Ustawa wiatrakowa będzie jedną z pierwszych ustaw, jakie do podpisu trafią na biurko prezydenta. Zapisano w niej także zamrożenie cen energii, dlatego szef kancelarii prezydenta Nawrockiego nazywa ją nieudolnymi sidłami. Czy odbiera pan te słowa jako zapowiedź weta dla tej ustawy, przynajmniej w obecnym kształcie?
- To dobrze przygotowana ustawa, która odblokowuje potencjał taniej energii w Polsce. Według wyliczeń fundacji Instrat, jeden gigawat mocy z lądowych elektrowni wiatrowych to dziesięć złotych za megawatogodzinę taniej na rachunku. Ta ustawa gwarantuje więcej taniej energii w systemie. Na ostatni kwartał mamy mrożenie cen energii. To jest wymagana z uwagi na kończącą się wysoką cenę na rynkach. Nie widzę tutaj pułapki. Niskie ceny energii to nie zasadzka i pułapka.
Odpowiedział pan, że można oddzielić w takim razie mrożenie energii od energetyki wiatrowej. Rozumiem, że jeśli takie weto się pojawi, to z takiego rozwiązania państwo będą chcieli skorzystać?
- Dla nas to są dwa priorytetowe rozwiązania. Kompleksowo chcemy podejść do kwestii cen energii i je obniżyć. Pan prezydent nie powinien tu politycznie szachować, ale zerknąć na zapisy ustawy. Nie słyszę głosów krytyki wokół tej ustawy. Są głosy o wrzutkach, ale nikt merytorycznie nie mówi o zarzutach wobec zapisów tej ustawy. Nie słyszę głosu krytycznego tutaj. Nie wiem, jakie podstawy by miało potencjalne weto.
Krytykuje ustawę choćby były minister infrastruktury w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, Andrzej Adamczyk. Mówi, że to ustawa skandaliczna, której efektem będzie zabudowa Polski wiatrakami. Wyciągam stąd wniosek, że takie jest ogólne stanowisko Prawa i Sprawiedliwości.
- Tylko nie będzie. Każda inwestycja będzie oddzielnie oceniana. Zapisy związane z odległością od dróg i lotnisk nie różnią się niczym od tego, co wprowadził rząd PiS. To, co mówi minister Adamczyk, to kłamstwo.
Jeśli jednak zawetuje prezydent tą ustawę, będzie to oznaczało koniec planów związanych z rozwojem energii wiatrowej w Polsce?
- Absolutnie nie. Ten aspekt jest bardzo nam potrzebny. Dzisiaj mamy organizacje związane z przemysłem energochłonnym, Hutniczą Izbę Przemysłowo-Handlową, Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, organizacje i stowarzyszenia związane także z przemysłem ciężkim, popierające tę ustawę. To daje nam determinację, żeby ten potencjał odblokować. Mówimy o szansach, nie nakazach. Dalej będziemy promowali transformację energetyczną.
Skoro są opory wobec energetyki wiatrowej części środowisk politycznych, jest pan pewien konsensusu w sprawie energetyki jądrowej? Politycy ją deklarują, no ale chociażby mieszkańcy protestują. To będzie można łatwo przekuć w kapitał polityczny, no i powiedzieć, że energia zielona nie jest rozwiązaniem, bo przecież mamy węgla na 100 lat.
- Jak chodzi o energetykę całościowo, nie tylko o źródła wytwórcze, ja bym chciał, żeby przez kolejne lata nasz plan, który my przygotowujemy w zakresie inwestycji w sieci przesyłowe i wielkie inwestycje, był prowadzony przez lata. Obyśmy za kilkanaście lat mówili, że dzięki temu dalej mamy tani prąd. Energetyka jądrowa jest bardzo wrażliwa. Tu konsensus jest potrzebny. Taki mamy. Nie ma wątpliwości co do lokalizacji pierwszej elektrowni. Co do małych reaktorów pewnie też nie będzie. Zachowamy konsensus. W zakresie energetyki odnawialnej poprzedni rząd wykonywał jakieś kroki, podpisywał to prezydent Duda. Dziś jest retoryka polityczna, nie faktyczna.
