Ludzie, którzy cztery lata temu kupowali mieszkania w bloku w Koszycach Wielkich, uwierzyli deweleporowi, który obiecywał, że przeniesie na nich własność. Zaufanie wzbudzało także to, że obok powstały bloki tego samego dewelopera. 

"Deweloper przekazał nam klucze, żebyśmy sobie mogli remontować mieszkania. Mówił, że jest na finiszu prac, bo musi przeprowadzić odbiory. Pozwolił nam, żebyśmy już mogli inwestować w mieszkanie. Każdemu zależało, żeby już prowadzić normalne życie. Kiedy próbowaliśmy przepisać akt własności, zostajemy zaskoczeni, że działki, na których stoi budynek, są zadłużone. Nie mogliśmy przenieść własności, bo stałoby się to razem z długiem dewelopera" - powiedział jeden z mieszkańców.

Mieszkańcy we wrześniu 2017 roku oddali sprawę do sądu, żeby ten ustanowił ich właścicielami bez zadłużenia. W czerwcu odbyła się pierwsza rozprawa. Sąd wyznaczył biegłego, który ma oszacować dział mieszkańców w nieruchomości. Biegły dokonywał swoich czynności w poniedziałek 15 października. 

Ale wierzyciele dewelopera też nie próżnują, bo chcą odzyskać pieniądze - na 12 listopada swoją wizytę w bloku w Koszycach Wielkich zapowiedział komornik razem z biegłym, który także ma oszacować wartość bloku i mieszkań, po to żeby przeprowadzić licytację majątku deewlopera, w którym mieszkają ludzie, co może w przyszłości oznaczać dla nich nawet eksmisję.

"Całe oszczędności włożyliśmy w te mieszkania. I nagle się okazuje, że przyjdzie komornik i będzie ściągał długi nie z naszego zadłużenia. Ja tego w ogóle nie mogę pojąć, jak mogło dojść do takiego przekrętu, bo tego nie da się inaczej nazwać. W naszej sprawie, która była założona we wrześniu, dopiero w czerwcu odbyła się pierwsza rozprawa. Dlaczego to jest tak przeciągane. I szybciej w czasie potrafi się pojawić komornik z drugiej strony od wierzycieli. I on zlicytuje nas szybciej, niż będziemy mieli wyrok sądu wydany, że np. otrzymujemy mieszkani bez zadłużenia. Nikt nam nie chce pomóc" - podkreślają rozżaleni mieszkańcy bloku w Koszycach Wielkich. 

Wójt gminy Tarnów przekazał rodzinom z bloku w Koszycach po 1,5 tysiąca złotych zasiłku, ale koszty sprawy sądowej są dużo wyższe. 

Rzecznik Sąd Okręgowego w Tarnowie Sędzia Irena Choma Piotrowska podkreśla, że sprawa wierzycieli dewelopera i mieszkańców przeciwko deweloperowi to z punktu widzenia sądu dwie osobne sprawy i mogą się toczyć równolegle. 

"Sytuacja na pewno jest trudna. Z tym, że sąd nie może faworyzować ani opowiadać się w jakiś sposób. Nawet jeżeli są strony, które jak się wydaje, są bardziej pokrzywdzone. Zlecono wykonanie opinii przez biegłego. Po ustaleniu wysokości udziału w nieruchomości wspólnej prawdopodobnie nastąpi zakończenie tego postępowania".

Opinia biegłego powinna być gotowa jeszcze w październiku. Mieszkańcy bloku w Koszycach Wielkich mają nadzieję, że sąd zdąży ustanowić ich formalnymi właścicielami mieszkań, zanim zlicytuje je komornik. 

 

 

Bartłomiej Maziarz/łk