwszy odbiór miał miejsce 2 lipca a nie 1 lipca, jak to miało być. Później już od 10 lipca jest co dwa tygodnie. Pierwszy „odjazd” był prawidłowy.
Może to pana firma tak dobrze potraktowała. My dostajemy ciągle sygnały, że brakuje pojemników, śmieci zalegają. Są skargi także na to, że jest drożej.
- Tu jest kilka spraw. Po pierwsze kwestia odbioru śmieci. Kraków został podzielony na 5 rejonów, do każdego był przetarg. W dwóch były odwołania. Dzisiaj prawdopodobnie będzie wyrok w tej sprawie. Tam jest taka sytuacja, że nikt nie ma możliwości odbioru, uruchomiliśmy odbiór awaryjny. Tutaj mogły być pewne kłopoty. Co do pojemników też jest problem, ale on jest rozwiązywany. W każdym rejonie było kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jeśli chcemy, żeby każdy miał pojemnik to firmy powinny mieć pojemniki na składzie i w momencie je rozwieźć. Trudno, żeby firma, która staje do przetargu kupiła z góry pojemniki.
Dzisiaj jest 12 lipca. W tych 3 rejonach pojemniki już są?
- Nie. W większości są i cały czas są rozwożone. Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców nie złożyło deklaracji, inni złożyli fałszywe deklaracje. Mam sygnały ze spółdzielni mieszkaniowych. Dziennie do MPO wpływa około 1000 korekt i 100 nowych deklaracji. Systemu nie można zamknąć, nie wiadomo jak on będzie skonfigurowany.
A ceny? Będzie taniej? Jeśli tak to kiedy? PiS ma pomysł, żeby śmieci segregowane były odbierane za symboliczną złotówkę.
- Bardzo dobry pomysł, tylko nie widzę drugiej strony. Skąd będzie można dołożyć resztę pieniędzy? Nic nie jest za darmo. Miasto ma mieć fabrykę pieniędzy? To kosztuje. Musimy z tego zdać sobie sprawę. Będzie taniej. Nie będzie taniej od razu, ale jak się zamknie system to będzie taniej. Myślę, że koło października może być ustawa rady miasta. Jeśli będziemy chcieli zmniejszyć o 12-15% koszty to każdy mieszkaniec będzie musiał drugi raz wypełnić deklaracje.
Może się opłaca?
- Być może. Zwróciliśmy się do posłów z wnioskiem o zmianę ustawy, żeby nie trzeba było składać drugi raz.
Dobra wiadomość dla gminy jest taka, że sąd administracyjny oddalił sprzeciw wobec spalarni. Wczoraj Józef Pilch pytał co będziemy tam spalać jak wszystko będzie segregowane?
- Jest wyliczone, że około 220 tysięcy ton będzie trzeba spalić. Mamy to wywozić na Barycz, która się kończy?
Pomimo segregacji?
- Tak. A może mamy znaleźć drugą Barycz? Chcę powiedzieć, że dzięki spalarni będzie produkowane ciepło i prąd. To będzie dużo tańsze. To spowoduje obniżki cen.
To ciepło będzie miało znaczenie dla tych, którzy zostaną podłączeni do sieci ciepłowniczej? Dzisiaj słyszeliśmy komunikat, że dzisiaj można iść na spacer, powietrze czyste. Chociaż zima przyjdzie i smog będzie.
- To co mówiłem kilkakrotnie. Staramy się podłączyć do systemu ciepłowniczego jak największą część miasta. Na razie około 600 kamienic z rejonu ulicy Rakowickiej. Na to musi być zgoda wszystkich mieszkańców. Niestety często takiej zgody nie ma.
Dlaczego?
- Ludzie uważają, że palenie węglem jest tańsze. I w sumie mają rację.
Chyba, że marszałek zabroni.
- Tak. Nie wiem czy widziała pani taką reklamę, gdzie małżeństwo mówi ile można oszczędzić. W kolejnej reklamie pan mówi, że kupił piec na ekogroszek. To jest coś najgorszego co można zrobić z punktu widzenia powietrza.
Moja znajoma ze Śląska się mnie ostatnio zapytała co się w naszym Krakowie dzieje z tymi maczetami. Nie jest dobrze. Rozmawia pani o tym problemie z policją?
- Faktycznie to przykry problem. Chcę powiedzieć, że tego typu zabójstwa są wszędzie. Nie wzbudzają tam tyle sensacji. Te zabójstwa, które miały miejsce ostatnio to są porachunki między gangami.
Straszenie dzieci maczetą to nie jest porachunek.
- Cóż na to zrobię, że ten człowiek został tak wychowany?
Słyszę bezradność w pańskim głosie.
- Tak. Nie ma możliwości zapobiegania. Policja wszystkich złapała. Możemy tylko karać. Policja jest w stanie działać po wydarzeniu. To chodzi o porachunki finansowe między gangami. To nie ma nic wspólnego z kibicami.