- A
- A
- A
"Daaaaaali", czyli niekończący się żart
Quentin Dupieux wie najlepiej czym jest zabawa w kino, która prowadzi do powstania... sporego kawałka dobrego kina. Jego najnowsza produkcja to kolejny udany filmowy żart. Była już mordercza opona, zdeprawowana kurtka, teraz czas na największego artysto-celebrytę XX wieku. Salvador Dali objawia się w tym, trwającym trochę ponad godzinę, filmie w aż sześciu wcieleniach aktorskich, zaś reżyser-scenarzysta-kamerzysta Dupieux nie miał ambicji, by umieszczać w filmie wszystkie kluczowe sceny z biografii mistrza. Ba! Miał ambicję, żeby nie umieszczać żadnej. Tylko po co oglądać taki film? Po co w ogóle oglądać głupie filmy? W najnowszym wydaniu Magazynu Filmowego Tadeusz Marek rozmawia z filmoznawcą prof. Bogusławem Skowronkiem (UKEN).
Autor:
Tadeusz Marek
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
12:42
Piotr Krzyżowski: Solo na Everest i Lhotse w 3 dni!
-
10:40
Eliminacje MŚ 2026. Zawstydzający styl zwycięstwa
-
10:18
"Bracia wilcy" oraz więzi siostrzane, a nawet bliźniacze u zwierzaków
-
09:42
Mekka polskich skoków narciarskich ma 100 lat. To największa skocznia narciarska w kraju
-
09:18
Queer – o ideale, który niszczy
-
09:05
Dobra spawarka laserowa na 2025? Te cechy są kluczowe
-
08:59
Inteligentne opony w samochodzie – jak wpływają na bezpieczeństwo i oszczędności?
-
08:27
Krokusowe łąki nie tylko w Zakopanem. "Chcemy, żeby nasza gmina wyglądała pięknie"
-
07:51
Załóż gogle VR i sprawdź się w zawodach kosmetyczki, maszynisty, policjanta