Z czym najczęściej borykają się Polacy, gdy otrzymują urzędnicze pisma? "Prości ludzie często nie rozumieją skomplikowanych sformułowań. Jak coś jest nieczytelne i niepotrzebne, to to pomijam. A jak ważne, to już muszę sięgać po słowniki" – przyznaje mieszkanka Krakowa pytana przez reporterkę Radia Kraków.
Zaglądnęliśmy do naszego radiowego archiwum. W nagraniach wypowiedzi urzędników znajdziemy mnóstwo takich "kwiatków".
"Zrobimy ewaluację (...) Podniesiono pewne argumenty związane z koniecznością planowania wydatkowania środków budżetowych, dokonano reasumpcji głosowania (...)Wystąpiliśmy z wnioskiem do ministra finansów o wydanie tej decyzji deklaratoryjnej"
"Pisma powinny być tak pisane, by człowiek coś zrozumiał" – apelują mieszkańcy. A co na to urzędnicy? "W niektórych sformułowaniach urzędnik musi użyć danego słowa, dlatego że jesty to adekwatne do sytuacji. Natomiast dla kogoś z zewnątrz jest to niestrawne. Skoro urzędnik używa takich słów w pismach, to czemu ma nie używać go w kontakcie z dziennikarzami. Dziennikarz bywa zagrożeniem, a skomplikowany język urzędniczy to swego rodzaju bariera ochronna przed kompromitacją" – tłumaczy Dariusz Nowak z krakowskiego magistratu.
Dr Artur Czesak, językoznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego odpowiada, że protokoły urzędnicze powinny być napisane właśnie urzędniczym językiem. Nie ma jednak powodu, by ta nowomowa przenosiła się na przykład do komunikatów medialnych. "W protokole z obrad Rady Miasta można napisać o reasumpcji głosowania, alen ic złego się nie staniem gdy w komunikacie do obywateli przeczytamy o konieczności ponownego przeprowadzenia głosowania. To nie będzie grzech przeciwko precyzji. W języku polskim mamy mnóstwo wyrażeń, które znaczą dokładnie to samo, tylko przyszły w różnych epokach polszczyzny i już się domowiły. Wzywam, by nie podnosić sztucznie swojej rangi i powagi przez używanie trudnych słów" – ocenia dr Czesak.
Dziennikarze Radia Kraków pod wezwaniem dr. Czesaka podpisują się całym sercem!
(Joanna Orszulak, Radio Kraków/ew)