Prezes spółki Orlen Oil Janusz F. chciał załatwić pracę w tarnowskich Zakładach Mechanicznych znajomemu. Skontaktował się z prezesami Robertem Pacaną i Henrykiem Łabędziem, jednak kiedy znajomy Janusza F. dowiedział się, że będzie zarabiać 4,2 tys. zł, wycofał się.
W ramach rewanżu Janusz F. miał załatwić etat w Urzędzie Marszałkowskim członkowi rodziny Roberta Pacany, wiceprezesa zakładów.
Polecona osoba nie poradziła sobie jednak w konkursie na to stanowisko. Pacana, dziś prezes tarnowskiego MPK, także nie przyznaje się do winy.
Henryk Łabędź po usłyszeniu zarzutu przekonywał, że to polityczne szukanie haków, Tłumaczył, że miał w zwyczaju, gdy ktoś pytał o prace w Zakładach Mechanicznych, przesyłać informacje do kadr bez wskazywania tego, co dział zatrudnienia ma zrobić z takim C.V.
To jednak nie przekonało prokuratury. Mikołaj Grzesik z tarnowskiej prokuratury podkreśla, że to, czy doszło do zatrudnienia danej osoby w ramach płatnej protekcji, czy nie („z punktu widzenia realizacji znamion zarzucanego przestępstwa"). Wystarczy, że była próba.
Wszystkim trzem oskarżonym grozi do 8 lat więzienia. Nie przyznają się do winy.