Zapis rozmowy Jacka Bańki z małopolską kurator oświaty, Barbarą Nowak.

 

Kolejki przed szkołami, 4 placówki nadal zamknięte w Małopolsce. W pełni nam się udał powrót do szkół w trybie stacjonarnym?

- Prawie w pełni. To o czym pan wspomina to przesunięcie 2-dniowe. W jednej szkole w powiecie proszowickim dzisiaj zaczynają stacjonarne lekcje. Wszystko jest w porządku. Zgodnie z informacją, jaką podał przed wakacjami pan premier, wszystkie szkoły w Małopolsce zostały otwarte, mimo różnych strachów. Była nakręcana spirala strachu. Spotykałam się z dyrektorami, z niektórymi przez łącza internetowe. Każdy, kto miał problem z otwarciem szkoły, mógł się do mnie zwrócić. Kolejki na początku były w części. To nie było powszechne. Dyrektorzy i nauczyciele pierwszy raz wpuszczają dzieci w tym reżimie. Muszą sobie wypracować zasady działania. Już dzisiaj pewnie kolejek nie ma. Uczniowie zaczynają lekcje w różnym czasie. Patrzmy na to spokojnie, ufajmy w mądrość dyrektorów. Oni sobie poradzą, muszą stosować się do reżimu sanitarnego. Wypracujemy metody, które pozwolą uczniom poczuć się bezpiecznie w szkole.

 

Choć ze strony samorządów i dyrektorów słyszymy, że to na dyrektorach spoczywa pełna odpowiedzialność, chociaż obiera im się decyzyjność. To inspektor sanitarny ma decydować, czy placówka będzie pracować i w jakim trybie. Może należy to zmienić w ciągu roku szkolnego?

- Słyszę o różnych propozycjach. Mówiłam to dyrektorom. Życie zweryfikuje wszystko. Teraz wkraczamy w rok uzbrojeni w wytyczne GIS, strachy, wskazówki, prośby i żądania. Dyrektorzy są osobami decyzyjnymi w sensie ułożenia tego, jak ma wyglądać szkoła. Na nich spoczywa wielki ciężar. Jednak zawsze można wspomóc się opinią pracownika kuratorium, lub moją. Dyrektorzy nie są sami z ewentualną decyzją o przejściu na inny tryb. Decyduje zgoda sanepidu. Nauczyciele nie są specjalistami od mówienia, czy ktoś jest chory i czy osoby jakieś izolować. Dobrze, że działały służby powołane do takiej opieki. Dyrektor nie jest sam. Nie jest to pozbawianie go praw, ale wsparcie. Takie spojrzenie… Ja proponuję, żebyśmy uzbroili się w życzliwość i spokój. Jak będziemy szukać teraz dziwnych sytuacji, pójdzie to ku chaosowi. Nie twórzmy nowych sytuacji. Wspominał pan, że są pomysły, żeby robić testy przesiewowe. Po co? Nie róbmy tego. Jak zaczniemy od jakiejś grupy, będziemy to robić dalej. Informacja o wyniku testu jest ważna bardzo krótko. Nie będziemy codziennie się badać. Ufajmy, że procedury przyjęte obecnie i sposób wykrywania osób zakażonych wystarczy.

 

Wyjaśnijmy, testy przeprowadzi w przyszłym miesiącu prezydent Nowego Sącza. Testy przesiewowe mają objąć nauczycieli po 60. roku życia. Ze strony nauczycielskich związkowców słyszymy, że wielu nauczycieli bierze urlop dla poratowania zdrowia, sporo idzie na emeryturę. Może zabraknąć nauczycieli w tym roku szkolnym?

- Jest taka sytuacja. Dokładnie. Ta sytuacja jest spowodowana strachem części nauczycieli. Nauczyciele mają prawo korzystać z przywilejów. Nim jest urlop dla poratowania zdrowia. Nikt tego prawa nie pozbawi nauczycieli. Trzeba mieć jednak nauczycieli na zastępstwo. To możliwość wejścia do szkół dla młodych. Obojętnie ile lat ma nauczyciel zatrudniony, z mojego punktu widzenia 40 lat pracy w zawodzie, ważne jest poczucie misji i etyki nauczycielskiej. Jestem od tego, żeby pomóc uczniowi. Ucieczka osób zdrowych jest możliwa, ale czy tak to powinno wyglądać? Wczoraj była rocznica napaści na Polskę. Nawet w czasie wojny były komplety, chociaż groziła im za to kara śmierci. To zawód wyjątkowy. Na nas ciążą pewne oczekiwania. Mamy swoje powołanie. Musimy pokazać, że jesteśmy godni zawodu nauczycielskiego. Apeluję, żeby wszyscy, którzy czują się zdrowi i odpowiedzialni, przychodzili do pracy i opiekowali się uczniami.

 

Jaka to może być skala problemu? Co pokazują statystyki kuratorium?

- Cały czas mamy wolne miejsca. To dosyć duża liczba. Są szkoły, gdzie nie ma problemu z obsadą, ale w kilkunastu przypadkach na pewno brakuje 30% nauczycieli. Przychodzą oni jednak za chwilę. Na dzisiaj nie ma tragedii. Są osoby, które zgłaszają się do pracy w szkołach. W ciągu 2 tygodni ta sytuacja pewnie się wyklaruje i poznamy skalę zjawiska.

 

Dzisiaj pierwszy dzień nauki. Mamy już przypadki wirusa w szkołach. Na szczęście to kilka przypadków poza Małopolską. Jeśli będzie dochodzić do zmian trybów nauczania ze stacjonarnego na hybrydowy i zdalny, wpłynie to na proces edukacyjny?

- Oczywiście. Nie ma co się oszukiwać. Nauczanie zdalne nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Wiemy o tym i będziemy to diagnozować na konkretnych przypadkach. Są sytuacje takie, kiedy uczniowie, biorąc udział w zdalnym nauczaniu od marca, niewiele informacji sobie przyswoili. Zaburzony jest proces wychowawczy, są problemy psychiczne. Musimy wzmóc opiekę osób dorosłych, psychologów nad uczniami. Na to są potrzebne środki. W sytuacji zagrożenia młodzi potrzebują naszej opieki, poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa. Niestety w Małopolsce są takie sytuacje, gdzie stara się wykorzystać koronawirus, żeby oszczędzać na uczniach. Na siłę są łączone klasy na jednym poziomie. Są sytuacje, gdzie w klasie 6 szkoły proponuje się oddział 32-osobowy. To nieprawidłowości, patologie, które nie powinny mieć miejsca. Brakuje mi debaty w Polsce, która by mówiła o priorytetowych zadaniach państwa. To opieka nad uczniem. Związki zawodowe skupiają się na nauczycielach. To naczynia połączone. Z naciskiem na to, żeby była troskliwa opieka dla ucznia.