Złożył pan projekt ustawy o opłacie turystycznej, która po usunięciu uwarunkowań klimatycznych zastąpiłaby opłatę miejscową. Czy uzgadniał pan ten projekt z Ministerstwem Sportu i Turystyki oraz Ministerstwem Finansów?
- Gdy powstał rząd Koalicji 15 października, była obietnica ministra Nitrasa, że będzie ustawa o opłacie turystycznej. Na krakowskim zespole parlamentarnym był przedstawiciel ministra. Po roku chcieliśmy się dowidzieć, jak wyglądają prace. W ostatnim momencie przedstawiciel ministerstwa odwołał swoją wizytę na zespole. Została złożona zatem interpelacja z pytaniem i 30 września otrzymaliśmy informacje, że prace nie są prowadzone. Minęły prawie dwa lata, nic się nie wydarzyło. Ile można czekać?
Czyli chce pan po prostu pośpieszyć rząd tym projektem?
- Jakie pospieszenie? To trzeba zrobić. Jest zobowiązanie w stosunku do krakowian, że zostanie wprowadzona opłata turystyczna. Jak wszystko dobrze pójdzie - mam nadzieję, że koledzy z KO i Lewicy wesprą ten projekt - za pół roku Kraków będzie mógł wprowadzić opłatę turystyczną w wysokości maksimum 5 zł.
W opinii części krakowskich samorządowców ewentualna negatywna opinia do pana projektu może skutkować tym, że utrudnione będą kolejne próby wprowadzenia opłaty turystycznej, choćby przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Czy ten pośpiech może się okazać szkodliwy dla Krakowa?
- Rozumiem, że dwa lata nie zrobienie niczego to co to jest? Bezczynność? Jak pan to nazwie? Co znaczy negatywna opinia do projektu? Jak Kraków i Rada Miasta wystosowuje rezolucję, żeby była opłata turystyczna, ale ministerstwo pana Nitrasa nie zrobiło nic, mamy czekać dalej? Dlaczego może być negatywna opinia? Bo nie zrobiło tego ministerstwo?
Oczywiście idzie to w poprzek tym deklaracjom, które składa minister Raś, że też przygotuje własny projekt.
- 30 września była deklaracja i informacja – nie są prowadzone prace. Ile można czekać? Wspieram ministra Rasia, jestem przekonany, że on wesprze nasz projekt. Uzgodnienia ustawy rządowej mogą trwać długo. To prosty projekt. Przyjmujemy go, Kraków przyjmuje uchwałę, pobiera opłatę. W międzyczasie można to zmieniać. Ten projekt można nowelizować.
Może być problem z podziałem tych pieniędzy. Pana projekt przewiduje, że wszystko trafiałoby do kasy miasta, cała opłata. Minister Raś mówi już o podziale dwie trzecie do samorządów, jedna trzecia do ministerstwa na nową instytucję, która zajmowałaby się promowaniem marki naszego kraju poza granicami.
- Ja jestem przekonany, że pieniądze krakowian, które są wypracowane przez pewne obciążenie, powinny się należeć krakowianom w 100%. Są inne opłaty, podatki, z których można finansować takie rzeczy. Takie jest moje zdanie. Jak koledzy z KO czy Lewicy będą uważali inaczej, wtedy będzie to dzielone. Ja uważam, że 100% opłaty powinno być dla samorządów.
W pana ocenie ile turyści nocujący w Krakowie powinni płacić za dobę?
- W projekcie jest maksymalna stawka 5 zł. Można to uzależniać od standardu hotelu choćby. Najważniejsze, że to przyniesie około 40 milionów rocznie do budżetu miasta. To realne pieniądze. Musimy to uchwalić. To nie jest nowa opłata. Ona była w postaci opłaty miejscowej, zwaną opłatą klimatyczną. To zostało uchwalone 34 lata temu. Wiele się jednak zmieniło. Ruch turystyczny się zwiększył. Opłata w innych państwach ewoluowała w opłatę turystyczną. My to zamieniamy. Usuwamy wymogi dotyczące klimatu. To dotyczy turystów. Oni przyjeżdżają do Krakowa. Tu nie ma uwarunkowań klimatycznych. Przyjeżdżają dla zabytków, muzeów. To opłata turystyczna. We wszystkich większych miastach Europy jest ta opłata. W Mediolanie zanieczyszczenie powietrza jest większe niż w Krakowie, a ta opłata turystyczna jest i wynosi maksymalnie 7 euro. Nie rozumiem, dlaczego my mamy nie czerpać z turystów. Oni powodują, że musimy bardziej się starać. Za to musimy mieć pieniądze.
Posłowie Polski 2050 są jednomyślni w sprawie immunitetu i zgody na zatrzymanie Zbigniewa Ziobry? Jak zagłosuje klub?
- Nie jestem prawnikiem. Rozumiem, że Sejm wyraża zgodę, żeby sąd ocenił, jakie są argumenty jeśli chodzi o postawienie zarzutów panu Ziobrze. Są zarzuty prokuratorskie. Każdy przeciętny obywatel by stanął przed sądem i to ocenił. Nie ma powodu, żeby pana Ziobrę traktować inaczej, bo ma immunitet. Ja zagłosuję za uchyleniem immunitetu i ewentualną zgodą na zatrzymanie pana Ziobry. Sąd oceni, czy są podstawy. Ja nie mam kompetencji. Ja mogę zdecydować, czy poseł ma zdejmowany immunitet. Poseł Ziobro sam powinien zrezygnować z immunitetu. Solidarna Polska zawsze mówiła, że niewinni nie mają czego się obawiać.
Nie będzie pan miał wątpliwości, choćby w świetle tych informacji, że były minister ma 12 listopada zaplanowane badania w Brukseli?
- Sąd decyduje, kiedy będą postawione zarzuty. Choroba nowotworowa jest coraz częstszym schorzeniem. Nie wierzę, że wśród osób zatrzymanych nie ma osób, które miały czynną chorobę nowotworową. Trudno mi w to uwierzyć. Politycy muszą być traktowani na równi z przeciętnym obywatelem. Kowalskiemu można postawić zarzuty, można go zamknąć. Jak ktoś był ministrem, jest nietykalny? Nie jest tak. Koalicja 15 października uważa, że wszyscy są równi wobec prawa. Mamy niezawisłe sądy. One decydują.
Dokładnie za tydzień Szymon Hołownia zrezygnuje z funkcji marszałka sejmu. Trwające posiedzenie jest jego ostatnim posiedzeniem, któremu przewodniczy. Jak i czy w ogóle w pana ocenie Szymon Hołownia wpłynął na kulturę pracy Sejmu?
- Na pewno. Jestem posłem pierwszej kadencji, ale rozmawiałem z innymi. Mówią, że Szymon wprowadził zapis mówiący, że projekty ustaw poselskie muszą być konsultowane społecznie. To ważne. W poprzednich kadencjach to w ciągu jednego dnia przechodziło. Teraz muszą być konsultacje społeczne. Druga sprawa, zniknęły bramki wokół Sejmu. Ludzie przychodzą, są wycieczki. Widać, że ta kultura idzie do przodu. Sposób prowadzenia pana marszałka… Czasem przesadza, ale to jest inne niż wcześniej. On daje możliwość wypowiedzenia się wszystkim stronom. Marszałek zrezygnuje. To jeden z niewielu przypadków dotrzymania zobowiązań na piśmie.