Małe urządzenia służące do pomiaru jakości powietrza trafią do stu osób mieszkających w różnych częściach miasta. Studenci podkreślają, że nie chcą konkurować ze stacjami monitoringu powietrza Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, ale je uzupełniać.

- Mamy w Krakowie sześć stacji WIOŚ, ale nie wiemy jaka jest jakość powietrza między tymi stacjami. Być może jest gdzieś park, w którym jest czyste powietrze albo osiedle domków, gdzie jakość powietrza jest fatalna - przekonuje student Wiktor Warchałowski. Zaletą czujników ma być ich niska cena, która pozwala na kupno wielu urządzeń, a także wielkość. Dzięki temu, że są małe można je instalować wszędzie. Wadą jest to, że są mniej dokładne od stacji WIOŚ. Studenci jednak przekonują: "Błąd jest na poziomie 10% względem stacji WIOŚ, co nie jest złym wynikiem" - mówi w rozmowie z Radiem Kraków student Michał Misiek i zapewnia, że im więcej czujników, tym wynik bardziej wiarygodny.  

Czujniki zbierają informacje dotyczące pyłów zawieszonych: PM2,5, PM10, temperatury, wilgotności i ciśnienia. W najbliższych dniach studenci zaprezentują nową możliwość sensorów - prognozowanie.

Sensor mierzy jakość powietrza metodą laserową, a wyniki są prezentowane na platformie online. "Dane wysyłane są natychmiast, więc mapa zanieczyszczeń powstaje w czasie rzeczywistym. Sensor wyposażony jest także w diody, które o jakości powietrza informują kolorami od zielonego do czerwonego. Mam nadzieję, że to zainteresuje mieszkańców, a wzrost świadomości jest bardzo ważny - tłumaczą studenci.

Każdy, kto chciałby znaleźć się w grupie stu osób, u których zainstalowane będą sensory, może wysłać swoje zgłoszenie za pośrednictwem strony internetowej firmy młodych inżynierów. Udział w akcji jest bezpłatny.  

Niewielkie sensory Airly wkrótce będą pracować w Krakowie, co oznacza, że dołączą do już pracujących w Zielonkach, o czym pisaliśmy TUTAJ. Studenci mają nadzieję, że siecią niewielkich czujników wkrótce oplotą kolejne miasta i miasteczka. "Chodzi o to by być w gminach, w których nie ma żadnych stacji i których nie stać na kupno dużych urządzeń" - przekonuje Michał Misiek i dodaje, że kolejną gminą, w której pojawią się małe sensory będzie prawdopodobnie Wielka Wieś.  

 

 

 

 

 

(Aleksandra Ratusznik/ko)