Soja, świerszcze i granice etycznego białka
Soja to jedno z najbardziej etycznych źródeł białka. Spełnia rygorystyczne normy dietetyczne i – podobnie jak białko jaja kurzego – posiada tzw. pełny profil aminokwasowy. Mimo to ludzkość nie ustaje w poszukiwaniach alternatyw pochodzenia zwierzęcego, również z myślą o przyszłości. Czy jesteśmy gotowi na owady?
W styczniu 2023 roku Unia Europejska dopuściła możliwość dodawania do żywności proszku ze zmielonych świerszczy. Wywołało to falę medialnej histerii w niektórych środowiskach politycznych. Tymczasem – jak przypomina prof. Marcin Urbaniak, kognitywista, etyk środowiskowy i zoopsycholog – przepisy unijne jedynie dopuszczają, ale nie nakazują stosowania tego składnika. Europejczycy i Amerykanie reagują na owady najczęściej lękiem, obrzydzeniem, wstrętem. Kojarzymy je jednoznacznie: zgnilizna, rozkład, śmierć, brud, zanieczyszczenia. Na myśl przychodzą przede wszystkim komary, muchy czy mole – czyli gatunki inwazyjne i natrętne.
Trzeba jednak pamiętać, że Europejczycy stanowią jedynie ułamek z 8 miliardów ludzi na świecie. Owady – jako zwierzęta możliwe do przemysłowej hodowli – są teoretycznie najłatwiejszym, najszybszym i najbardziej masowym źródłem białka. Z ekonomicznego punktu widzenia to jedna z najtańszych i najefektywniejszych dróg pozyskiwania mięsa, bez sięgania po kontrowersyjne substytuty, które często budzą niechęć, wątpliwości lub drwinę. Mam tu na myśli dietę roślinną, którą część społeczeństwa próbuje przeciwstawić tradycyjnej diecie mięsnej.
Z etycznej perspektywy – jeśli hodowla przemysłowa ssaków powoduje ogromne cierpienie i jest moralnie nieakceptowalna dla empatycznego człowieka, a przy tym pogłębia zmiany klimatyczne – to logiczne wydaje się poszukiwanie alternatyw wśród organizmów niżej w hierarchii ewolucyjnej. Takich, które prawdopodobnie nie cierpią lub ich cierpienie nie jest porównywalne z cierpieniem ssaków, a hodowla jest mniej obciążająca dla środowiska.
Komary? Zjadłbyś?
Strząsnąłbym jak Dalajlama XIV – mówi prof. Urbaniak. – Nie zjadłbym, z powodów empatycznych i estetycznych. Zjedzenie takiego owada przez lądowego ssaka, który jest dużą małpą ważącą około siedemdziesięciu kilogramów, nie ma biologicznego sensu – o ile ma dostęp do innych źródeł pożywienia.
W piśmie przyrodniczym Jakub Urbański przypomina, że co czwarty człowiek na świecie jada owady. Dla Europejczyków to statystyczny szok. A jednak na początku XX wieku we Francji popularna była zupa z chrząszczy majowych.
Wobec chrząszcza odczuwam większą empatię niż wobec komara – przyznaje ekspert – głównie dlatego, że jako dorosły osobnik (imago) jest większy i bardziej „osobowy” w odbiorze.
100 gramów owadów to średnio 36 gramów białka – to całkiem dobry wynik. Problem w tym, że owady czują ból.
Stawonogi mają rozwinięty układ nerwowy, tzw. łańcuszkowy, ze zwojem mózgowym. Posiadają też specjalne komórki nerwowe – nocyceptory – odpowiedzialne za odbieranie szkodliwych bodźców. W zoologicznej hierarchii można zejść aż do pierścienic, analizując to, co stanowi o odczuwaniu bólu. Choć nie da się tego porównać do ludzkiego cierpienia, to zachowania owadów wyraźnie wskazują, że unikają bólu za wszelką cenę.
Zostaje pytanie: czy świadomość ich cierpienia coś dla nas znaczy?