Sprawa jest dosyć trudna, bo przed krakowskim sądem właśnie toczy się rozprawa rozwodowa rodziców chłopca. Matka zadzwoniła do redakcji Radia Kraków z informacją o porwaniu i prośbą o pomoc.

"Sąd orzekł i powierzył mi pieczę nad synem na czas na rozwodu. Mój mąż jest Francuzem. Zabrał dziecko z przedszkola i wywiózł do Francji. Zgłosiłam to na policję" - przekonywała w rozmowie z Radiem Kraków kobieta.

Jak dodała, ojciec dziecka przysłał jej wczoraj SMS z informacją, że Leo jest już we Francji. Czy ojciec miał prawo zabrać dziecko z przedszkola? Izabela Łęcka-Karnaś - dyrektorka prywatnego przedszkola, do którego chodził chłopczyk tłumaczy, że mężczyzna mógł odebrać chłopca, co potwierdzają dokumenty złożone w placówce. "Chłopiec został przyprowadzony przez mamę do przedszkola. Ojciec jest cudzoziemcem, został też przedstawiony personelowi. Mężczyzna w ciągu roku odbierał już dziecko z przedszkola. W tym momencie nie posiadamy dokumentów, że sąd ograniczył władzę rodzicielską ojcu Leo" - tłumaczy dyrektorka. Jak podkreśla,zanim mężczyzna opuścił we wtorek przedszkole razem z dzieckiem - zatelefonowała do matki chłopca i poinformowała ją o tym. Z relacji dyrektorki wynika, że matka nie protestowała.

Matka chłopca zgłosiła policji tak zwane porwanie rodzicielskie. Z racji tego, że ojciec chłopca jest Francuzem, funkcjonariusze Komendy Głównej skontaktowali się w tej sprawie z francuskimi organami ścigania. Jak zapewnia Sebastian Gleń z małopolskiej policji, poszukiwania trwają. "Zwróciliśmy się poprzez Biuro Międzynarodowej Współpracy o pomoc prawną i ustalenie, czy dziecko przebywa na terenie Francji. Jeśli okaże się, że dziecko jest całe i zdrowe z ojcem, to czynności poszukiwawcze zostaną zakończone. Taka informacja trafi do matki, a już o odebraniu dziecka i dalszych krokach zdecyduje sąd" - wyjaśnia rzecznik prasowy policji.

Jak mówi prawnik Konrad Serafiński, bardzo często zdarza się, że podczas sądowych batalii pomiędzy rodzicami, dziecko staje się środkiem do osiągnięcia określonego celu. "Najczęstszym przypadkiem jest, gdy po rozwodzie, a często przed podziałem majątku, jeden z rodziców ogranicza kontakty. Mówi, że dziecko jest chore,wyjeżdża bez poinformowania. Często też zdarza się, że dziecko jest nastawione przeciwko drugiemu rodzicowi. Rodzice, którzy w ten sposób postępują, nie dbają o dobro dziecka. A przecież jednym z podstawowych obowiązków rodzicielskich jest zawsze kierowanie się dobrem dziecka" - podkreśla adwokat.

W sytuacjach podobnych konfliktów warto pamiętać o jednym: najbardziej poszkodowane jest dziecko.

 

 

(Joanna Orszulak/ew)