- Jesteśmy zaskoczeni, bo na budowie jest ochrona i monitoring a i tak komuś udało się przedostać na górę. Martwi nas to. To zniszczenie naszej pracy. Dodatkowo jest to niebezpieczne dla osób, które to wykonały. Usunięcie tego będzie trudne. Trzeba będzie uzgodnić z ZIKiT-em czasową organizację ruchu. Będzie trzeba wyłączyć chwilowo część pasów ruchu na skrzyżowaniu, żeby dojść do tego od dołu - komentuje Tomasz Wójcik, kierownik budowy.
- Mamy tu do czynienia ze sportem ekstremalnym - komentuje Rafał Stanowski – publicysta zajmujący się street-artem - graficiarze wykonali karkołomną eskapadę graniczącą z narażeniem zdrowia a nawet życia pokazując innym, że mogą tam wejść i coś namalować. To są tagi, czyli podpisy graficiarzy, nie ma tu żadnej wartości artystycznej. Jest to akt wandalizmu, który jest wpisany w graffiti. Walka z tym to walka z wiatrakami, nie udało się to w żadnym wielkim mieście na świecie. Lepszym pomysłem jest zaproszenie artystów street-artowych, którzy zrobią tam tak piękną pracę, że grafficiarze nie będą chcieli jej zamalować.
Tomasz Wójcik, że przez ten incydent w tym rejonie zostanie zamontowanych więcej kamer. Sprawa została zgłoszona na policję. Za malowanie sprayem na prywatnych posesjach grozi grzywna w wysokości od 500-5000 złotych.