- Zaczęło się od tego, że kolega napisał do mnie, iż ma taki pomysł, żeby pomóc ludziom w Australii. W pierwszym momencie podeszłam do tego sceptycznie. Fajnie, róbcie, angażujcie się, ale ja musiałam przemyśleć temat. Potem pomyślałam, że oni zawsze są ze mną, pomagają, więc wzięłam się za to - mówi Barbara Kuczek, która pomaga strażakom w organizacji zbiórki.
Prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Porębie Spytkowskiej, Krzysztof Rachwał opowiada, że impulsem były filmiki i wiadomości na portalach. "Jak zobaczyłem, co tam się dzieje, pomyślałem, że coś musimy zrobić. Nie wierzyłem, że będzie to na taką skalę. Jako strażacy dostrzegamy ich zmagania z pożarami. Jesteśmy gotowi nieść pomoc ludziom w każdej chwili. Wiemy jaki trud muszą oni w to włożyć. Widziałem zdjęcia trzech zmęczonych, wyczerpanych ludzi. Jeden strażak leżał i odpoczywał. Jestem pełen uznania" - dodaje.
Barbara Kuczek tłumaczy, że pierwszym krokiem po założeniu zbiórki było namówienie najbliższych, żeby wpłacili pierwsze kwoty. "Bez tego nie byłoby niczego. Dziękuję wszystkim najbliższym znajomym, który zareagowali i zaczęli wpłacać kwoty. Z pierwszej kwoty, z której się cieszyliśmy, to było 217 złotych. W tej chwili jest 347 tysięcy" - mówi.
Od momentu, w którym Bartek Maziarz odwiedził remizę Ochotniczej Straży Pożarnej w Porębie Spytkowskiej koło Brzeska, kolejne osoby wsparły internetową zbiórkę pieniędzy dla ogarniętej pożarami Australii. Teraz na koncie jest już 375 tysięcy złotych. Stan konta można na bieżąco sprawdzać (i wesprzeć) TUTAJ.
Strażacy ochotnicy z Poręby Spytkowskiej będą chcieli przekazać zebrane pieniądze swoim kolegom po fachu w Australii. W tym celu są w kontakcie z Komendą Główną Straży Pożarnej, a liczą też na pomoc służb dyplomatycznych. Część pieniędzy ze zbiórki chcą także przekazać sprawdzonej australijskiej organizacji pomagającej zwierzętom, które ucierpiały podczas ogromnych pożarów.