- Postępowanie nakazowe jest stosowane wtedy, kiedy po pierwsze w ocenie sądu okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą wątpliwości. Po drugie, kiedy mamy do czynienia ze sprawą, w której było prowadzone dochodzenie, a wymierzona może zostać kara grzywny lub ograniczenia wolności – mówi rzeczniki Sądu Okręgowego w Tarnowie, sędzia Tomasz Kozioł.

Jak jednak zaznacza, jeśli oskarżona lub prokurator złożą sprzeciw na taki wyrok, z automatu jest on anulowany i sprawa jest rozstrzygana podczas normalnego procesu. Tak się w tym przypadku stanie, bo jak dowiedział się reporter Radia Kraków, taki sprzeciw złoży obrońca dyrektorki. Wyrok skazujący oznacza bowiem dla Alicji C. zwolnienie z pracy. Po tym jak sprawa wyszła na jaw, kobieta została zawieszona w obowiązkach przez prezydenta.

Wolontariusze WOŚP ze sztabu przy szkole zwrócili uwagę m.in. na to, że do puszek wrzucano im więcej pieniędzy niż to wynikało z wyliczeń dyrektorki. Rodzice powiadomili o sprawie tarnowski sztab WOŚP - a ten prokuraturę.

Według śledczych Alicja C. przywłaszczyła niespełna 6 tysięcy złotych. Zdaniem prokuratury potwierdzeniem jest m.in. to, że Alicja C. brakującą kwotę wpłaciła na konto WOŚP dopiero po tym jak sprawą zainteresowali się śledczy. Prokuratura podaje, że miała wtedy tłumaczyć się tym, że "te pieniądze gdzieś się jej zawieruszyły".

Jednak obrońca dyrektorki, mecenas Maciej Morawski przekonuje w przesłanym Radiu Kraków oświadczeniu, że Alicja C. wpłacając pieniądze nie wiedziała o jakimkolwiek postępowaniu w jej sprawie. Jak wyjaśnia Morawski, dyrektorka zrobiła to dopiero tydzień po finale, 22 stycznia, bo była chora i dzień po finale WOŚP zemdlała w szkole. Wcześniej miała bezskutecznie próbować skontaktować się z przedstawicielem tarnowskiego sztabu WOŚP.

Jak zaznacza obrońca dyrektorki, pieniądze przez cały czas były w szafie w szkole w specjalnej kopercie (oznaczonej WOŚP) i na tę okoliczność są świadkowie. „Zeznający uczniowie wskazujący, że nie policzono im pieniędzy, mijają się z prawdą. Sami osobiście podpisywali listę z ilością pieniędzy” - podkreśla mecenas Maciej Morawski.

Alicja C. jest jednak także oskarżona o podrobienie podpisów kilku wolontariuszy przy rozliczaniu zbiórki na rzecz WOŚP oraz o nakłanianie jednego z wolontariuszy do podpisu za inną osobę.

Obrońca kobiety przekonuje, że cała sprawa z rzekomą aferą jest elementem konfliktu w Zespole Szkół Ekonomiczno-Ogrodniczych. Miałoby chodzić o to, że dyrektorka zapowiedziała utworzenie w kolejnym roku tylko jednej klasy pierwszej, co jak wyjaśnia mecenas Maciej Morawski, wiązałoby się ze zwolnieniami nauczycieli. Pracę miał stracić m.in. wychowawca klasy, której uczniowie zeznają przeciwko dyrektorce. Co więcej, Morawski przekonuje, że postępowanie prowadzone było bardzo szybko aby postawić zarzuty w czasie pozwalającym na zmianę planów. „Po postawieniu zarzutów Prezydent z mocy prawa musi zawiesić dyrektora. To pozwoliło zastępcy dyrektora na zmianę planów zwolnień i przygotowanie zmniejszenia godzin dla nauczycieli, którzy popierali działalność mojej klientki" – mówi.

Mecenas Maciej Morawski podkreśla, że jego klientka prowadząc działalność charytatywną, zebrała środki w wysokości ponad 1 mln zł. „Pozyskała grant unijny, w ramach którego w szkołach miały być rozdawane świeże warzywa. Są rozdawane w różnych szkołach w Tarnowie, ale oczywiście nie w technikum gdzie jest dyrektorem, na skutek protestu nauczycieli" – dodaje Morawski.

Prokuratura bada teraz pozostałą działalność charytatywną Alicji C. w ramach Szkolnego Centrum Wolontariatu "Empatia".

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)