Na poprzedniej rozprawie prokurator wnosił o uznanie winy Brunona Kwietnia i wymierzenie mu kary łącznej 13 lat więzienia. Podnosił, że "plan Brunona Kwietnia był realny i możliwy do przeprowadzenia" i że "dysponował on niezbędną wiedzą, możliwościami i urządzeniami, dokonał niezbędnych ustaleń i przygotowań". Obrońcy wnosili o uniewinnienie oskarżonego, twierdząc, że padł on ofiarą nielegalnej gry operacyjnej ABW. Z ostrożności procesowej, gdyby sąd uznał inaczej, wnosili o nadzwyczajne złagodzenie kary.

"Pan prokurator jest podobno przerażony, że do wybuchu mogło dojść, ale zapomniał o tym, że gdyby nie aktywna postawa agenta, to zamachu by nie było" – powiedział Brunon Kwiecień, proponując "Oskara dla agentów". Powołał się na "dowody nieprawidłowości", jakie jego zdaniem wyszły podczas procesu przed sądem - tj. "fałszerstwa i manipulacje ABW przy zeznaniach świadków".

Według śledczych Brunon Kwiecień, doktor chemii, ówczesny pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w pojeździe SKOT. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

Wyrok zapadnie najprawdopodobniej na początku przyszłego tygodnia. Brunon Kwiecień zgodził się przed sądem na publikację jego nazwiska i wizerunku. 

 

(Karol Surówka/PAP/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: