Opowiedz proszę o Akademii Pszczelarza. Kiedy i dlaczego ją założyliście?
Kiedy mówię Akademia, to kojarzy mi się to z Akademią pana Kleksa. I coś w tym jest, bo to też jest taki fajny tajemniczy świat. Pszczoły są wciąż jeszcze nieodkrytą do końca tajemnicą i chyba za naszego życia jej nie odkryjemy. Akademia powstała w 2017 roku, założyłam ją ze swoim wspólnikiem Przemysłowym Szeligą, z którym również pracujemy w Gospodarstwie Pasiecznym Pasieka Szeligów. Zaczęliśmy od edukacji i na edukacji poprzestaliśmy.
To jest edukacja dla dzieci i młodzieży czy dla pszczelarzy?
I taka i taka. To jest szeroko pojęta edukacja dla tych właśnie dwóch grup. Jedna grupa są to ludzie, którzy są po prostu ciekawi świata, którzy są młodymi osobami typu przedszkolaki czy dzieci szkolne. Mamy fajne zajęcia w Ogrodzie Botanicznym w Krakowie, gdzie dzieci idą ubrane w stroje pszczelarskie do pszczół, oglądają, degustują miód. Mamy też takie zajęcia, które przeprowadzamy w salach. Również w tej grupie zainteresowanych tym światem są ludzie dorośli, są firmy. To też jest grupa, która chce się czegoś nowego dowiedzieć. Wiedzą, że świat pszczeli jest bardzo skomplikowany, ale również interesujący. Próbują zgłębić tę wiedzę. Druga grupa osób to są właśnie pszczelarze i tutaj też możemy ich podzielić na dwie grupy. Jedni to ci, którzy dopiero pszczelarzami chcą zostać, tacy zupełnie początkujący, którzy nie do końca wiedzą, na co się piszą i dla takich osób mamy kursy początkujące. Druga grupa to są już ludzie z doświadczeniem, którzy chcą podnosić swoje kwalifikacje na przykład w inseminacji matek pszczelich.
Zajmujesz się zawodowo inseminacją matek pszczelich, a Polska uchodzi za zagłębie inseminatorów.
Tak, to się zgadza. Mamy dużo inseminatorów i dosyć dobrze szkolimy w inseminacji. Przyjeżdżają do nas ludzie z Europy również z innych kontynentów po to, żeby się tutaj u nas uczyć. My jako Akademia prowadzimy kursy inseminacji matek pszczelich, a drugim ośrodkiem w Polsce, który też prowadzi taki kurs, jest Pszczela Wola koło Lublina. Można tam też przyjechać i uczyć się, a nie jest to łatwe i trzeba już być pszczelarzem i w ogóle chcieć pójść w tę stronę.
Kiedy czytałam o inseminacji, pomyślałam, że to jest przeogromna odpowiedzialność, ponieważ każdy fałszywy ruch inseminatora oznacza śmierć matki.
Tak, to się zgadza. Myślę, że warto rozdzielić te dwie rzeczy, dlatego że nie tylko sam zabieg inseminacji, który jest tak naprawdę narzędziem do hodowli, jest zadaniem odpowiedzialnym, żeby nie uszkodzić tych owadów. Drugą rzeczą jest sama hodowla, czyli dobieranie par rodzicielskich do tego, aby wydawać kolejne potomstwa, selekcjonować i wpływać na genotypy. Jeżeli chodzi o sam zabieg inseminacji, to owszem, jest to delikatne zajęcie. Trzeba mieć zdolności manualne, wszystko się wykonuje pod mikroskopem. Ludziom inseminacja generalnie kojarzy się przede wszystkim z dużymi zwierzętami, a tutaj jest troszeczkę inaczej, ponieważ trzeba więcej delikatności, dobry wzrok i przede wszystkim cierpliwość.
(cała rozmowa do posłuchania)