Co państwo zrobią z projektem CPK zaprezentowanym wczoraj przez prezydenta Nawrockiego?
- To projekt polityczny i funkcjonalnie gorszy niż ten, który realizuje Ministerstwo Infrastruktury. Widzę w nim zagrożenia dla Krakowa i naszego lotniska. Brak możliwości dofinansowania chociażby z dolotów do funkcjonowania tego przedsięwzięcia na poziomie lokalnym zapisane jest w tej ustawie. To ogranicza zdolności także finansowe, promocyjne naszego regionu. PiS dąży do tego, żeby skupić się na CPK, zapominając o portach lokalnych. Można realizować CPK ze wzmocnieniem portów lokalnych, jak robi minister Klimczak.
Biorą państwo pod uwagę jakiś kompromis? W jakimś wymiarze połączenie tych obu projektów? Czy jeden wyklucza drugi?
- To będzie trudne. Nasz projekt jest lepszy. Dzisiaj na trasie kolejowej wokół CPK jest prędkość 300 km/h dla pociągów, w projekcie jest 200 km/h. Nie ma potrzeby tego zmniejszać. Decyzje ministerstwa będą jasne. Nasz projekt będzie realizowany.
Mamy w ogóle możliwości przygotowania tego typu składów osiągających 350 km/h i możliwości infrastrukturalne?
- Mamy. Mamy przygotowany konkretny plan inwestycyjny i środki. To przekłada się na inwestycje. Dziś są największe kontrakty w historii PKP i ministerstwa na kolei. Zarządzanie lotniskiem było planowane przez naszych poprzedników pod konsorcjum zagranicznym. Teraz zmiany doprowadzą do tego, że polska spółka PPL będzie tym zarządzała. To repolonizacja.
Jak w ogóle będzie wyglądać ta koabitacja po orędziu prezydenta Nawrockiego i po tych pierwszych decyzjach? Widzimy, że prezydent chciałby też wchodzić w rolę premiera.
- W kampanii pan Nawrocki mówił, że należy skończyć z wojną polsko-polską. Wtedy mówiłem, że po kampanii zacznie się konfrontacja. Jego celem jest konfrontacja z rządem i rządy PiS po 2027 roku. Nie niskie ceny energii, ale kontra dla rządu. Nie mówi o projektach, które może poprzeć. Mówi tylko o konfrontacji. Tak będzie.
Jak w ogóle aktywność prezydenta Nawrockiego wpłynie na samą Koalicję 15 października, która sondażowo traci? Szczególnie słabe notowania ma Polskie Stronnictwo Ludowe. Czy to nie był aby przedwczesny pogrzeb Trzeciej Drogi, bo ani Polska 2050, ani PSL nie mają dobrych notowań?
- Takie notowania na dwa lata przed wyborami już bywały. Zawsze wybory pokazywały coś innego. Z pokorą do tego podchodzimy, ale też z ostrożnością. Prezydent będzie miał okazję się wykazać. Jak podpisze ustawę, która obniża ceny energii, to dobrze. Jak podpisze ustawę wspierającą polskie rodziny, będziemy się cieszyli. Prezydentura to nie tylko inicjatywa ustawodawcza, ale realne rządzenie, podpisywanie ustaw i branie odpowiedzialności za weto. Odpowiedzialność prezydenta za wysokie ceny energii jak coś będzie.
Został pan szefem tego superresortu energii i pozostaje pan radnym województwa małopolskiego. Czy wobec tych wyzwań, jakie stoją przed superresortem energii, będzie pan chciał złożyć mandat radnego?
- Na ten moment nie mam takich planów. Jak będzie to jednak nie do połączenia, podejmę taką decyzję.
Jeszcze w tym roku takie decyzje?
- Tak.