Edytuj
share
Oskarżenie i mocna odpowiedź na Twitterze. Łukasz Gibała kontra Jacek Majchrowski
Łukasz Gibała zaatakował na Twitterze Jacka Majchrowskiego. Wszystko z powodu uruchomionego w czwartek bilbordu, na którym szef stowarzyszenia Logiczna Alternatywa prezentuje dług publiczny Krakowa. Jak się okazało, w piątek od licznika został odłączony prąd. Gibała twierdzi, że stało się tak na polecenie prezydenta Krakowa. Ten - jak napisano na oficjalnym profilu twitterowym Krakowa - wszystkiemu zaprzecza. Zaprzecza w mocnych słowach. Jak się ostatecznie okazało, całe zamieszanie to wina firmy wynajmującej bilbord, który stoi na terenie należącym do Muzeum Narodowego.
fot: Tomasz Bździkot
Licznik długu Krakowa, który w czwartek zawisł pod dawnym hotelem Cracovia, został wyłączony po niespełna dobie działania. Zdaniem Gibały miało to się stać na polecenie prezydenta Krakowa, Jacka Majchrowskiego. Jak podaje szef stowarzyszenia Logiczna Alternatywa, firmie outdoorowej – właścicielowi billboardu, na którym wisi urządzenie – zagrożono poważnymi konsekwencjami, jeśli nie zdemontuje licznika.
- Dostaliśmy telefon od przedstawickela firmy, z którą podpisaliśmy umowę na wynajem bilbordu. Usłyszeliśmy, że zaraz zostanie odcięty prąd, następnie dojdzie do demontażu licznika. Przedstawicielka firmy była roztrzęsiona i powiedziała, że to wynik gróźb ze strony współpracowników Jacka Majchrowskiego, którzy grożą odwetem. Oni nie mają wyjścia i muszą się ugiąć. Jeden z pracowników tej firmy został wezwany na dywanik do magistratu - mówi w rozmowie z Radiem Kraków Łukasz Gibała.
Tuż po godzinie 9.00 odcięto prąd, którym zasilane było urządzenie. Godzinę później rozpoczęto zaklejanie billboardu z napisem: „Dług Krakowa w PLN” i adresem strony internetowej - informuje Łukasz Gibała w przesłanym do Radia Kraków oświadczeniu. Przedstawiciele stowarzyszenia zapowiadają, że będą dochodzić swoich praw.
"Wczoraj wywiesiliśmy licznik pokazujący dług KRK. Przed chwilą dostaliśmy info, że odcięto prąd i licznik zostanie zdemontowany. Od firmy,od której wynajęliśmy billboard, dowiedzieliśmy się, że została ona zaszantażowana przez J. Majchrowskiego, który grozi działaniami odwetowymi - napisał Łukasz Gibała (pisownia oryginalna).
- Są to bardzo mocne i bezpośrednie zarzuty. Taki wpis Łukasza Gibały kwalifikuje się do skierowania sprawy do sądu. Decyzja będzie należała do prezydenta. Dla mnie to jest ewidentnie zniesławienie - mówi Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta miasta Krakowa. Prezydent miasta w ciągu najbliższych kilku dni podejmie decyzje co zrobić z tą sprawą.
"Pewien polityk, który dostarczył kiedyś do PKW sfałszowane podpisy, teraz kłamie w sprawie Prezydenta Krakowa. Pomówił on Jacka Majchrowskiego o szantaż w sprawie bilbordu z długiem miasta. Prezydent Krakowa z nikim się w tej sprawie nie kontaktował!!!" - czytamy w odpowiedzi Krakowa.
Jak się okazuje, billbordem zarządza Muzeum Narodowe. "Każda umowa relamowa dotycząca reklam pojawiających się w przestrzeni Muzeum Narodowego, ma paragraf mówiący o tym, że nie życzymy sobie reklam o treści religijnej i politycznej. Wynika to ze statutu naszej instytucji. Jesteśmy po to, żeby łączyć, nie dzielić. Firma szybko się zorientowała, że to jest jednak treść polityczna" - mówi Marta Bosak z muzeum.
Zatem całe zamieszanie to wina firmy wynajmującej billbord, która musiała nie doczytać umowy. Łukasz Gibała zapowiada, że będzie walczył o odszkodowanie, bo działanie billbordu opłacił do końca roku.
Przypomnijmy, w czwartek Łukasz Gibała przy dawnym hotelu Cracovia uruchomił licznik długu publicznego. Dług wynosi około 3 tysiące złotych na mieszkańca i rośnie o ponad 9 złotych na sekundę. W sumie wynosi prawie 2 miliardy 400 milionów złotych.
Przeczytaj: Łukasz Gibała uruchomił licznik długu publicznego Krakowa
(RK/Dominika Baraniec/ko)