Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Lewicy, Maciejem Gdulą.

 

Sierpień to dobry termin na wybory prezydenckie?

- Pojawiają się nowe terminy. Ja nie powiem tak lub nie. Powiem czemu sierpień jest lepszy niż przyszły rok. Nie wyznaczamy z góry daty wyborów. Wybory mają być wtedy, kiedy poprawi się sytuacja. Sierpień to realizacja planu wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Nie powinniśmy mówić sierpień, wrzesień. Mówmy – stan klęski. Jak sytuacja się unormuje, zrobimy wybory. Nie chcę mówić, że wybory będą za rok czy dwa lata. Nie wiemy jaka będzie sytuacja. To przedłużenie kadencji Andrzeja Dudy na długi czas. Opozycja nie jest od tego.

 

Sierpień to kolejny pomysł Jarosława Gowina. Dlaczego Lewica nie chce rozmawiać z szefem Porozumienia ws. innej daty wyborów? To problem Lewicy z Jarosławem Gowinem, czy problem z proponowaną zmianą konstytucji?

- Dla nas podstawowym problemem jest zmiana konstytucji. Nie chcemy mieszać w konstytucji niepotrzebnie. Z Jarosławem Gowinem i Jarosławem Kaczyńskim. To jeden obóz władzy. Jarosław Gowin wyszedł z rządu, ale tam jest wiele osób z jego ugrupowania, on popiera ten układ. My z tym układem się nie zgadzamy co do sposobu kierowania państwem, traktowania usług publicznych i tak dalej. Mówiliśmy, że nie ufamy tej partii. Nie ufamy jej też przy zmianach w konstytucji. W Sejmie mieliśmy głosować po kolei poprawki Senatu, nagle marszałek Witek zrobiła dwa bloki. Wszystkie ustalenia wzięły w łeb, bo PiS zmienił zasady. Nie chcę z taką partią zmieniać konstytucji. Nie ma zaufania do rządzących, nie ma też potrzeby zmiany konstytucji. Może być stan klęski żywiołowej.

 

Tak też mówi Jarosław Gowin – wprowadźmy na krótko stan klęski, przygotujmy wybory korespondencyjne i głosujmy w sierpniu. Lewica by poparła taki projekt?

- Nie powiem za całą Lewicę. Nie było spotkania jeszcze. Mnie się wydaje, że z tych pomysłów, ten jest najsensowniejszy. Nie określałbym terminu wyborów, ale wprowadźmy stan klęski żywiołowej. To rozsądne. Stawiam się w ciele zwykłego człowieka. Jest epidemia, kryzys, ale politycy rozmawiają o wyborach. Ludzie się mogą wkurzyć na polityków. To nie jest czas na organizację wyborów, kampanię. Teraz są inne sprawy do załatwienia.

 

W takim razie Lewica będzie rozmawiać z Jarosławem Gowinem? Może z Koalicją Polską, która zgadza się z Porozumieniem ws. sierpniowych wyborów?

- Nie jest tak, że my jesteśmy zamknięci na rozmowy. Na opozycji współpracowaliśmy. Sam Jarosław Gowin tego nie przegłosuje. Rząd wprowadza stan klęski żywiołowej. Bez tego działania, my tego w Sejmie nie wprowadzimy. Jest potrzebna wola wielu stron. Dzisiaj Jarosław Gowin mówi rządowi to co opozycja, że dążenie do wyborów za wszelką cenę nie jest rozsądne. Cieszę się, że Jarosław Kaczyński nie ma wszystkich za sobą.

 

Dzisiaj mamy poznać informacje dotyczące szkół. Jak odmrażanie edukacji powinno wyglądać? Mamy dzisiaj poznać terminy egzaminów ósmoklasistów i matur. Jakie rozwiązanie byłoby optymalne, biorąc pod uwagę nabór do szkół wyższych?

- Na pewno egzaminy powinny się odbyć tak, żeby szkoły wyższe mogły zrobić rekrutację w lipcu. Dobrze, że zaczęliśmy rozmawiać o terminach egzaminów i szkołach. Najgorsza jest niepewność. Masa ludzi czeka na informacje. Rząd za długo z tym zwlekał. Egzaminy to rzecz bardzo ważna dla młodych, one decydują o ich przyszłości. Ludzie siedzą jak na szpilkach. Tak nie powinno być. Masa rodziców opiekuje się dziećmi cały czas w domu, przygotowuje im jedzenie i odrabia lekcje. To wielkie obciążenie od 1,5 miesiąca. Rodzice zostali kucharzami i nauczycielami na cały etat. Jest to często w małych mieszkaniach. Ludzie są zmęczeni. Oni chcą wiedzieć kiedy to się skończy. Chciałbym, żeby szkoły dla młodszych dzieci otworzyły się po weekendzie majowym. To najsensowniejsze. Dzieci nie są w grupie ryzyka.

 

Studenci w pana ocenie wrócą w tym roku akademickim na uczelnie? Ma to sens? Zdalna nauka idzie w miarę dobrze, zdalne będą obrony.

- Z uczelniami jest inaczej. Na uczelniach są dojrzali ludzie, którzy potrafią się sami uczyć. Seminaria przez internet nie są komfortowe, ale możliwe. Jest inaczej niż z dziećmi. Uczelnie są lepiej przygotowane od podstawówek do nauki zdalnej. To początek drogi. Szkoły działają bardzo tradycyjnie. To wysyłanie prac domowych. To nie jest edukacja zdalna. Nie ma interakcji online. Trzeba sprawić, żeby młode dzieci wróciły do szkół. Uczelnie sobie poradzą. Jeśli uczelnie nie zostaną otwarte, studenci i prowadzący sobie poradzą z dobrnięciem do końca roku. Podstawówki muszą zacząć działać.

 

Lewica proponuje świadczenie kryzysowe w wysokości 2100 złotych netto i minimum 1400 złotych netto zasiłku dla bezrobotnych. Są na to pieniądze?

- Na to trzeba znaleźć pieniądze. Od tego zależy przyszłość gospodarki. Dzisiaj problemem jest niepewność gospodarcza. Jeśli zaniedbamy moment, który jest dzisiaj, że ludzie nie wiedzą za co zapłacić rachunki, kupić jedzenie, mogą zacząć bardzo oszczędzać, ograniczać wydatki. Cała gospodarka zacznie hamować. To najgorsze. Może być tak, że przez postępujące oszczędności w domach, gospodarka wpadnie w kryzysową spiralę. To indywidualne dramaty. Ludzie są w trudnej sytuacji, ale jest też taki aspekt, że w interesie wszystkich jest to, żeby gospodarka nie stanęła. To świadczenie jest potrzebne. To wspomaganie nas wszystkich. Jeśli ludzie będą przekonani, że pieniądze mogą wydawać, gospodarka będzie krążyć. Z kryzysu wtedy wyjdziemy lżej.

 

Rozumiem, że dlatego też Lewica deklaruje, że nie planuje likwidacji 500+. A uzależnienie tego świadczenia od kryterium dochodowego?

- Nie. Ten pomysł wraca. To rodzi konieczność sprawdzania, ile kto zarabia, kontrolowania. 500+ jest świetne, bo jest proste i dla wszystkich. Na to każdy kto ma dzieci może liczyć od państwa. To ważne. Bronię tego programu. Tak powinno być też ze świadczeniem kryzysowym. Jak ktoś nie ma za co żyć, powinien przez okres kryzysu liczyć na coś od państwa. To ważne psychologicznie. Człowiek nie zamyka się w sobie, nie wchodzi w oszczędzanie. To ważne, żeby rozruszać gospodarkę.