Lekarze nie mają wątpliwości, że jeśli chce się zadbać o serce, trzeba być aktywnym fizycznie.
O zbawiennym wpływie ruchu na serce rozmawialiśmy z profesorem Piotrem Ponikowskim, prezesem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Pan profesor szczególnie zna się na rzeczy, bo sam jest... maratończykiem. Rozmawialiśmy z nim na kilka dni przed jego startem w słynnym maratonie w Berlinie.
- Kiedy ktoś mi mówi, że nie ma czasu na aktywność fizyczną, bo nie pozwalają mu na to codzienne obowiązki, to ja tego argumentu nie kupuję. Sam też mam mnóstwo obowiązków, bo jestem lekarzem i naukowcem. A startuję w maratonach i tygodniowo spędzam 7-10 godzin na treningach. Więc jeśli ja, pomimo swoich obowiązków mam na to czas, to inni też go mogą znaleźć. Muszą tylko chcieć zadbać o swoje zdrowie.
To nie jedyne przesłanie, jaki płynie z rozmowy z panem profesorem.
- Często słyszę od moich pacjentów: Ja przecież chodzę z psem na spacer - mówi Ponikowski - A człowiek ma pięćdziesiąt parę lat. To ja mu mówię: Z psem będzie pan chodził, jak pan będzie miał lat 85. Teraz musi pan zdobyć się na większy wysiłek.
W kontekście ruchu i serca znane jest określenie: 3 x 30 x 130, czyli: 3 razy w tygodniu po pół godziny tak, aby tętno wzrosło do 130 uderzeń na minutę.
- To cenna maksyma, ale ja zachęcam do czegoś więcej: Nie 3 razy w tygodniu, ale 4-5. Nie pół godziny, ale 40-45 minut. Tętno 130 jest OK dla starszych ludzi. Ale młodsi powinni dołożyć więcej.
Posłuchajcie tego, co ma do powiedzenia profesor Ponikowski i... ruszajcie się, bo to podstawa zdrowia!
SKO