W piątek do górników chcą się przyłączyć mieszkańcy, bo, jak mówią, dla 11-tysięcznych Brzeszcz zamknięcie kopalni będzie dramatem. Według Berkowicza, kopalniom szkodzi "związkokracja". W Brzeszczach protestuje pół tysiąca górników. Od środy nie wyjeżdżają oni na powierzchnię, ale kopalnia nie przerwała wydobycia.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z Konradem Berkowiczem z Kongresu Nowej Prawicy.

To już przesądzone? Będzie nowa partia Korwin Mikkego i młodych z KNP?

- Na razie próbujemy odzyskać sterowność tej partii, ale na pewno będzie szersza formuła, którą budujemy w związku z kampania prezydencką Janusza Korwin Mikkego. Czy to będzie nowy byt czy nowa formuła Nowej Prawicy to rzecz formalna. Wyborcy, które mają dość tej władzy i tak idą za Januszem Korwin Mikke.

 

Jak pan tłumaczy wyborcom to co się stało w KNP? Dlaczego Korwin Mikke przestał być prezesem?

- To prosta sprawa dla kogoś, kto wie jak wygląda statut partii. Był niedawno konwent i głosowaliśmy absolutorium. Na 400 głosów 14 było przeciw. Statut jest taki, że te kilkanaście osób zdecydowało, żeby zmienić prezesa. Są konwenty, które dostały władzę absolutną. Ta władza była w innym celu, ale została tak wykorzystana. Już wiemy, że zostało to przesadzone. Myślę, że niedługo to naprostujemy.

 

To skomplikowane. Wychodzi z tego, że charyzmatycznego polityka zastąpiono kimś kto ma charyzmatyczność równą zero. O co chodziło?

- To pytanie do tych, którzy zmienili. Chodziło pewnie o wpływy na przyszłe listy wyborcze i strategię partii. O strategii decyduje Rada Główna. Języczkiem u wagi w Radzie jest prezes ze skarbnikiem i sekretarzem. Ta zmiana dała większość w Radzie tej wąskiej grupie, która bała się rozwoju partii.

 

Innymi słowy skaczecie sobie do gardeł. Miały znaczenie te nieślubne dzieci Korwin Mikkego? Chyba od dawna było o tym wiadomo.

- Od dawna wiadomo, że JKM ma wystarczająco sił witalnych, żeby zostać prezydentem. To nie powód. Jakby to był powód to nie zmieniono by go z funkcji prezesa. Zrezygnowano by z poparcia kandydatury na głowę państwa. Tego nie zrobiono.

 

Powstanie nowej partii to kwestia kilku tygodni?

- W ciągu kilku tygodni na wniosek członków podpisanych pod wnioskiem zwołujemy zjazd i zobaczymy ile się uda naprawić. Chcemy zmienić statut. Władze absolutną teraz ma kilku członków. Jak to zmienimy to rozszerzymy formułę. Jak to się nie uda to będzie nowa partia i podzielimy los UPR, który wypchnął kiedyś Korwina i umarł.

 

W nowej partii będzie pan, Przemysław Wipler, Janusz Korwin Mikke i wszyscy młodzi z KNP?

- Nie dyskryminujemy ze względu na wiek. Będzie Janusz Korwin Mikke. To nie konflikt ludzi nowych z tymi, którzy są od dawna. Ja działam od 10 lat. Podział nie jest dobry. Zapraszamy wszystkich do partii, żeby nie było tak, że kilkanaście osób zmienia prezesa wbrew woli większości.

 

Słychać głosy, że nowe ugrupowanie ma powstać, bo partia liczy na przekroczenie 3% w wyborach parlamentarnych i wtedy subwencja państwowa będzie przysługiwała partii Korwin Mikkego. Nowa partia może nie dostać pieniędzy, bo dotychczasowe rozliczenia finansowe są nie do końca poprawne.

- To są zawiłości formalno-prawne. Z nimi sobie doskonale poradzimy. Nie liczymy na 3%. To oczywiste. Liczymy na więcej.

 

Po drugiej stronie barykady jest europoseł z Krakowa – Stanisław Żółtek. Co myśli wyborca, który zagłosował na Stanisława Żółtka? Ten euromandat jest teraz stracony.

- To nie do mnie pytanie. Nie jestem rzecznikiem pana Żółtka.

 

Może lepiej nie głosować na KNP, bo skaczecie sobie do gardeł?

- Nie powiedziałbym, że skaczemy sobie do gardeł. Kilkanaście osób zmieniło prezesa. My to naprawimy. Na listach zawsze można głosować na kogoś, kogo się popiera. Ja startowałem z 2 miejsca i mam nadzieje, że ludzie, którzy mnie popierają, będą mnie szukać na przyszłych listach.

 

Jakby się udało wprowadzić ludzi KNP do parlamentu to wyobraża sobie pan koalicję z PiS? Słyszę od Jarosława Gowina: „Nie, dopóki Janusz Korwin Mikke nie zmieni swojego prorosyjskiego nastawienia”.

- Nie sądzę, żeby Jarosław Gowin decydował o takiej koalicji. My jesteśmy gotowi na koalicję nawet z diabłem, o ile on się zgodzi na realizacje naszego programu. Jak wejdziemy do Sejmu i nie będziemy mieli ponad 50% posłów to musimy mieć koalicję. Jak będzie taka możliwość to jesteśmy zobowiązani wyborcom, żeby realizować program.

 

Mamy protest górników w Brzeszczach. Jak pan ocenia projekt restrukturyzacji w górnictwie?

- Kwestia dotyczy zasad. Jakby były zdrowe zasady to byśmy wiedzieli, że zakład upada, bo wydobycie już się nie opłaca. Nie ma po co marnować sił górników, żeby nie było korzyści. Mamy jednak socjalizm, rządzi państwo, czyli nikt.

 

Prywatyzacja według pana to byłoby najlepsze rozwiązanie. Teraz jednak górnicy mogą wyjść na ulice. Dodatkowo dla 11-tysięcznych Brzeszcz to będzie tragedia jak kopalnię się zamknie.

- To nie jest takie oczywiste. Jakby uwolnić kopalnię z gorsetu biurokracji to może wtedy dałoby się to uratować. Jak wydobycie się nie opłaca to okazuje się, że praca jest marnowana. W Brzeszczach równie dobrze można założyć fabrykę ludzi, którzy w jednym pomieszczeniu skręcają długopisy a w drugim je rozkręcają. To też kwestia „związkokracji”. Okazuje się, że na 16 kopalni w Kompanii Węglowej jest 176 organizacji związkowych, które biorą 20 milionów złotych.