Zdarzenie miało miejsce w Krakowie w ubiegłym tygodniu. Sprawca działał według znanego już scenariusza. Najpierw, podając się za policjanta, zadzwonił na telefon stacjonarny do seniorki i zażądał podania jej numeru komórkowego. Kobieta, ufając, że ma do czynienia ze stróżem prawa, posłusznie wykonała polecenie. Mężczyzna ponownie zatelefonował do niej na wskazany numer.

Rozmówca, w celu wzbudzenia większego zaufania swej ofiary, polecił jej, aby nie rozłączając się, wybrała 997 i potwierdziła jego wiarygodność, co też uczyniła. Wówczas w słuchawce usłyszała głos innego mężczyzny - rzekomego dyżurnego. Dalej zdarzenie przebiegało dynamicznie.

Oszust, pod legendą ochrony środków ulokowanych na jej rachunku bankowym, nakazał kobiecie, aby udała się do placówki finansowej, a następnie wypłaciła swe oszczędności. Seniorka za jego namową zaciągnęła kredyt i wszystkie pieniądze, w łącznej kwocie 36 600 zł, "na czas trwania tajnej akcji", ulokowała na koncie rzekomo należącym do prokuratura.

Gdy oszust kolejny raz nakazał jej zawarcie umowy kredytowej w innej placówce, kobieta zaczęła podejrzewać, że padła ofiarą przestępcy. Wtedy rozłączyła rozmowę z oszustem i powiadomiła o zdarzeniu policję.

Mundurowi, mimo że placówka bankowa była już nieczynna, błyskawicznie nawiązali kontakt z jej centralą, aby anulować transakcję. Dzięki skutecznym działaniom funkcjonariuszy, starsza pani nie straciła swych oszczędności i uzyskanych dzięki kredytowi pieniędzy. Aktualnie śledczy prowadzą postępowanie mające na celu ustalenie i zatrzymanie oszusta, któremu grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

 

 

 

 

(małopolska policja/ko)